ŻYCIE GRÓJCA
|
PAŹDZIERNIK 2019
POLITYKA
11
Dokończenie ze s 1.
Szczęścia nie miał też Marek
Szewczyk z Konfederacji. Jego
rezultat, na który składa się popar-
cie 8,8 tys. osób, to w rywalizacji
indywidualnej całkiem dobry wy-
nik, jednak cała lista zdobyła zbyt
mało głosów, by wyprzedzić PSL.
A przed Konfederacją, oprócz PIS
-u, KO i PSL-u, znalazła się także
Lewica. Jej lider w okręgu radom-
skim, Patryk Fajdek, przekonał do
siebie ponad 12 tys. wyborców. To
także nie wystarczyło do zdobycia
mandatu, bo pozostali kandydaci
na liście nie mieli wystarczające-
go poparcia.
Karczewski dalej w Senacie
Niedziela była też dniem roz-
strzygnięcia rywalizacji o miej-
sce w Senacie. Mieszkańcy po-
wiatu grójeckiego mieli do wy-
boru dwóch kandydatów: Stani-
sława Karczewskiego (PiS) oraz
Leszka Przybytniaka (PSL). Nie-
spodzianki nie było i wygrał ten
Wybory w Grójeckiem: PiS gromi rywali
pierwszy, uzyskując prawie 30
tys. głosów od rywala.
Ciekawostką jest, że w gminie
Grójec więcej głosów zdobył kan-
dydat PSL-u. Częściowo jest to
pewnie zasługa faktu, iż Przy-
bytniak mieszka w podgrójeckim
Uleńcu. Tak czy inaczej takie nie-
wielkie zwycięstwo nad dotych-
czasowym marszałkiem Senatu
zasługuje na uwagę.
DoWarszawy daleko
Frekwencja w powiecie grójec-
kim wyniosła 61,98% i była nie-
co lepsza niż chociażby w są-
siednich powiatach, białobrze-
skim, przysuskim czy kozie-
nickim. Daleko nam jednak do
mobilizacji mieszkańców zie-
mi pruszkowskiej, otwockiej czy
piaseczyńskiej, gdzie w niedzie-
lę przy urnach zameldowało się
ponad 70% obywateli. Najlep-
szą frekwencją na Mazowszu za-
notowano w Warszawie (ponad
77%).
Dominik Górecki
Mirosław Maliszewski
K
andydaci PiS w powie-
cie grójeckim otrzymali
przeszło 24 tysiące gło-
sów, ponad 6 razy tyle co
przedstawiciele KO.Ale największa
partia opozycyjna w Polsce (wespół
z dużo mniejszymi koalicjantami)
musiała uznać wyższość nie tylko
Suskiego i spółki, ale również czte-
rolistnej koniczynki, czyli PSL-u.
Na przykład w lokalu wyborczym
znajdującym się w Publicznej Szko-
le Podstawowej w Bądkowie, tylko
3 z 353 osób, które tam głosowały,
poparły formację Grzegorza Sche-
tyny. Mizeria to mało powiedziane.
„Jedynki”z Grójca
Częściowo stratę KO do PiS-u i
PSL-u można tłumaczyć tym, że ry-
wale na „jedynkach” wystawili po-
stacie silnie związane z Ziemią Gró-
jecką. Zarówno Suski, jak i Mali-
szewski okazali się być gwaranta-
mi dużego poparcia w środowisku
rolniczo-sadowniczym. Obaj pano-
wie to postacie doskonale znane w
Grójcu i okolicach. Nie trudno ich
spotkać np. na lokalnych uroczy-
stościach. Tego nie można powie-
dzieć o liderce KO Joannie Kluzik-
Rostkowskiej, którą co niektórzy
mogą kojarzyć z tego, że opuściła
PiS, by przejść do Platformy Oby-
watelskiej, a potem objąć stanowi-
sko ministra edukacji. Zresztą w za-
kończonej niedawno kampanii rzą-
dowe media chętnie przypomina-
ły widzom, że pełniąc funkcję sze-
fowej resortu, Kluzik-Rostkowska
powiedziała nauczycielom, że nie
ma pieniędzy na podwyżki ich pen-
sji…
Sądząc po niewielkiej liczbie ma-
teriałów wyborczych zachęcają-
cych do głosowania, Joanna Kluzik-
Rostkowska chyba nie miała więk-
szych złudzeń co do poparcia wśród
mieszkańców powiatu grójeckiego.
