6
HISTORIA
S
tanisław Moniuszko, twórca
operynarodowej, człowieknie-
pozorny z wyglądu, chorowity,
skromny z natury, wszystko zawdzię-
czał talentowi i niezwykłej pracowi-
tości. Nawet po osiągnięciu tzw. suk-
cesu jego życie w niczym nie przypo-
minało życia dzisiejszych celebrytów,
którym nierzadko do zarobienia for-
tuny wystarczy jeden hit śpiewany z
playbacku.
Rodzina
Stanisław Moniuszko (1734-1807),
dziadek kompozytora, pochodzący z
podlaskiej szlachty, osiadł na Litwie.
Ożenił się z Ewą Wojniłowicz. Do-
robiwszy się dużego majątku ziem-
skiego, w skład którego wchodziły
przede wszystkim dobra śmiłowickie
podMińskiem, podzielił go pomiędzy
sześciu synów i cztery córki. Synowie
przelewali krew za ojczyznę i chłonę-
li wiedzę; kilku z nich zrobiło nawet
doktoraty na Uniwersytecie Wileń-
skim.
WUbielu
Piątymz kolei synemStanisławaMo-
niuszki był Czesław (1790-1870),
uczestnikwojny zRosjąw1812 r., pa-
miętnikarz i rysownik, dziedzic ma-
jątku Ubiel nad Wołmą, wydzielone-
go z dóbr śmiłowickich. Ze związku
z Elżbietą Madżarską, kobietą o arty-
stycznej duszy, miał tylko jednego sy-
na, ale za to jakiego! Stanisław Mo-
niuszko, bo o nim oczywiście mo-
wa, urodzony 5 maja 1819 r. w ubiel-
skim dworze, dostał imię po dziadku.
Wiele zawdzięczał matce, udzielają-
cej mu pierwszych lekcji gry na forte-
pianie; dzięki niej w wieku pięciu lat
znał już na pamięć „Śpiewyhistorycz-
ne” Juliana U. Niemcewicza. Duży
Rok z Moniuszką - kompozytor zrodzony z miłości
wpływ na wyobraźnię chłopca wy-
warły scenki teatralne aranżowane w
domu rodzinnym oraz sztuki wysta-
wiane przez stryja Józefa, miłośnika
teatru. Wtedy nikt nie słyszał jeszcze
o grach komputerowych, toteż Stani-
sławnie tracił czasu na zabijanie inter-
netowych potworów, wsłuchując się
w lokalny folklor (litewsko-białoru-
ski), pobrzmiewający później w jego
dorosłych kompozycjach.
WWarszawie
W 1827 r. Moniuszkowie przenieśli
się z maleńkiego Ubiela do wielkiej
Warszawy; najpierw zamieszkali na
Górze Spacerowej na Żoliborzu, a po-
tem w pałacuStaszica, usytuowanym
u zbiegu Krakowskiego Przedmie-
ścia i Nowego Światu. Nasz bohater
uczęszczał do znanej Szkoły Pijarów
oraz pobierał lekcje gry na fortepianie
u Karola Augusta Freyera, organisty
wkościele ewangelicko-augsburskim,
notabene ucznia Józefa Elsnera i przy-
jaciela Fryderyka Chopina. Warszaw-
ska przygoda trwała trzy lata.
WMińsku
W 1830 r. nastąpiła przeprowadz-
ka do Mińska. Stanisław uczęszczał
do gimnazjum (z powodów zdrowot-
nych naukę zakończył na szóstej kla-
sie) oraz uczył się gry na fortepianie u
Dominika Stefanowicza, pianisty i pe-
dagoga. Ten ostatni, widząc talent i za-
pał ucznia, wskazał mu cel życia: mu-
zykę... Uściślając, wtedy nie był to
jeszczedlaniegocel najważniejszy, je-
śli w ogóle można nazwać to celem, a
nie środkiem do osiągnięcia celu naj-
ważniejszego. Otóż w 1836 r. 17-letni
Moniuszko, przebywając ze stryjem
AleksandremwWilnie, poznał 16-let-
niąAleksandręMϋller. Zakochał sięw
niej od pierwszego wejrzenia. Zaraz
chciał się żenić.
