NASZE SPRAWY
5
ŻYCIE GRÓJCA
|
KWIECIEŃ 2018
Z PANEM "PIĄTKI" NA PRZYBIJĘ...
W
portalugrójeckie24.
plukazałsiętekstsy-
gnowanyprzezza-
stępcęstarostypo-
wiatugrójeckiegoDariuszaPiąt-
kowskiego.Właściwietoskargado
burmistrzaGrójca,żejeston
–
a
więcwszyscymieszkańcyGrójca,
boprzecieżjestichprzedstawicie-
lem
–
„prześladowany”przezjed-
negozdziennikarzy.
„ApelujędoPanaozaprzestanie
opisywaniawgminnejsamorządo-
wejgazecie„ŻycieGrójca”radnych
RadyPowiatuGrójeckiegowspo-
sóbobraźliwy,szkalującyikłamli-
wy”–napisałwicestarostaPiątkow-
ski.Anastępniedodaje:
–
OczywiścieKonstytucjagwaran-
tujewolnośćsłowa,wolnośćpra-
sy,wolnośćwypowiadaniaswo-
ichpoglądóworazwolnośćrozpo-
wszechnianiainformacji,zakazuje
stosowaniacenzuryprewencyjnej.
Stawiajednakgranicęwskazując,
żeniewolnonaruszaćdóbrosobi-
stych(godności,czci,integralno-
ścifizycznej,zdrowia,prawadopry-
watności,życiaintymnegoczłowie-
kaitd.),cowgazeciesamorządo-
wej„ŻycieGrójca”maczęstomiej-
sce–dodajewicestarosta.
Niestety,„skrzywdzony”przeze
mniepanPiątkowskiniepodajeani
jednegoprzykładu,wktórymto
momencienaruszyłemjegogod-
ność,zszargałemcześć,dopuści-
łemsięnapaścinajegointegralnośćfi-
zyczną,atymbardziejnajegozdro-
wie,odkryłem„coś”kompromitujące-
gowjegożyciuprywatnymitępraw-
dęupubliczniłem.Poprostunictakie-
goniemiałomiejsca.Tymczasemwice-
starostadwukrotnie(przyświadkach)
wykrzyczałcoijakpowinienempisać.
Małotego,zzastołuprezydialnego,ofi-
cjalnienasesjiradypowiatuprzezkil-
kanaścieminutdawałupustswojejfru-
stracjinazywającmniewpodsumowa-
niupseudoredaktorkiem.
PaniePiątkowski,proponujęostudzić
emocjeitrzymaćnerwynawodzy.
Doceniamnawettrud,jakipanwice-
starostawłożyłwnapisanietekstuw
„grójeckie24.pl”.PaniePiątkowski,za-
nimjednaksięgniesiępozapisyusta-
wyPrawoprasowe,trzebaje–niestety
– przeczytaćzezrozumieniem...
„Zadaniemdziennikarzajestsłużba
społeczeństwuipaństwu”.Takizapis
znajdujesięwustawiePrawoprasowe,
któraokreślaobowiązkiiprawadzien-
nikarzy,redaktorówiwydawcóworaz
uprawnieniaodbiorców,czytelnikówi
osóbudzielającychinformacji.Dzienni-
karzjestobowiązanyzachowaćszcze-
gólnąstarannośćirzetelnośćprzyzbie-
raniuiwykorzystaniumateriałówpra-
sowych,zwłaszczasprawdzićzgodność
zprawdąuzyskanychwiadomościlub
podaćichźródło.Dziennikarzepowin-
niwswojejpracykierowaćsięprawdą
izasadąobiektywizmu,niemożnama-
nipulowaćinformacjamiiwprowadzać
wbłądopiniipublicznej,należyspraw-
dzaćprawdziwośćzdobytychinforma-
cji,arelacjonowaniefaktówoddzielać
odkomentarza.
Nicdodać...Takimiwłaśniekryteriami
(niechcęnapisać:wprzeciwieństwie
dopana)kierujęsięwswojejpracy
dziennikarskiej.Rozumiem,że„praw-
daczęstowoczykole”,jestniewygod-
na,zwłaszczadlaosób,którewidząota-
czającąichrzeczywistośćzpunktuwła-
snychambicjiinieuzasadnionegopo-
czuciawielkości.Niestety,prawdajest
teżczasembolesna.Oobiektywizmie
napanamiejscuraczejbymniewspo-
minał.
LeszekŚwider
Namyślprzyszłami–niewiemdlacze-
go–jednazballadniezapomnianego
WojciechaMłynarskiego.
Balladaokasjerze
Małapocztawmałymmieście
inapoczciemałaprzerwa.
Kasjerszybkęprzymknąłwreszcie,
plikbanknotówliczyćprzestał.
Rozrzuconedokumenty,
wszklancepoherbaciedenko
Aonczujny,aonspięty,
obserwujesweokienko.
