ŻYCIE GRÓJCA
|
STYCZEŃ 2018
HISTORIA
11
K
arność na swoim terenie
starał się utrzymać puł-
kownik Ludwik Żychliń-
ski, były uczestnik walk
na Sycylii i amerykańskiej wojny do-
mowej, dowódca oddziału partyzanc-
kiego „Dzieci Warszawy”, naczelnik
wojskowy w powiecie warszawskim
i rawskim, operujący również wGró-
jeckiem.
PorucznikZdanowicz
Na początku czerwca 1863 r. rozbito
oddział Władysława Kononowicza,
działający w rejonie Warki. Z pułap-
ki zastawionej przezRosjanwymknął
sięporucznikZdanowicz.Właśnieon,
rozpowiadając, że z polecenia Rządu
Narodowego zbiera resztki z oddzia-
łu Kononowicza, z kilku kompana-
mi sterroryzował Błędów. Zażądał od
tamtejszego zarządcy dóbr pieniędzy,
broni i żywności, grożąc mu powie-
szeniem. Wieść o rozboju w Błędo-
wie doszła do Żychlińskiego. Zdano-
wiczzostał pojmanyprzezŻandarme-
rięNarodową. Żychlińskiwpierwszej
chwili chciał go powiesić, ale w koń-
cu – na prośbę Zdanowiczowej – po-
zwolił mu zamieszkać i cicho siedzieć
w rodzinnej wsi pod Czerskiem. Zda-
nowicz jednak szybko wrócił do daw-
nego procederu. Gdy następnym ra-
zemwpadł w ręce Żandarmerii Naro-
dowej, nie uniknął już śmierci.
Powstańcynaniby
Prawdziwą plagę stanowiły bandy
udające powstańców, napadające na
młyny, karczmy i folwarki. Gniazdem
rozbójniczym była Mogielnica. Wy-
wodząca się stamtąd, dobrze zorgani-
zowana i uzbrojona grupa dopuszcza-
ła się rabunków, trudniąc się zarazem
szpiegowaniemna rzecz Rosjan.
- Jeśli nie wydacie tych szubrawców
w moje ręce – powiedział Żychliński
do kilku wpływowych mogielniczan
– to spalę wasze, pożal się Boże, mia-
steczko!
Podobno groźba poskutkowała: rabu-
sie zostali ukarani, aMogielnicaocala-
ła. Żychliński osobiście wyłapał czte-
ry bandy, skazując ich członków na
Z grójeckiego pitawala
Ciemna strona Powstania Styczniowego
Powstanie Styczniowemawielewymiarów, w tym także kontrowersyjne, o których nieczęsto sięwspomina. Mowa tum. in. o
samowoli niektórych powstańcóworaz bezwzględności aparatu bezpieczeństwa, utworzonego przez polskie państwo podziemne.
Stosunkowo często dochodziło do gwałtówna cywilnej ludności, a z rąk tzw. sztyletników zginęło blisko 1000 rodaków
podejrzewanych o zdradę.
śmierć. Pewnego razu, w okolicach
Błędowa, skazał na śmierć powstań-
ców za gwałt popełniony na wie-
śniaczkach. Podobno sami chłopi wy-
prosili darowanie kary gwałcicielom.
Bali się czyjejś zemsty?
Czaswisielcówiognia
Powstańczy wymiar sprawiedliwo-
ści dość często zasądzał karę śmier-
ci. Skazanymi najczęściej byli wło-
ścianie podejrzewani o współpracę z
Rosjanami, a wykonawcami wyroku
sztyletnicy. 11 marca 1863 r., w samo
południe, na latarni przed wareckim
ratuszem powieszono czterdziestolet-
niego gospodarza spod Góry Kalwa-
rii. W ten sposób chciano zastraszyć
potencjalnych denuncjatorów, na za-
sadzie: „Patrzcie, cowas czeka”.
