Życie Grójca wydanie Nr 10/19 - page 8

8
HISTORIA
P
rof. Czekanowski był w la-
tach 1918-20 ekspertem De-
legacji Polskiej na Konfe-
rencję Pokojową w Pary-
żu. Przygotowane przez niego eks-
pertyzy statystyczne i narodowościo-
we były podstawą do kongresowych
rozważań, gdzie ma zostać wyzna-
czona dokładna granica Polski. Pełnił
też funkcję członka Biura Prac Kon-
gresowych oraz pracownikaWydzia-
łu PrasowegoKomitetuNarodowego
Polskiego w Paryżu, który pod prze-
wodnictwem Romana Dmowskiego
kierował pracami Delegacji Polskiej
na konferencji wersalskiej.
Lwów,GłuchówiKośmin
To, że reprezentował Polskę na naj-
ważniejszej po I wojnie światowej
konferencji pokojowej nie było dzie-
łem przypadku. Jego dorobek nauko-
wy cieszył się poważaniem w Euro-
pie. - Był człowiekiem dużej klasy i
wysokiej kultury, osobą niezwykle
towarzyską, o dużym poczuciu hu-
moru. Rozmowy z nim były wspa-
niałe. Podczas wykładów opowiadał
masę anegdot, mówił o słynnej wy-
prawie afrykańskiej – wspomina w
rozmowie z „Życiem Grójca” semi-
narzysta prof. Czekanowskiego w la-
tach 1958-1960, antropolog zAkade-
mii Pomorskiej wSłupsku, dr Franci-
szek Rożnowski. Udział wwyprawie
zorganizowanej przez księcia Adolfa
Meklemburskiego, która na począt-
ku XX stulecia badała międzyrzecze
Konga i Nilu prof. Czekanowski opi-
sał w książce „W głąb lasówAruwi-
mi”. Prof. Czekanowski był rekto-
rem Uniwersytetu Jana Kazimierza
we Lwowie (1919-20 i 1934-36) oraz
profesorem i wykładowcą tej uczelni
(1913-41), profesorem KUL, człon-
kiem Polskiej Akademii Umiejętno-
ści (1933-35). Rodzinie Czekanow-
skich, profesorowi, żonie Elżbiecie
Sergejewskiej, Rosjance poznanej na
studiach w Zurichu oraz córkom Zo-
fii i Annie udało się przeżyć sowiec-
ką i niemiecką okupacjęLwowa. –W
Syn Ziemi Grójeckiej - profesor Jan Czekanowski
r. 1942 r. wyjechaliśmy do rodziny w
Grójeckie, a po krótkim pobycie we
Lwowie na przełomie 1943/1944 r.
wyjechaliśmy już na stałe – wspomi-
na etnomuzykologprof.AnnaCzeka-
nowska w książce „Świat rzeczywi-
sty – świat zapamiętany” i podaje do-
kładną datę pożegnania z ukochanym
miastem: 8 maja 1944 r. W Grójec-
kimdo rodzinyCzekanowskich nale-
żały dobraGłuchów i Kośmin, który-
mi zarządzał starszy brat naukowca,
Stanisława, autor niezwykle interesu-
jących wspomnień „Roczniki długie-
go żywotamego”. Trudno się dziwić,
że Czekanowscy wyjechali ze Lwo-
wa. Ponowna sowiecka okupacja
miasta mogła skonczyć się wywóz-
ką na Syberię albo wymordowaniem
całej rodziny. - Ojciecmój, zresztą po
doświadczeniach negocjacji na kon-
ferencji pokojowej w Paryżu (1919),
a zwłaszcza po trudnych rozmowach
z Lloydem George'em niewiele miał
złudzeń co do możliwości przyzna-
nia Polsce Lwowa przez powojen-
ny układ sił. Jak się niestety okaza-
ło, miał rację, gdyż decyzje na nieko-
rzyść Lwowa już podówczas zapa-
dły – dodaje prof. Anna Czekanow-
ska. Brytyjski premier Lloyd George
był jednymz najważniejszymuczest-
nikiem konferencji wersalskiej i poli-
tykiem, który sprzeciwiał się polskim
roszczeniom granicznym.