Wtemotworzył.Wprzódsięrzuca
izaprychał,izatupał,
izakrzyknąłcosiłwpłucach:
KtopowiedziałKasjerpupa?!
KtopowiedziałKasjerpupa?!
Anapoczciecicho,pusto,
drzemiąpaczkiniewysłane.
Pachniebarszczemikapustą
(bogarkuchniajestprzezścianę).
Wgłębijakiśpanłysawy
adresujelist,abliżej
gośćwbiłwsufitwzrokkaprawy
ipocztowyznaczekliże.
Brudno,zaduch,much,upał
Niktniemówinic,azwłaszcza
NiktniekrzyczyKasjerpupa.
Kasjerkrzyczałtakzpółroku,
pookresiezaśpółrocznym,
zurzędowymbłyskiemwoku,
wezwałgonaczelnikpoczty
ipowiadazłyokropnie:
Copansiękompromituje?
Niktsięażdotegostopnia
panemnieinteresuje,
żebywtakimmieściemałym,
wołaćwśródtychmuch,wupale,
wołać-choćbydlakawału:
Kasjerprawdaitakdalej.
Inaszkasjerkrzyczećprzestał,
rozleniwiłsięrozziewał
Leczgdywświętajestorkiestra
oncośnadalpodejrzewa.
Myśli,żetentamburmajor
regimentustrażackiego,
swąbuławąwywijając,
teżprzyczepiasiędoniego.
Gdystrażackatrwaparada
imosiężnatrąbigrupa-
kasjerowisiępodkłada
podrytmmarsza: Kassss-jerpupa,
kasss-jerpupa
(proszęniedoszukiwaćsiężadnych
skojarzeń,boballadamac.d.)
Pointazaświerszykamego
wtakichsłowachsięzawiera,
żeznamcałykraj,cotego
przypominamikasjera.
Małykraj,cotakuważa
zpokoleniawpokolenie:
żektościąglegoobraża,
żektośwciążgoniedocenia.
Czasemmuktośprawdękropnie:
Krajumój
–
źlekombinujesz.
Niktsięażdotegostopnia
tobąnieinteresuje.
Skończtesiupy,bocięwpiszą
doGuinnessalubGallupa.
Akrajokno
–
trach!Idyszy:
KtopowiedziałKasjerpupa?!
KtopowiedziałKasjerpupa?!
N
a szczęście veto pana
prezydenta
Andrze-
ja Dudy uchroniło nas
przed kolejnym bublem
prawnym, czyli ustawą degradacyj-
ną. Ustawa ma być poprawiona tak,
aby spełniała standardy europejskie.
Gdy na rzecz spojrzy się historiozo-
ficznie, to taka ustawa jest niezrozu-
miała, zbędna. A jeśli już bawić się
w sędziów, to kompleksowo i kon-
sekwentnie.
Dlaczego ustawa degradacyjna do-
tyczy tylko oficerów z tzw. nadania
komunistycznego, pomijając kró-
lów, dowódców z okresu Rzeczypo-
spolitej szlacheckiej, Księstwa War-
szawskiego, Królestwa Kongreso-
wego czy Drugiej Rzeczypospoli-
tej?
Przecież to, cowyprawiał Jan Sobie-
ski – jako hetman wielki koronny,
wraz z prymasem Mikołajem Praż-
mowskim, szefem stronnictwa fran-
cuskiego, dążąc do usunięcia z tro-
nu króla Michała Korybuta Wiśnio-
wieckiego, dziś potraktowane zo-
stałoby jako zdrada stanu. „Jachni-
czek” w naszej świadomości histo-
rycznej jest jednak zwycięzcą spod
Wiednia, a w tradycji europejskiej
– najsławniejszymwładcą Polski.
Jan Henryk Dąbrowski zaczynał ka-
rierę w armii saskiej, nazywano go
„Niemcem”, „kolaborantem”, sła-
bo mówił po polsku, a jednak – jako
uczestnik powstania kościuszkow-
KAŻDY CZAS MA SWOICH GENERAŁÓW
skiego oraz twórca Legionów Pol-
skich we Włoszech stał się głów-
nym bohaterem hymnu państwo-
wego, zwanego nawet „Mazurkiem
Dąbrowskiego”.
Książę Józef Poniatowski, z hulaki
jeżdżącego nago na koniu po war-
szawskich ulicach, przeistoczył się
w wodza naczelnego wojsk Księ-
stwa Warszawskiego, męża stanu,
wiernie trwającego przy Napole-
onie. Legenda księcia „Pepi”, który
utonął w Elsterze, w latach zaborów
krzepiła nasze serca.
Wielu oficerów napoleońskich, bez
żadnych oporów, przeszło pod roz-
kazy cesarza Rosji Aleksandra I, no-
tabene zarazem króla Polski, awan-
sując w hierarchii wojskowej Kró-
lestwa Kongresowego. Chociaż
podczas Powstania Listopadowego
większość z nich z rezerwą odniosła
się do idei walki zbrojnej z Rosją, to
jednak w podręcznikach historii po-
zostali generałami – mniej lub bar-
dziej lubianymi, ale generałami.
