12
HISTORIA
G
dyzprzestrzenimiastabez-
refleksyjnie usuniemy bez-
bronny dom, po kilku la-
tachmałokto jużpamiętao
jego istnieniu, o ludziach, którzywnim
się budzili, jedli, odpoczywali, spa-
li, cieszyli się i smucili. Jedyną szan-
są mogą być wtedy, jeśli się zachowa-
ły, pożółkłe dokumenty z szuflad, po-
zwalające – chociaż szczątkowo – od-
czytać przeszłość miejsca i postaci. Na
ulicy Pocztowej ocalał dom, a nawet
część dokumentów.
Książkameldunkowa
Franciszek i Stanisława Wrzesińscy
traktowali swoje domy, w Pruszko-
wie i w Grójcu, m.in. jako źródło do-
chodów, wynajmując je lokatorom.
Nieocenionym rarytasem jest książ-
ka meldunkowa domu przy Poczto-
wej 1 w Grójcu, założona w kwietniu
1932 r.Wstosownych rubrykach wpi-
sywano dane dotyczące zameldowa-
nychosób: nazwisko i imię; imiona ro-
dziców; zawód i stanowisko w zawo-
dzie; datę urodzenia; wyznanie; przy-
należnośćpaństwową; stosunekdopo-
wszechnego obowiązku wojskowego;
miejsce, z którego przybył zameldo-
wany; datę przybycia na pobyt czaso-
wy albo zgłoszenia się na zamieszka-
nie; pokwitowanie biura meldunko-
wego; datę wyprowadzenia się i do-
kąd; uwagi. Książka, prowadzona w
latach 1932-1950, aczkolwiek zawie-
ra lakoniczne, czasem niepełne infor-
macje, niemało mówi nam o historii
samego domu, jego mieszkańców i w
ogóle Grójca.
Właściciele
Po pierwsze w domu przy ulicy Pocz-
towej 1 mieszkali właściciele, czy-
li Franciszek i Stanisława Wrzesiń-
scy, ich dzieci oraz wnuki. Mieszka-
li zarówno w drewniaku, jak i w przy-
stawionym do niego domu murowa-
nym (także przeznaczonym pod na-
jem). Tutaj mieściła się siedziba firmy
Franciszka Wrzesińskiego, a następ-
nie składumateriałówopałowych jego
syna,MieczysławaWrzesińskiego. W
dokumencie z 1939 r., pod adresem
Pocztowa 1, ojciec figuruje jako ku-
piec, a syn jako właściciel wspomnia-
nego składu. Obaj dysponowali tele-
fonem, urządzeniem ekskluzywnym
wtedywgrójeckich domach.
Rafał Tyszka-Wrzesiński oprowadza
nas po posesji przyPocztowej 1, wska-
zując,wktórymmiejscustały- jużnie-
istniejące – budynki współtworzące
przed wojną infrastrukturę firm pra-
dziadka i dziadka: waga przejezdna
w szopie, kantorek z muru pruskiego,
stajnia, garaże, magazyny. Spaceruje-
mypopodwórkuwyłożonymbrukiem
z lat 30. XXw.
–A to jest oryginalne koło od platfor-
my konnej, którą dowożono tutaj wę-
gielzbocznicykolejowej zlokalizowa-
nej na terenie dzisiejszej siedzibyUrzę-
duGminyiMiasta–informujepanRa-
fał.
Litanianazwisk
Kto tu, oprócz, Wrzesińskich, miesz-
kał w latach 1932-1950? Adachowie,
Biernaccy, Binkowscy, Błońscy, Bor-
cutowie, Brombergowie, Ciepieniako-
wie, Czapscy, Dadanowie, Dominia-
kowie, Dygowie, Garwolińscy, Fefer-
kornowie, Guttmanowie, Hanischo-
wie, Jasińscy, Kerszenowie, Kowa-
lowie, Krakowiakowie, Kroszczyń-
scy, Kowalczykowie, Krawczykowie,
Kucharscy, Lewańscy, Łąccy, Łub-
kowie, Majewscy, Maliszewscy, Mi-
chalscy, Młynarscy, Moczyńscy, Na-
tfalowie, Orłowscy, Otoccy, Paproc-
cy, Pejczerowie, Pękalscy, Pobdukie-
wiczowie, Prokopczykowie, Prusako-
wie, Ratanowie, Rudniccy, Rychlew-
scy, Sakowie, Sawiccy, Sekułowie,
Strużkowie, Sucheccy, Szczepkow-
scy, Szufaldowiczowie, Szwarcowie,
Śliwińscy, Wenelczykowie, Witkowie.
