Życie Grójca wydanie Nr 03/2018 - page 6

6
HISTORIA
Nigdy nie wierz ułanowi...
Iść na wojnę tylko po to, żeby
dać się zabić? Na szczęście
wojaczka niesie z sobą także
przyjemności, zwłaszcza jeśli
żołnierz jest przystojny, ładnie
ubrany i dobrze prezentuje się
na koniu. Potwierdzenie tej
starej prawdy odnajdujemy
w pieśni„Hej, hej ułani”,
bardzo popularnej podczas I
wojny światowej, a sięgającej
proweniencją początków XIX
stulecia.
P
owodzenie u kobiet było
jednym z powodów za-
wiści, jaką ułanów, szpa-
nujących czapką rogatą
(rogatywką), darzyła piechota.
Skąd się wzięli?
Ułani, rodzaj kawalerii, wywodzą
się ponoć od pułkownika Moham-
meda Ułana, służącego w armii
króla Stefana Batorego. W cza-
sach saskich nazwą ułani określa-
no pułki jazdy tatarskiej, a za Sta-
nisława Augusta Poniatowskie-
go pułki tworzące straż przednią
w wojsku litewskim (formowa-
ne głównie z Tatarów) oraz elitar-
ne pułki królewskie w wojsku ko-
ronnym. W epoce Księstwa War-
szawskiego ułani stanowili wizy-
tówkę naszej kawalerii, odnosząc
sukcesy na wielu polach, nie tyl-
ko militarnym…
Chłopcy malowani
Jak ulał pasowało do nich po-
wiedzenie: „Za mundurem panny
sznurem”. Żadna formacja jaz-
dy Księstwa Warszawskiego nie
miała takich pięknych mundurów
jak oni. Dziś tak wystrojonych
żołnierzy wysłalibyśmy raczej na
pokaz mody w Mediolanie, tyl-
ko nie na wojnę. Wysoka czap-
ka rogata, kurtka, rajtuzy (nakła-
dane na wierzch butów), chust-
ka na szyję, rękawiczki, płaszcz.
Mozaika kolorów: bieli, czerni,
czerwieni, złota i żółci. Nie ma
się co dziwić, że gdy taki elegant
zatrzymał się gdzieś na kwaterze,
mężowie (zwłaszcza starzy) i oj-
cowie popadali w histerię, oba-
wiając się o wierność żon i nie-
winność córek. Kochały się w
ułanach karczmarki, co stało się
kanwą wielce sympatycznego fil-
mu fabularnego „Ułan księcia Jó-
zefa” z Jadwigą Smosarską w roli
głównej.
Pierwowzór
Właśnie w okresie Księstwa War-
szawskiego powstała pieśń za-
czynająca się od słów: "Nie
wierz, ty, dziewczyno, co ci ułan
gada", którą folklorysta Wacław
Zaleski zamieścił w zbiorze „Pie-
śni polskie i ruskie ludu galicyj-
skiego” (Lwów 1833). Nie wie-
my, kto napisał słowa, w każdym
razie był to dobry obserwator ży-
cia społecznego.
„Nie wierz ty, dziewczyno, co ci
ułan gada,
bo teraz w ułanach takowa jest
zdrada,
jedną kocha tydzień, a drugą
półtora,
a trzecią niebogę z rana do wie-
czora;
pokąd na kwaterze, dotąd kocha
szczerze,
jak wyjdzie z kwatery, na to miej-
sce cztery.
Ułani, ułani, idźcie w takie strony,
gdzie starzy mężowie młode
mają żony,
albo ich zabijcie, albo ich powieście,
albo im te żony na zawsze od-
bierzcie;
nie ma takiej strony, nie ma ta-
kiej chatki,
gdzie by nie kochały ułanów mę-
żatki;
jedna umierała, jeszcze się pytała.
czy na tamtym świecie są ułani
przecie”.
Bożyszcze kobiet
Ułan to Casanova bezrefleksyj-
nie korzystający z wdzięków pa-
nien i cudzych żon. Skacze so-
bie z kwiatka na kwiatek, a mimo
to każdy kwiatek rozchyla przed
nim swoje płatki, nawet na łożu
śmierci marząc o spotkaniu z nim
- chociażby „na tamtym świecie”.