Po wojnie prof. Czekanowski praco-
wał na Uniwersytecie Poznańskim
(1946-60). W czasach stalinowskich,
od1953do1956 r. podobnie, jakwie-
lu innych przedwojennych naukow-
ców, którzy nie podzielali marksi-
stowskiej wizji nauki był zawieszony
w wykonywaniu zawodu. Formalnie
był wykładowcą i pobierał pensję, ale
nie wykładał, ani nie prowadził semi-
nariów ze sudentami. Do normalnej
pracy dydaktycznej, czyli do wykła-
dów i prowadzenia seminariów ma-
gisterskich ze studentami pozwolo-
no mu wrócić dopiero po Październi-
ku 1956 r. W 1960 r. z racji na wiek
przeszedł na emeryturę, jednak nadal
prowadził zajęcia ze studentami.
Sporynaukowe
Charakter i klasę prof. Czekanow-
skiego odzwierciedla doskonale opo-
wieść naszego rozmówcy, dokto-
ra Rożnowskiego. - Pewnego razu
profesor zaprosił mnie na konferen-
cję antropologiczną, gdzie miał wy-
stąpienie również odkrywca Bisku-
pina prof. Józef Kostrzewski, który
miał mówić o broni i walkach Sło-
wian. Prof. Kostrzewski wystąpił ze
swoimi tezami na temat Słowiańsz-
czyzny, a prof. Czekanowski, który
siedział i drzemał, w pewnym mo-
mencie podniósł rękę i mówi: bardzo
przepraszam pana profesora, ale są tu
osoby, które mają zupełnie inne po-
glądy na tę kwestię. Zaczęła się dys-
kusja, dwaj wybitni luminarze nauki
postrzelali wiedzą do siebie. Sesja
się skończyła. Zbieramy się do wyj-
ścia, a Czekanowski wziął pod pachę
prof. Kostrzewskiego i mówi: No, Jó-
ziu mój, cośmy sobie powiedzieli, to
powiedzieliśmy, teraz chodźmy do
klubu profesorskiego na kawę. Fra-
niumój, chodź z nami, powiedział do
mnie. Posiedziałem i posłucham bar-
dzo przyjacielskiej rozmowy. Na tym
polegała klasa dawnych profesorów.
Mogli naukowo się sprzeczać, a byli
dobrymi kolegami, mówili sobie po
imieniu – wspomina z uśmiechem dr
Rożnowski i dodaje: Teraz to by pro-
fesorowie się poobrażali i pewnie by
nawet ręki sobie nie podali.
Według prof. Czekanowskiego duży
wpływ na kształtowanie władz pań-
stwa polskiego wXwieku miało ple-
mię Gotów. -Wywodził dynastię Pia-
stów z Połabian. OGotach mówił, że
dali zaczątek polskiej państwowo-
ści. Te sprawy będzie można wyja-
śnić po zakończeniu badań DNA na-
szych przodków. Dostarczałem z Po-
morza kolegom z Poznania materiał
do badań z III, IV i V wieku z okre-
su wędrówek ludów. Badania prowa-
dzi się na niespalonych kościach, na
zębach albo na częściach skalistych
kości skronowej, która jest wewnątrz
czaszki i jest najmniej narażona na
uszkodzenia – wyjaśnia Rożnowski.
Wspomnieniastudenta
Prof. Czekanowski troszczył się nie
tylko o rozwój naukowy i intelek-
tualny swoich studentów. - Na pią-
tym roku studiów, kiedy pisałem pra-
cę magisterską odwiedzałem go w
mieszkaniu na Cześnikowskiej wPo-
znaniu. Profesor zapraszał na godz. 9.
