ŻYCIE GRÓJCA
|
MAJ 2019
BIBLIOTEKA
13
S
potkanie, promujące najnow-
szą książkę autora, kryminał
psychologiczny „Żmijowi-
sko”, tradycyjne poprowa-
dziła dyrektor Biblioteki – KingaMa-
jewska.
Początkidrogipisarskiej
Nasz gość pierwsze próby literackie
poczynił, będąc w początkowych kla-
sach szkoły podstawowej.
–Miałemmarzenie w życiu, chciałem
być pisarzem – wyznaje autor – dla-
tego też postanowiłem zdobyć do-
świadczenie na studiach dziennikar-
skich.
Jak okazało się, były to studia cieka-
we, ale zupełnie niepotrzebne – twier-
dzi dalej rozmówca.
Będąc studentem zaczął pracować w
dziale dodatku reportażu „Pulsu Biz-
nesu”.
– Byłem marnym dziennikarzem –
powiada – niestety, nie poznałem na
swojej drodzementora.
„Niemczyk i Wspólnicy” to kolejne
miejsce pracy naszego gościa, o któ-
rym opowiada z zaciekawieniem. W
owej firmie współpracował z agenta-
mi służb specjalnych oraz byłymi po-
licjantami. Praca ta go szczerze ob-
chodziła, zajmował się tzw. białym
wywiadem, ukończył również kurs
detektywistyczny, nie zrobił jednak li-
cencji prywatnego detektywa z uwagi
na koszty, któremiałby ponieść.
Jakzostałpisarzem
– Decyzja o tym, żeby zostać pisa-
rzem zawodowym została wymuszo-
na po trosze zwolnieniem z pracy w
firmie „Niemczyk iWspólnicy”–wy-
znaje Chmielarz.
Tuż przed tym, jak firmę rozwiązano,
pisarzdostałNagrodęWielkiegoKali-
bru za czwartą książkę pt.: „Przejęcie”
(2015). Stanął wówczas przed wybo-
rem: szukać podobnej etatowej pracy
albo spróbować, czy da się wyżyć w
Polsce z zawodowego pisania. Wy-
brał drugie rozwiązanie; dzięki rze-
miosłu, jakim jest pisanie, twierdzi, że
jest w stanie utrzymać rodzinę.
– Sprawia mi frajdę wymyślanie opo-
wieści i spisywanie ich – powiada au-
tor – jest to coś, co robię od dawna i
zawsze będę robił.
Na pytanie Kingi Majewskiej, doty-
czące obowiązkowości i sumienności,
wyznał, że wstaje rano, załatwia spra-
wy rodzinne, odwozi dzieci do przed-
szkola i szkoły, a potem siada do biur-
ka i pisze, średnio tysiąc słów dzien-
nie. Nie ma specjalnych rytuałów pi-
sarskich, ale lubi niekiedy przy pisa-
niu słuchaćmuzyki filmowej.
Oksiążkach
Wydał serię o komisarzu Jakubie
Mortce: „Podlapacz” (2012), „Far-
ma lalek” (2013), „Przejęcie” (2014),
„Osiedle marzeń” (2016), „Cienie”
(2018). Co ciekawe, każdą z tych czę-
ści, jak przekonywał, można czytać
bez znajomości poprzednich i dopie-
ro sięgać po wcześniejsze tomy. Jest
autorem również „cyklu gliwickiego”
(„Wampir” 2015 i „Zombie” 2017), z
DawidemWolskim, prawdopodobnie
najgorszym i najbardziej irytującym
detektywem w Polce, w roli głów-
nej. Cykl ten powstał – jak twierdzi
– z sentymentu do rodzinnego mia-
sta, jak również chęci odczarowania
go z postrzegania w kategoriach beto-
nowej dżungli czy małego miastecz-
Spotkanie zWojciechem Chmielarzem
Mam lekką obsesję na temat pierwszego zdania
Wsobotniepopołudnie11maja2019r.wMiejsko-GminnejBibliotecePublicznejwGrójcuodbyłosięspotkaniezWojciechemChmielarzem–autoremkryminałów,
dziennikarzem, zdobywcąNagrodyWielkiegoKalibru(2015), siedmiokrotnienominowanymdotejnagrody,którywwolnychchwilachbiega,bywytrzymaćtrening
kickboxingu.Pochodzi zGliwic.MieszkawWarszawie.
ka. ADawidWolski to postać będąca
przeciwieństwem Mortki – konstatu-
je dalej Chmielarz – nie cofnie się na-
wet przed najbardziej absurdalnym
krokiem, tymczasem Mortka zawsze
podejmuje racjonalne decyzje. Seria z
Wolskimzostała wymyślona jako try-
logia, więc będzie część trzecia.