Powodzenie u płci pięknej sta-
nowi lejtmotyw kolejnych wersji
omawianej pieśni, powstałych w
XIX w. i na początku XX stule-
cia. W nowych zwrotkach, śpie-
wanych na tę samą lub podobną
melodię ludową, graną na ¾, na
liście ułańskich podbojów serco-
wych są też wdowy, babcie i Ży-
dówki.
Na podbój Ślepowoli
Obecna wersja (albo raczej wer-
sje) pieśni, pochodząca sprzed
I wojny światowej, szczególnie
popularna była w polskich for-
macjach wojskowych w Rosji w
latach 1917-1918. Znali ją tak-
że ułani Legionów opromienie-
ni szarżą pod Rokitną. Pieśń śpie-
wano już z refrenem:
„Hej, hej ułani! Malowane dzieci,
Niejedna panienka za Wami poleci!”
W 1919 r. właśnie z tym refre-
nem na ustach na dziedziniec
dworski w Ślepowoli koło Mo-
gielnicy wesoło zajechał szwa-
dron 3 Pułku Ułanów, sformo-
wany w Małej Wsi koło Bel-
ska. Na ganku czekał już gospo-
darz Stefan Grobicki z domow-
nikami i służbą. Wśród tych, któ-
rzy po raz pierwszy w życiu uj-
rzeli polskich ułanów, wpraw-
dzie nie tak strojnych jak kiedyś,
lecz wciąż malowanych, były
trzy lub cztery panny Grobickie
oraz cały wianek młodych panien
z sąsiedztwa.
Remigiusz Matyjas
K
olejny miesiąc wielkiej
wojny zaczął się pod zna-
kiem dyplomacji. 3 marca
w Brześciu nad Bugiem
doszło wreszcie do zawarcia trakta-
tu pokojowego pomiędzy państwami
centralnymi a Rosją Sowiecką. Prze-
widywał on obustronne uwolnienie
jeńców, rezygnację z odszkodowań
wojennych i nawiązanie stosunków
dyplomatycznych.Ale Rosja zgodziła
się także, sytuacja ją do tego zmusza-
ła, na stacjonowanie wojsk niemiec-
kich w Estonii, na Łotwie, w Kurlan-
dii, naLitwie i Ukrainie. Toteż nie dzi-
wi, że w Rosji Brześć przyjęto jako
bolesną porażkę, a w wilhelmińskich
Niemczech jako oszałamiający suk-
ces. Kolejnym ciosem dla Rosji Leni-
na było podpisanie 7 marca niemiec-
ko-fińskiego układu pokojowego. W
toczącej sięwFinlandii wojnie domo-
wej Niemcy wsparły militarnie Białą
Gwardię, przyczyniając się do klęski
Czerwonej Gwardii.
Dla społeczeństwa polskiego – po
trakcie zawartym 9 lutego wBrześciu
przez państwa centralne z Ukraińską
RepublikąLudową – traktat z 3marca
stanowił kolejny dowód na lekcewa-
Kalendarium Roku 1918 (marzec)
– Niemcy atakują
żenie przez Niemcy iAustrię naszych
aspiracji niepodległościowych.
Tyfus szaleje w Grójcu
Przygnębienie Brześciem wyczu-
wało się także w grójeckim ratuszu.
Burmistrzowi Władysławowi Ko-
walskiemu sen z powiek spędzały
jednak przede wszystkim dwie rze-
czy: bezpieczeństwo obywateli i kul-
tura sanitarna miasta
- Nie stać nas na płacenie tak wysokiej
pensji naczelnikowi milicji miejskiej, a
Grójec jest zaniedbany, co sprzyja sze-
rzeniu się epidemii – powiedział bur-
mistrz 12marca, wewtorek, rozpoczy-
nając posiedzenie radymiejskiej.
Na jego wniosek rada miejska opo-
wiedziała się za obniżeniem wyna-
grodzenia naczelnika milicji oraz po-
wołaniemna to stanowisko grójczani-
na Jana Szulca, już przedtem pełnią-
cego te obowiązki, znającego język
niemiecki. Postanowiono też wystą-
pić do władz okupacyjnych z prośbą
o przekazanie milicji pod bezpośred-
ni nadzór i władzę burmistrza. Pozy-
tywnie ustosunkowano się do podania
dyrektora szkołyourządzenie zakładu
kąpielowego, uznając, że jest on „ko-
nieczny dla miasta w ogóle, a szcze-
gólnie obecnie, ze względu na grasu-
jącą epidemię tyfusu”. Wskazano od-
powiedni plac miejski pod budowę
owego przybytku, powierzając szcze-
gółowe opracowanie projektu komi-
sji w składzie: burmistrz Kowalski,
ławnik Ruciński i radny doktor Wa-
siewicz.