14 listopada 1863 r. powieszono w le-
sie czterdziestoletniego gospodarza
z kolonii Łęczeszyce, a 26 listopada
tego roku w okolicach Potyczy znale-
ziono „powieszonego niewiadomego
człowieka ze związanymi w tył ręko-
ma”. Każda taka śmierć stanowiła tra-
gedię dla rodzin. Gospodarz z kolonii
Łęczeszyce owdowiał żonę oraz osie-
rocił sześcioro dzieci – wszyscy pła-
kali... A co mieli powiedzieć miesz-
kańcywsi Lipie, którą sztyletnicy – za
karę - po prostu spalili?
Polskasprawiedliwość
W tym czasie, a więc tuż przed
uwłaszczeniem, Polska kojarzyła się
chłopomgłównie zpanem, naktórego
ziemi żyli i pracowali, a także z wy-
myślnymi karami. Po żniwach 1863 r.
dwaj młodzi, żonaci i dzieciaci chło-
pi, mieszkańcy Woli Pogroszewskiej,
ukradli kilka snopów zboża z dwor-
skiego pola. Dziedzic od razu skazał
ich na szubienicę, wysyłając karbo-
wego po postronki.
- Wielmożny panie! Dla ich żon, dla
dzieci małych, co sierotami zostaną,
daruj im, panie, życie – prosili sąsie-
dzi owych nieszczęśników.
Dobry pan, wysłuchawszy błagań,
ulitował się nad złodziejami, wymy-
śliwszy dla nich inną karę. Obnażeni
do pasa, ze snopem na plecach, pro-
wadzeni byli na postronkach na dro-
dze Wola Pogroszewska - Głudna,
przy której stały trzy krzyże. Pod każ-
dym krzyżem kładli się, dostając na
gołe ciało po 50 razówod karbowych.
Pod trzecim krzyżem byli już tak wy-
krwawieni i wycieńczeni, że nie mieli
siływstać. Podniesiono ich, abymogli
na klęczkach ucałować pańskie (pol-
skie) nogi w podzięce za darowanie
imżycia.
RemigiuszMatyjas
Wzwiązkuze100-leciemodzyskania
niepodległości
wkażdymwydaniubędziemy
przypominaćwydarzenia
z1918roku.
W
styczniu 1918 r. pań-
stwa centralne pro-
wadziły z Rosją Leni-
na rozmowy pokojo-
we w Brześciu Litewskim, a obowią-
zujący między obu stronami rozejm
umożliwiłNiemcomprzerzucenie czę-
ści swoich wojsk z frontu wschodnie-
go na zachodni. W Rosji bolszewicy
rozpędzili Zgromadzenie Konstytucyj-
ne, rozpoczynając już jawną dyktaturę
proletariatu. WWiedniu i Berlinie wy-
buchły masowe strajki, w Królestwie
Finlandii rozgorzała wojna domowa, a
Ukraińska Republika Ludowa ogłosiła
niepodległość. Wielcy tego świata od-
nieśli się do sprawy polskiej…
David LloydGeorge, premierWielkiej
Brytanii, 5 stycznia powiedział w Izbie
Gmin: „Wierzymy jednak, że niepod-
legła Polska zawierająca wszystkie te
elementy, które pragną stać się jej czę-
ścią, jest pilną koniecznością dla stabil-
ności EuropyZachodniej”.
OrędzieWilsona
Znacznie dalej, niż brytyjski premier,
poszedł prezydent USA Woodrow
Wilson, przedstawiając 8 stycznia w
Kongresie 14-punktowy program po-
kojowy. Punkt 13. mówił: „Powinno
być utworzone niepodległe państwo
polskie, które winno obejmować zie-
mie zamieszkałe przez ludność pol-
ską, mieć zapewniony wolny i bez-
pieczny dostęp do morza, jego nie-
zawisłość polityczna i gospodarcza
oraz całość terytorialna winny być za-
gwarantowane układem międzynaro-
dowym”. Za sprawą tych słów pre-
zydent Wilson jeszcze za życia stał
się w Polsce legendą. Nazywano go
„obrońcą demokracji”, „apostołem
wolności”, „współtwórcą Polski”.