– Hola, panie Stanisławie! – powie-
działa Maria Mϋller, przyszła teścio-
wa. – Niech będą zaręczyny, ale na
ślub zgodzę się tylko wtedy, gdy zdo-
będziepan jakiś zawód.Zacoutrzyma
pan rodzinę?
WBerlinie
Aż strach pomyśleć, jakby wygląda-
łaby nasza kultura narodowa, gdyby
StanisławMoniuszko nie zakochał się
wAleksandrzeMϋller! To dla niej po-
stanowił zostać wielkim kompozy-
torem. W 1837 r. wyjechał do Berli-
na, żeby prywatnie uczyć się u Car-
la Friedricha Rungenhagena, wice-
dyrektora berlińskiej Sing-Akademie.
Do znudzenia ćwiczył harmonię, kon-
trapunkt, instrumentację dyrygentu-
rę, praktykował, prowadząc chóry i
akompaniując śpiewakom, chodził na
opery i koncerty, w międzyczasie zaś
stawiał sobie nuty na pięciolinii, a na-
wet zadebiutował kompozytorsko. W
1838 r. wydano trzy pieśni napisa-
ne przez niego do słów Mickiewicza.
Uzdolniony 19-latek nie mógł jesz-
cze wiedzieć, że data ta zostanie kie-
dyś uznana za epokowąwhistoriimu-
zyki polskiej.
WWilnie
W roku 1840 zaledwie 21-letni Sta-
nisław Moniuszko wracał z Berli-
na do kraju jako kompozytor, które-
go debiut spotkał się uznaniem kryty-
ki. 25 sierpnia tego roku wziął wWil-
nie ślub z najukochańszą Aleksan-
drą Mϋller. Nazywał ją czule: Olesią,
Omką,Omeczką,Omtaszkiem,Dusz-
ką, Duszunią, Aniołkiem. Zapatrzony
w swojego dziadka, aż dziesięciokrot-
nie zostawał ojcem. Tak liczną rodzi-
nę należało jednak utrzymać, a więk-
szej pomocy ze strony rodziców, znaj-
dujących się trudnej sytuacji finanso-
wej, nie mógł oczekiwać. Co rok pro-
rok, więc zapracowywał się jako or-
ganista w kościele, dyrygent w teatrze
oraz prywatny nauczyciel muzyki,
przy czymambicja nie pozawalałamu
na rezygnację z komponowania oraz
organizowania koncertów, mających
służyć ożywieniu życia kulturalnego
Wilna. Wciąż brakowało mu pienię-
dzy, więc w sierpniu 1842 r. wyjechał
do Petersburga z nadzieją objęcia wa-
kującej tam posady dyrygenta. Rywa-
lizację o nią przegrał z Wiktorem Ka-
żyńskim, autoremmelodii „Wlazł ko-
tek na płotek”. Otrzymał za to zgodę
cenzury na wydanie pierwszego ze-
szytu „Śpiewnika domowego”, który
okazał się dużym sukcesem i kołem
zamachowym jego kariery.
Sęk tylko w tym, że ówczesne Wilno
było dla Moniuszki za małe. Jako po-
ważny twórca mógłby się spełnić tyl-
ko w Warszawie, mającej scenę ope-
rową. Wraz z żoną wybrał się tam la-
tem 1846 r. w związku z planowa-
ną przez Teatr Wielki premierą jego
operetki „Loteria”. Wystawiono ją 12
września tego roku, on zaś, przy oka-
zji, poznał znaczące postacie polskiej
kultury oraz Włodzimierza Wolskie-
go, młodego poetę o postępowych po-
glądach społecznych. Do Wilna wró-
cił z librettem „Halki”, napisanym
właśnie przez Wolskiego. W latach
1847-1858 najważniejsza będzie dla
Moniuszki właśnie sprawa wystawie-
nia tej opery.
