Życie Grójca wydanie Nr 07/2018 - page 6

6
HISTORIA
Ten skwer przy ulicy
Mogielnickiej związany jest
z walką, męczeństwem i
bohaterstwemmieszkańców
Grójca oraz cywilnych ofiar
hitlerowskich zbrodniarzy z
Gestapo w okresie niemieckiej
okupacji w latach 1939 – 1945.
P
rzy ul. Mogielnickiej
był dom rodziny Kwa-
piszów – Władysła-
wa i Eleonory (z domu
Orzechowskiej) oraz ich dzie-
więciorga dzieci.
W okresie II wojny światowej,
bez sądu, po przypadkowym
znalezieniu przez gestapow-
ców niemieckiej apteczki woj-
skowej, (skradzionej i pozosta-
wionej - bez wiedzy gospodarzy
- przez nieostrożnego harcerza
w sianie na terenie posesji) trzy
osoby z rodziny Kwapiszów zo-
stały stracone i potajemnie za-
kopane, aby nikt nie dowiedział
się o zbrodni.
Były to: matka Eleonora (lat 59)
oraz córka Zofia (lat 21) i syn
Józef (lat 19), który chcąc rato-
wać matkę i siostrę zgłosił się
do Gestapo, by wziąć na siebie
odpowiedzialność za to zdarze-
nie. Szedł na oczywistą śmierć,
ale nie dał się powstrzymać ko-
legom.
Sytuacja stała się jeszcze bar-
dziej dramatyczna, gdy o akcji
Gestapo dowiedział się młod-
szy od Józefa o rok, jego brat
Jan. Choć był jeszcze harce-
rzem, należał już do podziemia
AK. Z gotową do strzału bronią
pobiegł do rodzinnego domu
by bronić matki i siostry. Mat-
ka, stojąca na podwórku pod
strażą, dostrzega chłopca i ge-
stami nakazała mu, aby się na-
tychmiast oddalił. Wiedziała, że
nie ma żadnych szans w walce z
nadchodzącymi, zaalarmowany-
mi już gestapowcami. Jan pod-
dał się woli matki, ale te chwile
zaważyły na jego dalszym losie
i działalności.
Eleonora i Zosia zostały przez
oprawców z Gestapo uwięzione
w lochach pobliskiego budyn-
ku Caritasu (który był wówczas
siedzibą Gestapo). Józef zgłosił
się – jak wspomnieliśmy – sam,
aby bronić życia matki i siostry.
Po kilku dniach, we wrześniu
1944 roku, wszyscy troje zo-
stali potajemnie zamordowa-
ni i zakopani na terenie ówcze-
snej żwirowni przy ul. Mogiel-
nickiej.
Znalezione w 1960 r. przez Ta-
deusza Pękackiego, członka
AK, pracującego wówczas w
przedsiębiorstwie wydobywają-
cym kruszywa, ich szczątki po-
chowano w pobliżu miejsca ich
znalezienia, tam gdzie dzisiaj
znajduje się Pomnik Poległych i
Pomordowanych w latach 1939
– 1945 ofiar II wojny światowej
z Grójca. Wśród nich - tych troj-
ga, a łącznie sześciu osób z ro-
dziny Kwapiszów.
Pozostali czterej synowie z tej
rodziny w okresie okupacji hi-
tlerowskiej, terroru Gestapo i
późniejszej „władzy” sowiec-
kiej z NKWD i UB na czele,
stracili życie lub byli szykano-
wani i ścigani z wyrokiem ka-
ry śmierci.
Jan Kwapisz, członek Armii
Krajowej, pseudonim „Krępy”,
po utracie matki, siostry i bra-
ta działał w sekcji specjalnej od-
działów AK. Brał udział w wal-
N
a froncie zachodnim do
kontrofensywy przy-
stąpili wreszcie alianci:
Francuzi, Brytyjczycy i
Amerykanie, zmuszając Niemców
do odwrotu. 18 lipca rozpoczęła się
zaczepna operacja 6 i 10 armii, dys-
ponujących dużą liczbą tanków oraz
samolotów. Piechota aliancka w cią-
gu tygodnia dokonała głębokich
włamań w niemiecką linię frontu.
Czarnydzieńarmii niemieckiej
To była jednak zaledwie uwertura
do tego, co nastąpiło w dniach 8 - 13
sierpnia pod Amiens. Alianci rzuci-
li przeciwko Niemcom 32 dywizje,
posiadające 3000 dział, 430 tanków
i 1900 samolotów. 8 sierpnia znisz-
czono 16 nieprzyjacielskich dywi-
zji, biorąc do niewoli 53000 żoł-
nierzy. Duże jednostki niemieckie
poddawały się nawet pojedynczym
jeźdźcom czy tankom.