W historii naszego miasta zapisała się
zwłaszcza rodzina Pękalskich, której
reprezentantem był m.in. Leonard Pę-
kalski (1896-1944), malarz, profesor
Akademii Sztuk Pięknych w Warsza-
wie, trzeci z ośmiorga dzieci Aleksan-
dra – szewca iAnny zMankiewiczów.
Jako młody człowiek aktywnie dzia-
łał w Polskiej Organizacji Wojskowej,
walczyłwwojnie1920r.Wdomuprzy
ulicyPocztowej 1mieszkali jego rodzi-
ce, młodszy brat –Aleksander (junior)
oraz bratanek – Jan Ryszard (syn Ro-
mana). Nie wszyscy lokatorzy domu
byli rodowitymi grójczanami. Taki
Lejbuś Kerszen, syn Herszka i Dwoj-
ry, urodzony w roku 1855, z zawodu
stolarz, zjechał do Grójca z Siedlec, a
zmarł tuw1934 r.
Tygielkultur
LokatorzyWrzesińskich tworzyli istny
konglomerat narodowościowy i reli-
gijny: Polacy, Żydzi, Niemcy, katolicy,
wyznawcy Mojżesza, ewangelicy. Za-
pewne jedni drugim nie wchodzili w
drogę, aczkolwiek niektóre archiwa-
lia, np. spodznakuTemidy, mówią, że
w Grójcu między Polakami i Żydami
różnie się układało. 15 kwietnia 1934
r., o godzinie 21:00, na ulicy Radom-
skiej doszło, delikatniemówiąc, do du-
żego nieporozumienia pomiędzy To-
maszem Domaradzkim, urzędnikiem
Starostwa Powiatowego, mieszkają-
cym w domu „w pobliżu składu wę-
gla Wrzesińskiego” a Pinkusem Her-
szenfusem, członkiemZarząduGminy
WyznaniowejŻydowskiej, zamieszka-
łym przy ulicy Skargi 3. Obaj uczest-
nicy sporu, co komentował cały Gró-
jec, przedstawili panu staroście własne
(czytaj: sprzeczne)wersje zdarzenia.
Profesje
Nasi lokatorzyna codzieńwykonywa-
liwszystkie charakterystyczne dla ów-
czesnego Grójca profesje. W stosow-
nej rubryce czytamy: agronom, aku-
szerka, buchalter, ekspedient sklepowy,
handlarz, kontroler, kowal, krawco-
wa, kupiec, majster ślusarski, mierni-
czy, poborca skarbowy, podoficerWoj-
ska Polskiego, pomoc domowa, po-
moc sklepowa, pracownica, przemy-
słowiec, robotnik, rzeźnik, sanitariusz
weterynaryjny, służąca, stolarz, szewc,
szofer, uczeń, urzędnik, urzędnik pocz-
towy, urzędnik wojskowy, tłumacz,
woźny urzędu skarbowego, o „urzęd-
niku bez pracy” nie wspominając. W
przypadku żon, najczęściej pisano:
„przymężu”. Cóż, wtedymąż zarabiał
na rodzinę, a żonawychowywała dzie-
ci i zajmowała się domem - w dzisiej-
szych czasach tak by się już nie dało,
nieprawda?
W 1939 r., pod interesującym nas ad-
resem, funkcjonowały conajmniej trzy
aparaty telefoniczne. Pod numerem 24
czekał na klientów Franciszek Wrze-
siński, pod numerem 63 – Mieczy-
sławWrzesiński, a pod numerem 131
– Stefan Prokopczyk, szofer, właści-
ciel „przedsiębiorstwa przewozowego
samochodowego”. Prokopczyk przy-
szedł tutaj z ulicy Lewiczyńskiej 40, a
mieszkał od sierpnia 1935 r. do grud-
nia 1942 r.