Śmierćnamorzu
Gdy prezydent USA mówił o Polsce
z dostępem do morza, Niemcy kon-
Kalendarium Roku 1918 (styczeń)
Polska powinna być…
tynuowały aktywną wojnę podwod-
ną, ogłaszając 8 stycznia rozszerzenie
obszaru zamkniętego na wody wokół
Azorów, włącznie zMaderą iWyspa-
mi Zielonego Przylądka. 20 stycznia
niemieckie krążowniki pływające pod
turecką banderą: „Goeben” („Yawuz
Sultan Selim”) oraz „Breslau” („Mi-
dillih”), dokonały wypadu na Mo-
rze Egejskie. Na północny wschód od
wyspy Imroz doszło do bitwy z Roy-
al Navy. „Goeben”, zatopiwszy dwa
brytyjskie okręty artyleryjskie (tzw.
monitory), uszkodzony przez minę,
trafiony przez nieprzyjacielskie bom-
by lotnicze, umknął pościgowi. Nie
dane było to krążownikowi „Bre-
slau”: rozerwany eksplozjami, został
zatopiony. Znaczna część licznej za-
łogi zginęła.
Monotonia internowania
Wiadomość o zatopieniu „Breslau”
dotarła także do Józefa Piłsudskiego,
przebywającego na internowaniu w
Magdeburgu. Osadzono go w tam-
tejszej twierdzy, a konkretnie w jed-
nopiętrowym drewnianym domu. Na
parterze mieszkał pilnujący go feld-
febel, podczas gdy on zajmował dwa
pokoje na piętrze, w jednym śpiąc,
w drugim stołując się i pracując. Bu-
dził się o 7.30, o 8.00 jadł śniadanie,
następnie spacerował po przydomo-
wym ogrodzie i czytał „Magdeburgi-
sche Zeitung”, o 12.00 jadł obiad i pił
herbatę, a po południu studiował sza-
chy, czytał lub pisał, o 18.00 jadł kola-
cję, po czymukładał pasjanse i space-
rował po pokoju, żeby o godz. 22.00
położyć się spać.
Grójecmaburmistrza
WGrójcu stacjonowali żołnierzeWil-
helma II i urzędował niemiecki na-
czelnik powiatu. A w ratuszu wciąż
dochodziło do roszad personalnych,
charakterystycznych dla lat 1915-
1918. Wakował urząd burmistrza, a
to właśnie burmistrz wraz z ławnika-
mi współtworzył magistrat miasta. 8
stycznia, we wtorek po południu po-
siedzenie Rady Miejskiej poprowa-
dził Nobbe, niemiecki urzędnik po-
wiatu, któremu powierzono czasowe
pełnienie obowiązków burmistrza.
Mówił po niemiecku, a jego słowa
przekładał na język polski pan Żar-
kowski, tłumaczmagistracki. Podczas
tego posiedzenia wybrano komisję
mającą zlustrować mieszkania zajęte
przez niemieckich urzędników i żoł-
nierzy, tudzież spisaćmeble stanowią-
ce własność magistratu i mieszkań-
ców miasta; ustanowiono radę nad-
zorczą dla elektrowni miejskiej; zgo-
dzono się udostępnić straży ogniowej
na ćwiczenia plac znajdujący się na
rogu Skargi i Szpitalnej.
25 stycznia, w piątek, na posiedzeniu
RadyMiejskiej zjawił się osobiście na-
czelnik powiatu, przedstawiając no-
wego burmistrza w osobie Władysła-
wa Kowalskiego. Ten ostatni powie-
dział o sobiekilka słów, poczymzostał
powitany w imieniu miasta przez rad-
nego Lucjana Grodzickiego. Całe po-
siedzenie trwało zaledwie 45 minut, a
zakończyło się w samo południe, gdy
w Magdeburgu Piłsudski rozpoczynał
właśnie obiad.