Oficerowie Drugiej Rzeczypospo-
litej wywodzili się z armii zabor-
czych: austriackiej, pruskiej i rosyj-
skiej. Gdy na przełomie 1918/1919
r. zaczęto tworzyć polskie wojsko,
ojczyzna nie badała ich rodowodów,
dzięki czemu obroniono i utrwalono
niepodległość.
Podczas zamachu majowego, do-
konanego 12-15 maja 1926 r. przez
marszałka Józefa Piłsudskiego, zgi-
nęło 379 Polaków, a w stanie wojen-
nym, wprowadzonym przez gene-
rała Wojciecha Jaruzelskiego, oko-
ło 100 Polaków. Bohaterem narodo-
wym jest ten pierwszy, spoczywają-
cy na Wawelu, podczas gdy „prze-
laną krew” rodaków pamięta się tyl-
ko temu drugiemu, sugerując wy-
rzucenie jego prochów z Cmentarza
Wojskowego na Powązkach. Jaru-
zelskiemu i Kiszczakowi nie jest w
stanie pomóc nawet „okrągły stół”,
dzięki któremu, co by o tym kom-
promisie politycznym nie mówić,
przeszliśmy pokojowo z PRL w III
RP.
Autorzy ustawy degradacyjnej ule-
gli urokowi sądzenia bliźnich, w
tym już nieżyjących, więc zupełnie
bezbronnych. Nie wzięli pod uwagę
oczywistego faktu, że wszyscy jeste-
śmy dziećmi własnej epoki, tak jak
dziećmi swoich epok byli Sobieski,
Poniatowski, Piłsudski, Jaruzelski
czy Kiszczak. Każdy z nich grzeszył
jako człowiek, popełniał błędy jako
polityk, ale każdy był też człowie-
kiem, zazwyczaj bardziej doświad-
czonym przez historię i życie niż
my. Nie mamy obowiązku ich ko-
chać - ale jak my sami zachowaliby-
śmy się żyjąc w ich czasach, będąc
w ich sytuacji, stając przed trudnymi
wyborami albo niekiedy po prostu
nie mając możliwości innego wybo-
ru?
Remigiusz Matyjas
Co jakiś czas w przestrzeń publiczną wystrzeliwane są medialno-
polityczne rakiety, krążące dookoła naszych głów niczym aureole.
Można odnieść wrażenie, że pragnieniem całego uświęconego
narodu jest zburzenie Pałacu Kultury i Nauki oraz pozbawienie
stopni generalskichWojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka
– już nieżyjących, o kosmonaucie Mirosławie Hermaszewskim –
będącym jeszcze w dobrej formie – nie wspominając.
Była to sesja rady powiatu grójeckiego niepospolita pod każdym
względem. Wszystkie uchwały przeszły jednogłośnie, bez dyskusji,
połajanek, uszczypliwości, wyjaśnień dlaczego i po co – tak
zgodnie, jak za dawnych, minionych czasów – ktoś zażartował.
R
adni komentowali obrady z humorem. Były trzy powody –
mówili – takiej zgodności: wczesna godzina (początek ob-
rad o godz. 8), brak kontrowersji w związku z głosowa-
nymi uchwałami oraz..., co podkreślali radni opozycyjni,
fakt, że nawet wicestarosta Dariusz Piątkowski milczał przez całe pół
godziny, a więc do końca sesji.
Woźniak zaprzysiężony
Dodajmy, że podczas tej superszybkiej, krótkiej sesji przysięgę rad-
nego złożył Roman Woźniak, który zastąpił Krzysztofa Kaźmiercza-
ka (zrezygnował z funkcji – oficjalnie ze względu na stan zdrowia,
ale – naszym zdaniem – nie był po prostu w stanie twórczo pracować
z ugrupowaniem mającym większość w radzie).
Kolejna pożyczka
Podczas sesji zaakceptowano zmiany w uchwale budżetowej na rok
2018 (dotyczące dróg) oraz dokonano zmian w wieloletniej prognozie
finansowej pow. grójeckiego na lata 2018 – 2027. Nawet zaciągnię-
cie długoterminowej pożyczki w Wojewódzkim Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie zyskało aprobatę bez
głosu sprzeciwu. Po prostu jej zaciągnięcie jest dla powiatu opłacal-
ne – stwierdzono jednomyślnie.
Tak więc jeszcze kilkanaście minut przed godziną 9.00 sala obrad
starostwa w Grójcu opustoszała...
LŚ
SESJA RADY POWIATU
Tak jeszcze nie było
- krótko i jednogłośnie
Odpowiedź redaktoraLeszkaŚwidra.