Przełom
Warszawska premiera „Halki” z 1
stycznia 1858 r., znakomicie przyjęta
przez krytyków i publiczność, stano-
wiła dla Moniuszki przełom w karie-
rze. Uznano go za wielki talent kom-
pozytorski, niemalże za dobro narodo-
we, wysyłając na dwamiesiące do Pa-
ryża. Wyruszył 15 czerwca tego roku,
po drodze zwiedzając Kraków, Ber-
lin, Pragę, Drezno, Lipsk, Weimar,
Moguncję, Kolonię. W samym Pa-
ryżu podziwiał zabytki, słuchał oper,
oglądał sztuki teatralne, komponował
operę „Flis”. Wsierpniu Dyrekcja Te-
atrów Warszawskich powierzyła mu
stanowisko naczelnego dyrygenta vel
dyrektora operywarszawskiej.
Smaksławy
Jesienią 1858 r. wraz całą rodziną
przeniósł się doWarszawy, żeby sze-
fować jedynej na ziemiach polskich
scenie operowej! Poznał smak sławy:
wywiady prasowe, sypiące się ze-
wsząd zamówienia na opery, kantaty,
msze, muzykę do sztuk teatralnych
itd.WWarszawie stworzył swoje naj-
sławniejsze opery: „Hrabinę”, Ver-
bum nobile” i „Straszny dwór”. Wy-
stawiony w 1865 r. w Teatrze Wiel-
kim „Straszny dwór” został po trzech
przestawieniach zakazany przez cen-
zurę. Wizytówką Moniuszki pozo-
stawała „Halka”, święcąca trium-
fy na scenach operowych w Warsza-
wie (1865), Lwowie (1867), Pradze
(1868), Moskwie (1869) i Petersbur-
gu (1870).
Przedwczesnaśmierć
Wjegoczasachkompozytorska sława
nie oznaczała bogactwa, a on przecież
miał na głowie dużą rodzinę . Chwy-
tał się wielu zajęć: dyrygował, kom-
ponował, uczył w InstytucieMuzycz-
nym, wydał podręcznik „Pamiętnik
do nauki harmonii”. Coraz poważniej
chorował na serce, do czego pewnie,
oprócz przeciążenia pracą i słabego
zdrowia, przyczyniały się też „wojen-
ki” charakterystyczne dla świata arty-
stycznego. Opinia publiczna wskaza-
ła nawet na osobę rzekomo winną je-
go przedwczesnej śmierci…
5 listopada 1871 r. Stanisław Mo-
niuszko poprowadził ostatni koncert,
a 4 czerwca następnego roku zmarł
na atak serca, mając zaledwie 53 la-
ta. Tłum warszawiaków odprowadził
go z kościoła św. Krzyża naCmentarz
Powązkowski. Jego ukochana Olesia,
z miłości do której postanowił zostać
kompozytorem, odeszła z tego świata
niespełna 20 lat później.Wroku 1908
prochy obojga małżonków przenie-
siono z rodzinnego grobu do grobow-
ca ufundowanego przezWarszawskie
TowarzystwoMuzyczne im. Stanisła-
waMoniuszki.
RemigiuszMatyjas
Nasz Sejm ustanowił rok 2019 Rokiem Stanisława Moniuszki. Uważany za wieszcza narodowego, w odróżnieniu od A. Mickiewicza,
J. Słowackiego, Z. Krasińskiego i F. Chopina, nie wyemigrował z kraju, tworząc w rzeczywistości zaboru rosyjskiego. Chociaż od jego
śmierci minęło już blisko 150 lat, muzyka Moniuszkowska - wypływająca z polskiej duszy - wciąż przypomina nam, kim jesteśmy.
Stanisław Moniuszko
Ubiel- miejsce urodzenia Stanisława Moniuszki.
W ŚLEPEJ ULICZCE NIENAWIŚCI
Wdniu31stycznia1923r.
wykonanowyrokśmiercina
EligiuszuNiewiadomskim,zabójcy
pierwszegoprezydentaRP Gabriela
Narutowicza.Prezydentzginął
odkulznanegoartystymalarza,
działającegonafalinienawiści,jaka
rozlałasiępocałymkraju.