Promocyjne „Żmijowisko” (2018) to
z kolei thriller psychologiczny, opo-
wieść o zniknięciu 15-letniej córki, o
rodzinnej tragedii, oczasie, którywca-
le nie okazuje się najlepszym sprzy-
mierzeńcem człowieka. Autor kre-
śli wyraziste, przejmujące portrety lu-
dzi, którzy muszą zmierzyć się z tra-
gedią.Każdyznich reagujenanią ina-
czej.Toksiążkao strachu, zbrodni, ka-
rze, bólu i miłości. Z pewnością pozo-
stawi ona czytelnika wmocnymzdzi-
wieniu. Co ciekawe, nie ma tu ani ko-
misarza, ani detektywa, bohaterowie
sami rozwiązują zagadkę.
Wojciech Chmielarz jest również
współautorem scenariusza do serialu,
który będzie adaptacją jego najnow-
szej książki.
– Będą pewne zmiany – tłumaczy au-
tor –one sąnieuniknione,wymuszone
formą ekranową.
Zdjęcia nagrywane są na Mazurach i
wWarszawie. Główną rolę zagra Pa-
wełDomagała. Pozanimwserialuza-
grają m.in.:Agnieszka Żulewska, Ce-
zary Pazura, Piotr Stramowski, Woj-
ciech Zieliński, Marta Malikowska.
Czytelnicy, zainteresowani i sam au-
tor „Żmijowiska” czekają z niecierpli-
wością na ekranizację.
Jakpowstająksiążki
– W pierwszym momencie dzieje się
jakaś magia – zdradza Chmielarz –
coś słyszę, widzę…, wokół tego za-
czyna kształtować się historia.
W przypadku najnowszej książki
również taka sytuacja miała miejsce.
Ową magię zobaczył podczas idyl-
licznego wypoczynku z rodziną w
gospodarstwie agroturystycznym. W
utworze niezwykle istotne jest rozpo-
częcie.
– Mam lekką obsesję na temat pierw-
szego zdania – przyznaje. – Ma ono
walić po twarzy czytelnika – dodaje –
żeby ten chciał zostać z książką i prze-
czytać ją do końca.
Nie mogło zabraknąć pytania zwią-
zanego z marzeniem pisarskim. Nasz
gość chciałby zmierzyć się z tematem
biograficznym i napisać reportaż, cze-
goMu szczerze życzymy.
Tradycyjnie po przeprowadzonej roz-
mowie nie zbrakło pytań od docie-
kliwej publiczności. A po spotkaniu
można było zakupić książkę autora
oraz otrzymać imienną dedykację i
zrobić wspólne zdjęcie.
KatarzynaGaczyńska
10 maja 2019 r. na zaproszenie
dyrektor Kingi Majewskiej do
Miejsko-Gminnej Biblioteki
Publicznej w Grójcu przybyła
etatowa pisarka, autorka
bestsellerowej trylogii o losach
Hani i Mikołaja z sagi o szczęściu
– Anna Ficner-Ogonowska. Żona,
mama dwójki dzieci. Pochodzi z
ziemi lubuskiej, studiowała we
Wrocławiu, od 21 lat mieszka w
Warszawie.
Spotkanie, w kameralnym gronie,
poprowadził dziennikarz Tomasz
Kosiorek.
– Wszystko to, co jest w moich
książkach, działo się naprawdę –
wyznaje pisarka – niekoniecznie
w moim życiu, także w życiu zna-
jomych czy czytelniczek, które
pisząc do mnie, przywołują swo-
je historie.