Niemożna jednak powiedzieć, że li-
derka KO całkiem odpuściła rywa-
lizację o tutejsze głosy. Pojawiła się
bowiem na wrześniowych dożyn-
kach w Lewiczynie, gdzie rozda-
ła kilka ulotek i zrobiła sobie kilka
zdjęć…W sumie wizyta przebiegła
bez większego echa.
Platforma z pewnością liczyła, że
poparcie partii na Ziemi Grójeckiej
zapewni im Małgorzata Woźniak,
była radna powiatu grójeckiego, a
nawet przez chwilę posłanka. Zdo-
była 1286 głosów (649 w powie-
cie), co i tak jest niezłymwynikiem.
Nie mogła jednak równać się z Su-
skim czy Maliszewskim, którzy na
grójecczyźnie są politykami o nie-
bo popularniejszymi i dysponujący-
mi zapewne o niebo większymi pie-
niędzmi na prowadzenie kampanii.
PiS konkretniejszy
Ale kampania wyborcza to nie tyl-
ko spotkania z obywatelami, uściski
dłoni, plakaty i rozdawanie ulotek.
To także bitwa na obietnice i pro-
gramy wyborcze. I w tym temacie
zdecydowanie konkretniejszy był
PiS. Polityka partii była jasna. 13
i 14 emerytura, wzmocnienie rela-
cji państwo – kościół, podniesienie
płacy minimalnej, kontynuacja po-
lityki socjalnej, brak akceptacji dla
ANATOMIA PORAŻKI
małżeństw homoseksualnych i stra-
szenie powrotem Platformy do wła-
dzy – tak w dużym skrócie można
opisać plan partii mający zagwaran-
tować jej przedłużenie rządów. Ta-
kie obietnice trafiły na bardzo po-
datny grunt w raczej konserwatyw-
nym, dość mocno związanym z ko-
ściołem środowisku rolników. A że
ziarna te dość obficie zostały podla-
ne przez rządową telewizję…
Z kolei Platforma po przegranych
majowych wyborach do Europar-
lamentu długo szukała swojej toż-
samości. Dla jednego koalicjan-
ta, PSL-u stała się za bardzo libe-
ralna, natomiast dla drugiego, czy-
li Lewicy, zbyt mało liberalna. Spo-
ro czasu minęło, zanim Schetyna i
jego partyjni koledzy zdecydowa-
li, w którym kierunku popłynąć. Li-
derzy partii w końcu zorientowali
się, że polityka socjalna, jaką fundu-
je PiS, działa pozytywnie na słupki
poparcia. Jednak ugrupowanie Ja-
rosława Kaczyńskiego – w odróż-
nieniu od Platformy – pokazało już,
że jest skuteczne w jej wprowadza-
niu. Ostatecznie obietnica dodatku
dla najsłabiej zarabiających zosta-
ła gdzieś zagłuszona przez szumną
zapowiedź zwiększenia płacy mini-
malnej do 4000 tys. zł brutto.
Zysk PSL-u i Lewicy
Na słabości Platformy skorzystał
nie tylko PiS, ale i PSL. Ludowcy
szybko zidentyfikowali swoją niszę.