W
ybór 9 grudnia 1922 r.
przez Zgromadzenie
Narodowe na prezy-
denta - głosami lewicy,
mniejszości narodowych i PSL„Piast”
- Gabriela Narutowicza, inżyniera hy-
drotechnika, profesora politechni-
ki w Zurychu, który w 1919 r. wrócił
ze Szwajcarii do Polski, żeby służyć
zmartwychwstałej ojczyźnie autoryte-
tem, pracą i wiedzą, doprowadził do
furii środowiska prawicowe. Eligiusz
Niewiadomski, początkowo planu-
jący zabicie Piłsudskiego, niejako w
zamian wybrał na swoją ofiarę Naru-
towicza. Zastrzelił go kilka dni po je-
go zaprzysiężeniu, dokładnie 16 grud-
nia 1922 r. podczas otwarciawystawy
w warszawskiej Zachęcie, na oczach
wielu osób, nie dowierzających w to,
co się stało…
Opowiada o tym obraz „Śmierć pre-
zydenta” Jerzego Kawalerowicza,
obejrzany przed wielu laty w kinie
„Odra” przez uczniów grójeckiej „Je-
dynki”, noszącej imię Gabriela Naru-
towicza. Uczniów, którzy wtedy po-
szli na film o swoim patronie gremial-
nie, bo musieli, ale nie do końca ro-
zumieli jego sens. Żyjąc w kraju rzą-
dzonym przez „przewodnią siłę naro-
du”, nie mieli pojęcia, co to jest plura-
lizm polityczny, skąd tyle partii w Sej-
mie II RP, dlaczego posłowie tak nie-
kulturalnie zachowują się podczas ob-
rad, wyzywając się, gwiżdżąc i tu-
piąc, dlaczego niektórzy z parlamen-
tarzystów noszą sutannę (w okresie II
RP księża mieli bierne prawo wybor-
cze), co to są bojówki partyjne itd. Po
latach, gdy są bogatsi o wiedzę histo-
ryczną i doświadczenia życiowe ze-
brane w okresie III RP, dzieło Kawa-
lerowicza obezwładnia ich artyzmem
formy oraz poraża aktualnością treści.
Nienawiść, którądziś –po śmierci pre-
zydenta Gdańska Pawła Adamowi-
cza – wszyscy jak jeden mąż potępia-
ją, wciąż wypełnia przestrzeńpublicz-
ną, co przejawia się przede wszystkim
w prostym podziale społeczeństwa na
dwiewrogie frakcje, uzurpujące sobie
wyłączność na prawdę i miłość ojczy-
zny. Współcześni manipulatorzy, cho-
ciaż dysponują już bogatszym arse-
nałem środków niż ich poprzednicy,
wierni są klasycznej zasadzie: „dziel i
rządź”. Nawet największa tragedia ni-
czego nas nie uczy...
Film Kawalerowicza kończy się,
zgodnie z faktami historycznymi,
sceną pogrzebu tytułowego bohate-
ra. Uczestniczą w nim przedstawi-
ciele wszystkich sił politycznych, w
tym również partii, których reprezen-
tanci i zwolennicy jawnie nawoływa-
li do usunięcia Narutowicza z urzędu
prezydenta, nie szczędząc mu inwek-
tywi gróźb.Myliłbysię jednak ten, kto
by pomyślał, że owi aktorzy politycz-
nego teatru doznają kiedyś iluminacji.
Zgubili się w ślepej uliczce nienawiści
– nic ich już nie uratuje. Najgorsze jest
to, że zasiane przez nich ziarnowscho-
dzi w umysłach następnych pokoleń.
Nie ma żadnego przypadku w tym, że
Eligiusz Niewiadomski (tragiczna po-
stać), który jednym czynem zaprze-
paścił cały swój dorobek artystyczny
i patriotyczną przeszłość, wciąż przez
niektórych rodaków jest nie tylko roz-
grzeszany z zamachu, ale nawet wiel-
biony jako prawdziwy Polak (bohater
narodowy albo święty), pragnący ura-
tować ojczyznę przed zagładą.
To, co nie udało się ani po śmierci Ga-
briela Narutowicza, ani po śmierci pa-
pieża Jana Pawła (pamiętne „zbrata-
nie” kibicówpiłkarskich), uda nam się
teraz – po tym, co stało się w Gdań-
sku? Zaczniemy wreszcie ze sobą po
ludzku rozmawiać?
RemigiuszMatyjas
Pogrzeb prezydenta Gabriela Narutowicza