Debiutowała w 2012 r. książką
„Alibi na szczęście”, jak twierdzi
– to najbardziej prywatna książka
napisana z potrzeby serca, o sobie
i dla siebie, pisana do szuflady, a z
inicjatywy męża, który nie infor-
mując jej wysłał do Wydawnictwa
Znak 30 pierwszych stron maszy-
nopisu, ujrzała światło dzienne.
Powieść tę czytelnicy przyjęli z
entuzjazmem, kolejne dzieje bo-
haterów ukazały się w tomach:
„Krok do szczęścia” i „Zgoda na
szczęście” oraz w etiudzie o Bo-
żym Narodzeniu „Szczęście w ci-
chą noc”, co ciekawe, pisanej nad
morzem, na plaży w Darłówku.
– Córka kładła mi obok leżaka te-
lefon z kolędami bożonarodzenio-
wymi, które miały tworzyć świą-
teczny klimat podczas pisania –
uśmiecha się autorka.
– Wyobraźnia była zawsze moją
mocną stroną – podkreśla. – Piszę
książki dla takich kobiet jak ja,
dlatego to mnie musi się podobać,
bo takich kobiet jak ja są milio-
ny – dodaje – a półek dla pisarzy
wystarczy, każdy znajdzie swoje-
go czytelnika. Stara się, żeby w jej
powieściach nie było tzw. kalko-
wania sytuacji, wydarzeń, bohate-
rów i problemów.
Żeby pisać, musi mieć w domu
porządek. Nie ukrywa, że jest pe-
dantką, ale taką, która nie męczy
domowników, bowiem sprząta sa-
ma. Tuż przed pisaniem włącza
budzik, bo traci poczucie czasu.
Pisze z przyjemnością, jak twier-
dzi, ale bywają takie momenty, że
potrzebuje tzw. resetu.
– Bardzo przeżywam to, co wyda-
rza się moim bohaterom – mówi
autorka.
– Jestem nietypowa, bo piszę
ręcznie, w zeszytach – wyznaje
Ogonowska – dopiero jak skończę
powieść, to przepisuję na laptopie.
Jest to zajęcie pracochłonne i cza-
sochłonne. Po przepisaniu i redak-
cji wysyła tekst do wydawnictwa.
Wyobraźnia była zawsze moją mocną stroną -
spotkanie z Anną Ficner-Ogonowską
Anna Ficner-Ogonowska przez 18
lat pracowała w szkole ponadgim-
nazjalnej, ucząc młodzież przed-
siębiorczości oraz prowadzenia
działalności gospodarczej w bran-
ży informatycznej. Przez kilka la-
ta starała się godzić pracę zawo-
dową z pisaniem.
– Zwykle, gdy nauczyciele po za-
kończeniu roku szkolnego uda-
wali się na zasłużony wypoczy-
nek – opowiada rozmówczyni – ja
zabierałam się za pisanie książki,
następnie każdego roku 1 wrze-
śnia oddawałam maszynopis do
wydawnictwa.
Nadszedł moment, kiedy zdecy-
dowała, że zarzuci pracę nauczy-
cielki na rzecz pisania, z którego
nie potrafiłaby zrezygnować. Jest
przekonana, że gdyby nie tech-
niczne wykształcenie – nie na-
pisałaby żadnej książki. Autor-
ka jest bowiem absolwentką Po-
litechniki Wrocławskiej, inżynie-
rem.
– Techniczne wykształcenie spra-
wia – powiada – że jest mi bardzo
łatwo opracować fabułę powieści.
W dalszej kolejności pisarka
wspominała swoją mamę oraz nie-
żyjącą babcię. Mamie zawdzięcza
to, że nauczyła ją samodyscypli-
ny. Babcia zaś zawsze będzie we
wspomnieniach jako ta, która da-
rzyła ją ogromną miłością, upra-
wiała ogródek, piekła racuchy.
W ostatniej części spotkania nie
zabrakło pytań od jego uczest-
ników, na które Anna Ficner-
Ogonowska z przyjemnością od-
powiadała. Po spotkaniu moż-
na było zakupić książkę i dostać
specjalną dedykację wraz z pięk-
nym uśmiechem pisarki, od której
emanuje pozytywna energia, cie-
pło i optymizm.
Katarzyna Gaczyńska