Postanowili odciąć się od lewico-
wych ideologii i zawalczyć o głosy
tych nieco mniej konserwatywnych
mieszkańców wsi rozczarowanych
działaniami rządzących. Co praw-
da, zdecydowana większość rolni-
ków, mając w pamięci błędy PSL-u,
i tak poparła PiS. Jednak pozostali,
a nie była to wcale taka mała gru-
pa, woleli zaufać chłopskiemu PSL-
owi, który – co szczególnie istotne
dla branży sadowniczej – opowia-
dał się chociażby za przywróceniem
handlu ze wschodem. Na ile to re-
alna możliwość, a ile pobożne ży-
czenie? Trudno powiedzieć, ale na-
wet zatwardziały krytyk ludowców
musi przyznać, że żyło się łatwiej,
gdy można było eksportować jabł-
ka do Rosji.
Tylko nieliczni zdecydowali się na
Platformę, mimo że jej program dla
rolnictwa mógł uchodzić za atrak-
cyjny. Być może PO nie trafiło ze
swoimi postulatami do rolników,
ponieważ nie ma w pierwszych sze-
regach tej partii osoby, którą oby-
watele silnie identyfikowaliby z rol-
nictwem. Wszak w czasach, gdy
byli u władzy, resort rolnictwa od-
dali w zarząd PSL-u. Co więcej,
najważniejsi działacze Platformy,
Schetyna, Neumann czy nawet Klu-
zik-Rostkowska nie są dla polskie-
go chłopa zbyt wiarygodni, ponie-
waż trudno ich nawet luźno skoja-
rzyć z sektorem rolnym…
Oczywiście ktoś może zapytać: co
wspólnego z pracą na roli ma pre-
zes Jarosław Kaczyński? Pewnie
niewiele, bo to przecież od urodze-
nia warszawianin. On jednak trafił
do mieszkańców wsi, powołując się
na tradycyjne, konserwatywne war-
tości takie jak: rodzina czy kościół.
Prawo i Sprawiedliwość, choć nie zdołało zmiażdżyć swoich rywali, wciąż cieszy się największym poparciem
w Polsce. Partia udowodniła swoją przewagę nad Koalicją Obywatelską (KO) zwłaszcza na terenach typowo
rolniczych, takich jak powiat grójecki. Warto jednak zastanowić się, czy wyraźne zwycięstwo PiS na
grójecczyźnie wynika z własnej siły czy może ze słabości rywala?
Poza tym wdrożył programy socjal-
ne, które generalnie podobają się
ludziom. Któż by nie chciał otrzy-
mać 500 zł miesięcznie na każde
dziecko?
Wiele głosów Platforma straci-
ła również na rzecz Lewicy, która
mianuje się partią postępową tak-
że w kwestiach ideologicznych.
Wszak osobom popierającym np.
małżeństwa homoseksualne trud-
no było zrozumieć wydaną przez
Krzysztofa Żuka, prezydenta Lu-
blina i ważnego działacza PO, de-
cyzję zakazującą marszu równości
w stolicy Lubelszczyzny.
Małe zaplecze
Wróćmy jednak na grójeckie po-
dwórko, gdzie na poziomie samo-
rządowym królują dwie partie: PiS
i PSL. Obie posiadają sporą gru-
pę znanych w środowisku lokal-
nym działaczy, w tym samorzą-
dowców, którzy pracują na po-
pularność swojego ugrupowania
i dbają o wizerunek liderów. Za-
praszają więc popieranych przez
siebie polityków na uroczystości,
spotkania, przecięcia wstęgi itd. A
posłowie lub kandydaci na posłów
skwapliwie z tego korzystają, wie-
dząc, że to doskonała możliwość
pokazania się i zyskania kilku gło-
sów.
Swoje struktury w powiecie gró-
jeckim ma też PO. Są jednak dużo
mniejsze i – nie obrażając niko-
go – słabsze niż główni rywale.
W efekcie kandydaci partii Grze-
gorza Schetyny nie mogą liczyć
na takie poparcie i zaangażowanie
popularnych w Grójcu i okolicach
samorządowców. Jak się okazuje,
bez zbudowania solidnego zaple-
cza trudno jest nawiązać walkę z
kimś, kto na danym terenie mocno
ugruntował swoją pozycję.
Dominik Górecki