Ruszyła lawina
Gdy w grójeckim ratuszu debatowa-
no nad budową łaźni miejskiej, krwa-
wą łaźnię zafundowało Paryżowi lot-
nictwo niemieckie. W wyniku nalotu
dokonanego przez 60 bombowców
typu Gotha zginęło 106 osób, a 79
zostało rannych. Na froncie zachod-
nim Niemcy starannie zaplanowali i
przygotowali ofensywę, której celem
było rozerwanie sił alianckich na dwie
części, zanim na front dotrą oddziały
amerykańskie. Ofensywa pod kryp-
tonimem „Michael” rozpoczęła się
21 marca, w czwartek, krótkim, cho-
ciaż silnym przygotowaniem artyle-
ryjskim.
Najlepszy będzie Foch
Wciągu dwóch pierwszych dni ofen-
sywy Niemcy włamali się w nieprzy-
jacielską obronę miejscami na głębo-
kość do 20 km, rozbijając dwie armie
brytyjskie.
26marca naczelnymdowódcą alianc-
kich sił zbrojnych na froncie zachod-
nim mianowano generała Ferdynan-
da Focha, szefa Sztabu Generalne-
go i przewodniczącego Rady Wojen-
nej Sprzymierzonych. Premier Fran-
cji Georges Clemenceau i prawa ręka
premiera Wielkiej Brytanii Davida
Lloyda Georga - minister Alfred Mil-
ner uznali, że jest on lepszym kandy-
datem na to stanowisko niż generał
Philippe Petain, mający opinię zbyt
defensywnego. Wybór okazał się do-
bry. Foch, dostrzegając poważne za-
grożenie, nakazał przegrupowanie w
rejonAmiens – na styk sojuszniczych
armii – francuskich odwodów, które
swym twardym oporem opóźniły na-
tarcie wroga. Około 30marca ofensy-
wa niemiecka straciła impet.
Małe podsumowanie
Do tego czasu Niemcy zdobyli 1100
dział,wzięli doniewoli 70 tys. jeńców,
przełamując front na przestrzeni 80
km i posuwając się - miejscami - 60
km w głąb francuskiego terytorium.
Oficjalna propaganda niemiecka po-
mijała rzecz jasna milczeniem wła-
sne straty (wynoszące już, jak nieofi-
cjalnie szacowano, około pół miliona
zabitych i rannych) oraz nastroje pa-
nujące w społeczeństwie niemieckim.
Poddani cesarza Wilhelma II, zmę-
czeni wojną wzdychali już do poko-
ju i chleba.Wkażdymrazie na froncie
zachodnimwojna z „okopowej” prze-
kształciła się w „bardziej ruchomą”.
Karty do pasjansa
Gdy na froncie zachodnim toczyły się
„najkrwawsze w dziejach świata za-
pasy”, w kraju rosła popularność Jó-
zefa Piłsudskiego. 19 marca z kraju
wysłano do Magdeburga kilkadzie-
siąt tysięcy pocztówek z życzeniami
imieninowymi, które nigdy zresztą do
adresata nie dotarły. On w tym czasie
bardziej chyba oczekiwał na coś inne-
go. „Jutromoje imieniny– jeśli chcesz
mi zrobić imieninowy, choć bardzo
spóźniony prezent, przyślij mi dwie
talie kart do pasjansa. Te, które mam,
już się zniszczyły”–pisał 18marcado
Aleksandry Szczerbińskiej.
Remigiusz Matyjas
20kwietniaogodz.18:00odbędzie
sięotwarciewystawyikonPrzemka
Babskiego„NaTwójobraz,
podobieństwoTwe…”.
A
utor po raz pierwszy pre-
zentuje szerszej publicz-
ności obrazy będące efek-
tem połączenia wielolet-
niej pracy oraz modlitwy. Jak sam
mówi: - Dla mnie malowanie ikon to
możliwość chwili kontemplacji, za-
wieszenia się w świecie duchowym,
świecie równorzędnym do naszego.