Należało być punktualnym. Zawsze
na stole stał przykryty białą serwetą
koszykzbułkami i prawdziwakawaz
mlekiem. Profesor zapraszał na śnia-
danie. Już jadłem – broniłem się. Nie
było dyskusji, profesor mówił: wiem,
co jecie na studenckiej stołówce. Sia-
daj, jedz. Student, który jest głod-
ny, nie myśli co robi, więc najpierw
zjedz, a później korzystaj z mojej bi-
blioteki. Tylko nie próbuj przestawiać
mi książek, jak wyjmiesz którąś, za-
znacz kartką skąd ją wziąłeś. Potem
będę szukał, a pamiętam, gdzie one
wszystkie stoją. Trzeba było się pil-
nować, żeby nie wziąć na raz kilku
książek. Bywałem u niego również
po studiach, kiedy już pracowałemw
Kołobrzegu – wspomina Rożnowski,
który organizował w tym mieście m.
in. muzeum Oręża Polskiego. - Pod-
kreślał, że powinienemmieć przynaj-
mniej jedne eleganckie spodnie, bo
jak mówił, naukowiec musi zawsze
dobrze wyglądać – śmieje się. An-
tropolog. Prof. Czekanowski przed I
wojną światową przez pół roku pra-
cował w Ermitrażu w Petersburgu i
w muzeum lipskim. – Zapewniał, że
w muzeum można pracować nauko-
wo. Pytał, o której wstaję. Powiedzia-
łem, że o siódmej. Stwierdził, że to za
późno. Radził, abym wstawał przy-
najmniej o szóstej, żeby więcej pra-
cować naukowo – dodaje Rożnow-
ski. Dużo palił mocnych papiero-
sów „Sport”. – Jego starszy brat spod
Grójca, który miał już ponad 90 lat,
ubolewał, że profesor tak dużo pali -
wspomina dr Rożnowski. Prof. Cze-
kanowski prowadził seminaria ze stu-
dentami jeszcze na początku 1965 r.
W wakacje pojechał wypocząć do
Świnoujścia, niestety zmarł 20 lipca
1965 r. w wieku 83 lat w szpitalu w
Szczecinie. Spoczywa w Alei Zasłu-
żonych na Powązkach wWarszawie.
– Ostatni raz widzałem go trzy mie-
siące przed jego śmiercią, chował coś
do żelaznej skrzynki, którą miał na
wyprawiewAfryce. Powiedział: Fra-
niu, zapłaciłem ostatnią ratę za swój
pogrzeb. Niestety, nie poinformowa-
no mnie o jego śmierci i terminie po-
chówku – ubolewa dr Rożnowski. O
odejściu swojego mistrza dowiedział
się dopiero z gazet.
Tomasz Plaskota
Sto lat temu, decyzją Konferencji Pokojowej w Paryżu Polska po latach zaborów
wróciła na mapę Europy. Kształt granic odrodzonej Rzeczypospolitej nie był dziełem
przypadku. Ale efektem poświęcenia polskich żołnierzy i dyplomacji kierowanej
przez Romana Dmowskiego (1864-1939). Udział w kształtowaniu granic Niepodległej
miał syn Ziemi Grójeckiej, prof. Jan Czekanowski (1882-1965), urodzony w Głuchowie
ekspert naukowy Delegacji Polskiej na konferencję wersalską (1918-1919).
6 października minęła 137 rocznica jego urodzin.
Podkoniecwrześnianagrójecki
cmentarz żydowski powróciło
kilkanaściemacew– jednaw
całości pozostałewe fragmentach.
Znajdowałysięonenaprywatnej
działceumieszkańcaGrójca
WojciechaKrajewskiego. Zrelacji
panaKrajewskiegowynika, że
kupił ziemięodpoprzedniego
właścicielawraz zmacewami.
Zdawał sobiesprawęz tego, żesą to
cennepamiątki kulturyżydowskiej
i próbował kogoś zainteresować tą
sprawą, jednakbez rezultatu.