– Łamistrajki, przedłużacie woj-
nę! – krzyczeli niemieccy żołnierze
pod adresem świeżej dywizji, moc-
no stawiającej się wrogowi.
8 sierpnia został nazywany przez
generała Ericha Ludendorffa „czar-
nym dniem armii niemieckiej”. Pod
Amiens padł mit o kryształowym
morale armii Wilhelma II, skończy-
Kalendarium Roku 1918 (lipiec - sierpień)
– Niemcy w odwrocie
ła się wojna pozycyjna, a zaczął się
okres powodzenia Ententy.
Ktoopłacimilicjanta?
Rada Miejska w Grójcu zebrała się
10 lipca i 26 sierpnia. Postanowiono
zaciągnąć w Polskiej Krajowej Ka-
sie Pożyczkowej kredyt w wysoko-
ści 150 000 marek polskich na bu-
dowę remizy dla Straży Ogniowej
oraz na rozbudowę elektrowni miej-
skiej. Do komisji podatku reparty-
cyjnego wybrano: J. Cemacha, L.
Grodzickiego, A. Kronenberga, J.
Pawłowskiego i F. Świderskiego.
– Ludzie narzekają, że w dni targo-
we można na targu handlować tyl-
ko do godziny 16:00 – oświadczył
radny Grodzicki.
– Zatem postaramy się o pozwole-
nie na wydłużenie handlu o dwie
godziny, czyli do 18:00 – odpowie-
dział burmistrz Władysław Kowal-
ski. – Władze niemieckie skonfi-
skowały uliczne dzwonki strażackie
służące do alarmowania ludności w
razie pożaru, więc jak najszybciej
musimy kupić nowe przyrządy alar-
mujące – podkreślił z naciskiem.
Gorącą dyskusję wywołała prośba
Zarządu Kolei Wąskotorowej, aby
miasto opłacało w połowie wyna-
grodzenie milicjanta obsługującego
stację w Grójcu.
– Niech gmina Kobylin płaci – ode-
zwał się radny Świderski. – Prze-
cież stacja kolejowa Grójec leży na
gruntach gminy Kobylin.
– To fakt – przytaknął burmistrz.
– Grójec ma dość własnych wy-
datków, a kolej wąskotorowa tak
naprawdę przewozi pasażerów z
wszystkich gmin i powiatów, więc
byłoby dobrze, aby na pensję mili-
cjanta, oprócz nas, złożył się także
Powiatowy Związek Komunalny.
MordwJekaterynburgu
Po rewolucji lutowej, wmarcu 1917
r., abdykował Mikołaj II, wład-
ca Imperium Rosyjskiego. Wiel-
ka Brytania nie udzieliła mu azy-
lu, więc pozostał w Rosji, w kraju,
w którym w przyspieszonym tem-
pie dokonywał się proces zawłasz-
czania władzy przez bolszewików.
Rząd Tymczasowy Rosji nałożył na
Mikołaja II areszt domowy, prze-
prowadzając inwentaryzację jego
olbrzymiego majątku. Początko-
wo car przebywał w Carskim Sio-
le, skąd najpierw przewieziono go
do Tobolska, a w końcu do Jekate-
rynburga. W Jekaterynburgu carską
rodzinę umieszczono w „domu spe-
cjalnego przeznaczenia” – otoczo-
nym wysokim drewnianym płotem.
Strażnicy upokarzali Romanowów,
jak tylko mogli.
16 lipca 1918 r., we wtorek, cała ro-
dzina położyła się spać około godzi-
ny 23:00. Krótko po północy, już 17
lipca, w środę, dowódca domu, Ja-
kow Jurowski, całkowicie owład-
nięty ideologią bolszewicką, obu-
dził rodzinę i kazał wszystkim zejść
do piwnicy, pod pozorem przy-
gotowań do wyjazdu. I tak w jed-
nym pomieszczeniu znaleźli się: ce-
sarz Mikołaj II i cesarzowa Alek-
sandra Fiodorowna, ich cztery cór-
ki: Anastazja, Maria, Olga i Tatia-
na oraz syn Aleksy, a także lekarz,
kucharz, kamerdyner i pokojówka.
Wszyscy zostali – na rozkaz Leni-
na - zamordowani przez Jurowskie-
go i jego ludzi. Ciała wywieziono do
lasu, na uroczysko „Czterej Bracia”.