To stan, gdzie sam czas tworzenia
jest tak samo ważny jak efekt końco-
wy... a sam proces powstawania iko-
ny, jako poszukiwanie piękna bożego,
to jednocześnie poszukiwanie harmo-
niiwsobie.Topróba łączenia się zdu-
chem zrozumienia, ponieważ w iko-
nach dzięki kanonowi i tradycji za-
warta jest cała esencja majestatycznej
liturgii życia Jezusa Chrystusa, a więc
i cała prawda dotycząca naszego wy-
zwolenia i szczęścia.
Tradycja
Warto wiedzieć, że ikony w histo-
rii Kościoła chrześcijańskiego są od
wieków kontrowersyjnym elemen-
tem oddawania chwały Bogu. W Pi-
śmie Świętym Starego Testamentu w
księdze Wyjścia, (rozdział 20, werset
4) jako drugie przykazanie Dekalo-
gu, Bóg wyraźnie zabrania tworzenia
obrazów i rzeźb wszystkiego tego, co
jest na ziemi i niebie, oraz oddawania
temupokłonóworaz służenia im.Dla-
tego od początku chrześcijaństwa po-
wstawała tradycja przedstawiania po-
staci Jezusa najpierw symbolicznego
jako wizerunek ryby, delfina czy ba-
ranka. Z czasem przerodziło się to w
wierne przedstawienie oblicza Pana,
a za czasów Bizancjum powstał ka-
non odnoszący się do tworzenia obra-
zów zarówno Mesjasza, jego Matki,
orazwszystkich jego świętych. Ciągłe
kontrowersje, co do tworzenia i odda-
wania czci takim przedstawieniom,
doprowadziło w wieku VIII i IX do
wielkiego sporu w Kościele zwane-
go ikonoklazmem, w wyniku które-
go wiele najstarszych dzieł sztuki sa-
kralnej zostało bezpowrotnie znisz-
czonych. Drugim silnym ruchem an-
tyikonowym był i jest nadal Kościół
protestancki. Jednakże te ruchy anty
obrazowe przyczyniły się do sprecy-
zowania, utwierdzenia i odnowienia
sztuki sakralnej, szczególnie w Ko-
ścielewschodnim, jako powrót do tra-
dycji.
Oczyszczenieiprzeobrażenie
Sztuka pisania ikon od stuleci była i
jest elementem tradycji monastycznej
łączącej w sobie dwie prawdy życia
duchowego - modlitwę i pracę. Kon-
templacja ikony to ciągły dialog po-
między człowiekiem i Bogiem, gdzie
dochodzi do duchowego oczyszcze-
nia i przeobrażenia.
Pisanie ikon pozwala również czło-
wiekowi wyzwalać swoją potrzebę
kreacji - tworzenia i ukierunkowywać
tę zdolność do Boga, który stworzył
nas na swój obraz i podobieństwo.
Specyfikapracy
Sam warsztat pracy podczas tworze-
nia ikony jest przepełniony symboli-
ką, poprzez którą utrzymany jest cią-
gły kontakt z największą tajemni-
cą zmartwychwstania Syna Człowie-
czego. Deska, na której będzie sięma-
lować, jest drzewem Krzyża, płótno
przyklejone do niego – to płótna po-
grzebowe, grunt z kredy staje się gro-
bem. Na takim podłożu maluje się
święty wizerunek, nakładając kolejno
po sobie najpierw ciemne barwy, póź-
niej coraz to jaśniejsze, aż do ostatecz-
nego rozjaśnienia. Sztuka pisania ikon
to przestrzeń przepełniona symboli-
ką kolorów, kształtów, przedmiotów i
słów. Poruszanie się w niej jest prze-
piękną drogą rozwoju artystycznego,
umysłowego i duchowego. Imgłębiej
poznajemy tę sztukę, tymbardziej od-
dajemy szacunek i uznanie wielowie-
kowej tradycji i powoli wtapiamy się
w nią powielając ten sam kanon pięk-
na, który okazuje się naszym we-
wnętrznympragnieniem.
Wystawa potrwa do 13maja.
Opr.AnnaDariaMerska
Wyzwolenie i szczęście
1,2,3,4,5 7,8,9,10,11,12,13,14,15,...16
Powered by FlippingBook