Wojna
Wczasie okupacji domWrzesińskich
stanowił przystań dla członków rodzi-
nyorazróżnychludzi,którychdoGrój-
ca rzuciła wojna. 5 listopada 1939 r. z
ulicy Piłsudskiego 22 przeprowadził
się tu wraz z rodziną Olgierd Bierna-
cki, z zawodu tłumacz. Zapewne w
grudniu 1939 r. zmarła tu jego matka,
Małgorzata Biernacka, rocznik 1868,
ewangeliczka. 15 marca 1941 r. Bier-
naccy przenieśli się na ulicęLewiczyń-
ską 7.Wksiążce Henryka Świderskie-
go oAK Grójec – Głuszec odnajduje-
my informację, dotyczącą zapewne te-
goż właśnie Olgierda Biernackiego. 4
maja 1943 r. podziemie zastrzeliło go
– jako folksdojcza–„za szantażowanie
i brutalne traktowanie chłopóww cza-
sie egzekwowania kontyngentu”. Spo-
rą ciekawostką może być fakt, że na
Pocztowej 1 ulokowano Biuro i Ma-
gazyn Cukrowni Józefów; jej pracow-
nikówzameldowanow lipcu 1944 r.
Cosięznimistało?
Po wojnie z gościnnych progówPocz-
towej 1 korzystały m.in. Bank Spół-
dzielczy i Spółdzielnia Szewska, tu-
taj na dworzec PKS zajeżdżały wiecz-
nie zasapane „ogórki”. Obecny wła-
ściciel, Rafał Tyszka-Wrzesiński, nie-
raz myśli o dawnych lokatorach tego
domu. Chciałby wiedzieć, kim byli,
poznać ich losy. Na przykład Naftalo-
wie. SzlamaNaftal, handlarz, odszedł z
tego świata w roku 1936. Jego najstar-
szy syn, Chaim-Szoel Naftal, krawiec,
już w latach 30. wyprowadził się do
Warszawy, a w jego ślady poszła sio-
stra o imieniu Fajga. 27 listopada 1940
r., wypełniając zarządzenie władz oku-
pacyjnych, Chana Naftal, wdowa po
Szlamie, przeniosła się – wraz z pozo-
stałymi dziećmi – na ulicę Stokową 4,
czyli do grójeckiego getta…
RemigiuszMatyjas
Tajemnice drewnianego domu
Drewniany dom, przy ulicy Pocztowej 1, usytuowany jest wpobliżu zabytkowego obiektu poczty z XIXw.W2015 r., po konsultacjach z
konserwatoremzabytków, Rafał Tyszka-Wrzesiński przeprowadził gruntowną renowację domu, znajdującego sięwposiadaniu jego rodziny
już blisko 140 lat i kryjącegowiele tajemnic, których pewnie nigdy już nie poznamy.
Dom przed remontem.
Dom po remoncie.
Przekazuje pan 30% swojej diety
na cele charytatywne.
Ktoś mi uświadomił że jest to do-
kładnie 35%. Cele są różne, dedyko-
wane społeczności lokalnej. Od kie-
dy pamiętam, starałem się pomagać
innym, w przeświadczeniu, że dobro
przecież powraca. Od 6 lat z grupą
przyjaciół, z którymi ćwiczę tai-chi
wspieramy grójeckie liceum, głów-
nie kupując książki i potrzebne wy-
posażenie.
Startując w wyborach, podjąłem de-
cyzję, że jeżeli wyborcy okażą mi
zaufanie, to postaram się, poza wy-
konywaniem obowiązków radnego,
zrobić dobry użytek z diety i pomóc
innym. Do końca tego roku na zało-
żoną przez siebie zrzutkę internetową
przeznaczę ponad 7 tysięcy złotych.
Teraz udało się pomóc grójeckie-
Musimy być rozsądni
mu szpitalowi.