Tam rozebrano zwłoki, po czym ob-
lano je kwasem, poćwiartowano i
wrzucono do nieczynnych szybów
w dawnej kopani rudy żelaza…
List zMagdeburga
Tymczasem w Magdeburgu Jó-
zef Piłsudski pisał list do księcia
Zdzisława Lubomirskiego, człon-
ka Rady Regencyjnej. Opatrzył go
dwoma załącznikami – w jednym z
nich opowiadał o swojej działalno-
ści w Legionach, a w drugim o Pol-
skiej Organizacji Wojskowej. Cho-
dziło mu zasadniczo o dwie sprawy.
Po pierwsze o wyjaśnienie jego ów-
czesnego statusu. „Nie jestemwcale
internowany, jak czytałem pismach,
i jak, zdaje się, wyobraża sobie wie-
lu moich rodaków. Jestem uwięzio-
ny, a warunki, stworzone dla mnie,
mówią albo o karze bez sądu, albo
o ostrymwięzieniu śledczo-prewen-
cyjnym” – tłumaczył Lubomirskie-
mu, licząc na to, że doprowadzi on
do procesu sądowego, który oczyści
go z wszelkich zarzutów. Po drugie
Piłsudski miał nadzieję na zwolnie-
nie zMagdeburga na kilkutygodnio-
wy wyjazd do kraju, gdzie uregulo-
wałby „zawikłane stosunki familij-
ne” i „zobowiązania prywatne”. Wi-
dać jak bardzo sen z powiek spędza-
ły mu sprawy osobiste: brak rozwo-
du z Marią Piłsudską, urodzenie się
córeczki Wandy oraz trudna sytu-
acja finansowa jego ówczesnej part-
nerki życiowej Aleksandry Szczer-
bińskiej, będącej ciągle pod obser-
wacją policji niemieckiej. Właśnie
w celu rozwiązania tych kwestii
chciał wtedy jechać do kraju, na co
nie dostał zgody.
Remigiusz Matyjas
kach z okupantem niemieckim,
a potem „władzą” z NKWD i
później UB na czele. Najwięk-
szą akcją zbrojną zorganizowa-
ną przez AK na terenie Grójca
było uwolnienie 27 marca 1944
r. 26 więźniów gestapo z budyn-
ku „Caritas”. Legendarne by-
ło również odbicie 25 stycznia
1946 ze szpitala Przemienienia
Pańskiego na Pradze Leona Ko-
morowskiego ps. „Żbik”, ranne-
go podczas ataku AK na grójec-
ki Urząd Bezpieczeństwa. Jan
„Krępy” jeszcze przez długie
lata był szykanowany za przy-
należność do AK – ROAK przez
władze komunistyczne PRL.
Antoni Kwapisz, uczestnik bi-
twy nad Bzurą, ranny, inter-
nowany w obozie jenieckim,
uciekł do Warszawy, następnie
do Lwowa, do wujostwa, aby
przez Zaleszczyki przedostać
się na Zachód. Zostaje areszto-
wany przez NKWD i wywiezio-
ny w nieznanym kierunku. Prze-
padł bez wieści "na nieludzkiej
ziemi", jak napisał we wspo-
mnieniach nauczyciel przedwo-
jennego liceum grójeckiego śp.
Zdzisław Szeląg, który uczył
kolejno całe pokolenie córek i
synów rodziny Kwapisz.
Wiktor Kwapisz był w czasie
wojny w seminarium w Waty-
kanie, przed święceniami na ka-
płana. Wrócił potem do Krako-
wa, złapany w „łapance” i wy-
wieziony do pracy przymusowej
na terenie Rzeszy, gdzie zmarł z
wycieńczenia.
Cześć ich Pamięci.
Prosimy o chwilę zadumy.
Wnukowie i prawnukowie Wła-
dysława i Eleonory Kwapisz.
Grójec, wrzesień 2018 roku.
W hołdzie rodzinie Kwapiszów
Wojenne dramaty
Ksiądz
Stanisław Zawacki
Dodajmy, że ten nieostroż-
ny harcerz, co skradł gesta-
powcom apteczkę - praw-
dopodobnie dla mojej bab-
ci Eleonory, bo prowadzi-
ła tajny punkt opatrunkowy
dla rannych w akcji żołnierzy
AK - wybrał po wojnie naukę
w seminarium duchownym.
Został księdzem w Gdyni, był
tam przez dziesiątki lat pro-
boszczem. Wierni pośmiert-
nie wystawili mu pomnik w
podzięce za wyjątkowe po-
święcenie dla ludzi i jego na-
zwiskiem nazwana jest ulica
przy kościele - Stanisława Za-
wackiego.
1,2,3,4,5 7,8,9,10,11,12,13,14,15,...16
Powered by FlippingBook