U
dało się dopiero dzięki
osobistemu zaangażowa-
niu i wsparciu Burmistrza
Gminy i Miasta Grójec
Dariusza Gwiazdy. Pan Krajewski
zwrócił się do Burmistrza z prośbą
o pomoc w przeniesieniu macew na
cmentarz żydowski wGrójcu.
Sprawy urzędowe trwały dość dłu-
go. Niezbędne było uzyskanie zgo-
Powrót macew
dy konserwatora zabytków na prze-
niesienie nagrobków, gdyż cmentarz
wpisany jest do rejestru zabytków.
Potomkowie grójeckich Żydów, od-
wiedzający to miejsce, wielokrotnie
podkreślali, że pusty cmentarz spra-
wia przygnębiające wrażenie. Kie-
dyś, jak widać na archiwalnych zdję-
ciach, wyglądał on zupełnie inaczej.
Macewy z grójeckiego cmenta-
rza, chociaż potłuczone i poobija-
ne, powróciły na cmentarz jako je-
den z ostatnich śladówobecności Ży-
dów w Grójcu. Ułożono je pod po-
mnikiem Żydów rozstrzelanych w
1943 r. w Dębówce (w 1948 r. zo-
stali oni ekshumowani i pochowa-
ni na grójeckim kirkucie). W 2002 r.
Mosze Kilemanzon ufundował po-
mnik w kształcie macewy. Zapew-
ne po raz pierwszy od czasówwojny
na cmentarzu złożono spoczywające
tam dawniej nagrobki.
Na jednej z odnalezionych macew
możemy odczytać słowa: „Byławaż-
na i droga / Skromna, prostodusz-
na i prawa / Znana i wspaniała / Es-
ter Malka / Córka pana Awrahama
Szmuela / Sztern / Błogosławionej
pamięci / Zmarła 26 Tamuz 1933 /
Niech jej dusza będzie związana / W
węźle życia”. (Tłumaczenie: Klaudia
Kwiecińska)
Przypadek sprawił, że po latach ten
nagrobek się odnalazł i możemy od-
czytać piękne przesłanie dotyczące
Ester Malki.
Na macewie Ester widoczny jest
świecznik. Symbol ten spotykany
jest na grobach kobiet, ponieważ to
one zapalały świece podczas szabatu.
Na nagrobkach zgodnie z zasadami
judaizmu nie umieszczano ludzkich
wizerunków. Na potłuczonych ma-
cewach można odnaleźć fragmenty
takich symboli jak lew, jeleń, księgi.
Lew może nawiązywać do imienia
zmarłego (Juda Arie – hebr. Lew),
Lejb (jidysz – lew). Postać lwa jest
ponadto znakiem pokolenia Judy, a
także symbolem potęgi i siły. Jeleń
wiąże się z imionami Cwi (hebr.) i
Hirsz (jidysz) oznaczającymi jele-
nia. Księgi oznaczają, że zmarły był
uczonym w piśmie, rabinem, na-
uczycielem, pobożnym Żydem, stu-
diującymTalmud i Torę.
Fakt powrotu macew na cmentarz
żydowski ma bardzo istotne zna-
czenie. Świadczy o tym, że szanu-
jemy wielokulturową przeszłość na-
szego miasta. Chronimy również na-
grobki, które zostały po latach ponie-
wierki potraktowane godnie i złożo-
ne na cmentarzu. Dokonało się to w
okolicach Jubileuszu 600-lecia Grój-
ca. Dzieje naszego miasta to prze-
cież także jego wielokulturowa prze-
szłość i żydowskie dziedzictwo.
Udało się to dzięki współdziała-
niu wielu osób: Burmistrza Dariu-
sza Gwiazdy, Pana Wojciecha Kra-
jewskiego, Pani Marzeny Mularskiej
z Wydziału Inwestycji UMIG Gró-
jec. Jako Liderka Dialogu z Grójca
miałam możliwość koordynować tę
sprawę.
MałgorzataAndrychowicz
1,2,3,4,5,6,7 9,10,11,12,13,14,15,16
Powered by FlippingBook