Tak. Mieliśmy nieprzyjemną sytu-
ację, kiedy nasz syn zachorował. Gdy
znaleźliśmy się w szpitalu, to nagle
okazało się, że na oddziale dziecię-
cymw dwóch kuchniach nie ma żad-
nych sztućcy, kubków czy talerzy. Za
zgodą pani prezes zakupiliśmy z per-
sonelem najpotrzebniejsze rzeczy.
Aktualnie kupuję ''stepy'' na zajęcia
W-F w liceum. Czekam również na
odzewze szpitala, czy na pediatrii po-
trzebna jest zmywarka czy wyparzar-
ka. Kolejne cele czekają.
Czymdla pana jest bycie radnym?
Jest to zdecydowanie gra zespoło-
wa i z doświadczenia wiem, że nie-
łatwo jest wprowadzić w życie swoje
pomysły. Choć na niektóre jak Ogró-
dek Jordanowski miło mi dzisiaj pa-
trzeć. Czuję się spełniony, a pomy-
słównie brakuje i to jest piękne.Mam
nadzieję, że funkcja radnego i założo-
na przezmnie zrzutka pozostawiąwi-
doczne ślady w naszej gminie.
Obawia się pan podejmowania
trudnych decyzji ?
Nie da się ich uniknąć. Podejmuje-
emy je wspólnie, zgodnie z zasadami
demokracji i mam nadzieję, że z ko-
rzyścią dla mieszkańców gminy. Za-
wsze znajdą się niezadowoleni. Nie-
stety, od kilku lat na zadania gmin-
ne mamy coraz mniej pieniędzy. Tyl-
ko inwestorzy i nowe inwestycje ta-
kie jak planowana fabryka prefabry-
katów w Słomczynie oraz nowi za-
meldowani mieszkańcy mogą po-
móc odwrócić ten trend.Musimy być
rozsądni, bo majątku gminnego do
utrzymania mamy coraz więcej.
Śmieci spędzają wszystkim sen z
powiek. Czy rada pracuje nad ja-
kimś sensownymwyjściem?Czyw
ogóle jest sensowne wyjście?
Jak wiadomo, dzięki naszej inicja-
tywie udało się doprowadzić do po-
wstania ciała, którewraz z urzędnika-
mi wypracuje jak najlepszą, szczelną
i o ile tomożliwe najuczciwszą formę
naliczania opłat za śmieci. Mam na-
dzieję, że my jako mieszkańcy przy-
czynimy się do uszczelniania sys-
temu, bo nie chcemy płacić przecież
za tych nieuczciwych. Najpoważniej-
szym wyzwaniem będzie stworzenie
spółki komunalnej, która będzie mo-
gła konkurować z firmami zewnętrz-
nymi oferującymi często bardzo wy-
sokie ceny za wywóz nieczystości,
trzymając w szachu wiele gmin w
Polsce.
Jest pomysł wyliczania opłaty za
śmieci na podstawie poboru wody.
Co pan o tymsądzi ?
Jak to zwykle bywa, pomysł ma tyle
samo zwolenników co przeciwników,
a diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegó-
łach.Nadnimi trzeba pracować. Jedno
jest pewne: jeśliwjakiejś nieruchomo-
ści nikt nie płaci za śmieci, a zużywa
wodę, to chyba jest coś nie tak?
Nad czym jeszcze chce pracować
radnyAntoniewicz?
Jestem przewodniczącym komisji in-
frastruktury i głównie chciałbym się
skupić na realizacji inwestycji, takich
jak sala gimnastyczna SP1, stadion
GOS, na którym wciąż mamy żużel,
budowa i utrzymanie dróg gminnych.
Uważam, że w związku z powstawa-
niem nowej drogi, która jeszcze lepiej
skomunikuje Grójec z Warszawą, po-
winniśmy po skończeniu planu zago-
spodarowania północnej części gminy
przystąpić do zmiany studium i etapa-
mi sporządzić miejscowy plan zago-
spodarowania reszty gminy.
Z Jerzym JackiemAntoniewiczem, radnym rady
miejskiej wGrójcu, rozmawia SzymonWójcik.