RemigiuszMatyjas
Ludwik Żychliński
Unijna rekompensata jak kamfora
dządo tegoniewielkiekwotyzapako-
wanie produktów i ich transport. Cały
mechanizm ma służyć zmniejszeniu
podaży na rynku, aw rezultacie utrzy-
maniu cen i ułatwieniu sadownikom
sprzedaży nadwyżek owoców. Ale,
jak stwierdził prezes ZwiązkuSadow-
ników RPMirosławMaliszewski, re-
kompensaty przyszły za późno i w
katastrofalnie niskim wymiarze. Nic
dziwnego, że w krytycznej czasem
sytuacjiwielu sadownikówchciało się
ratować unijnymi pieniędzmi.
Dodajmy, że owoce przekazywane na
cele charytatywne muszą być takiej
swoje jabłka eksportować do Rosji.
Białoruscy producenci i handlarze
szybko zorientowali się, że może to
być dla nich złoty interes. Niemal ich
cały wolumen owoców trafia więc do
Rosji, natomiast braki na wewnętrz-
nym rynku uzupełniają importem z
Polski.Wubiegłym roku jednak zbio-
ry u nich były bardzo dobre i owoców
na razie jest jeszcze sporo. Prawdopo-
dobnie więc eksport z Polski na Bia-
łoruś ruszy dopierowdrugiej połowie
lutego, a nawet wmarcu.
Ukraińcydoceniani
Dotychczas panowało przekonanie,
że imigrant z Ukrainy zarabia znacz-
nie gorzej niż Polak na porówny-
samej jakości, jak jabłka przeznaczo-
ne do celówhandlowych.
ZastójweksporcienaBiałoruś
Olbrzymie zainteresowanie sadowni-
ków możliwością uzyskania rekom-
pensaty świadczy o kłopotach produ-
centów ze sprzedażą owoców. Ceny
skupu po początkowym wzroście,
ustabilizowały się na poziomie 70 gr/
kg, co nie satysfakcjonuje sadowni-
ków. Poza tym w styczniu ruszał za-
zwyczaj eksport jabłek do Białorusi.
Kraj ten, jak wiadomo, nie jest obję-
ty rosyjskim embargiem, może więc
Zaledwie co dziesiąte jabłko trafi na
cele charytatywne za unijne pienią-
dze. Tylko jeden dzień - 19 stycznia
- trwał nabór wniosków od sadowni-
ków chcących wycofać z rynku owo-
ce w zamian za unijne rekompensa-
ty. Zainteresowanie przerosło wszel-
kie wyobrażenia, zwłaszcza w woje-
wództwie mazowieckim, gdzie przy-
jęto 3 tys. 387 powiadomień.
Komisja Europejska przyznała Polsce
limit 77,5 tys. ton dla jabłek i gruszek.
Rekompensata za dostarczenie owo-
ców dla organizacji charytatywnych
wynosi 16,98 euro za 100 kg. Docho-
walnym stanowisku. Tymczasem w
„Barometrze Imigracji Zarobkowej”
można przeczytać, że brak rąk do pra-
cy spowodował duże zapotrzebowa-
nie na pracowników zza wschodniej
granicy. Pracodawcy aby pozyskać
zagranicznych pracowników muszą
im płacić tyle, ile Polakom, a najczę-
ściej zapewniać im dodatkowo bonu-
sy socjalne (wyżywienie, spanie itp.).
Według ekspertów, już ponad20proc.
polskich firm zatrudnia Ukraińców.
Rzadko się jednak zdarza, aby praco-
wali na stanowiskach wyższego czy
nawet średniego szczebla. Wynika to
z prostej przyczyny - zwykle mają ze-
zwolenie na pracę jedynie przez 90
dni w roku.
Opr. lś