Życie Grójca wydanie Nr 05/2018 - page 6

6
HISTORIA
Już odkilkumiesięcymożemy
oglądać„Koronę królów”.
Telenowelę opowiadającą o
życiuKazimierzaWielkiego,
reklamowano jako„pierwszy serial
Telewizji Polskiej przedstawiający
średniowiecznąhistorięPolski”.
K
ról Kazimierz Wiel-
ki, który zastał Polskę
drewnianą, a zostawił
murowaną, mąż czte-
rech żon, posiadacz licznych ko-
chanek, z piękną Żydówką Es-
terką na czele, to rzeczywiście
postać idealna na bohatera fil-
mowej opowieści, co już w 1975
r. udowodnili Ewa i Czesław Pe-
telscy, kręcąc o nim epicki obraz
kinowy. Tymczasem wraz z emi-
sją pierwszego odcinka „Koro-
ny królów”, w mediach rozpęta-
ła się istna burza: peany miesza-
ją się z totalną krytyką.
Nie pierwszy
„Korona królów” nie jest wca-
le pierwszym polskim serialem
o średniowieczu. Nie zapomi-
najmy o „Gniewku, synu ryba-
ka”, „Znaku orła”, „Przyłbicach
i kapturach” czy „Królewskich
snach”. Wszystkie powstały w
czasach PRL-u, będąc rodzi-
mą odpowiedzią na zachodnie
produkcje serialowe takie jak:
„Ivanhoe”, „Przygody sir Lan-
celota”, „Przygody Robin Ho-
oda”, „William (Wilhelm) Tell”
i „Thierry Śmiałek”, które w la-
tach 60. i 70. puszczano w pol-
skiej telewizji. Który chłopiec
nie chciał wtedy strzelać z łu-
ku jak Robin Hood, z kuszy jak
Wilhelm Tell, a z rzymskiej pro-
cy jak Thierry Śmiałek?
Chybioneporównanie
Zestawianie „Korony królów” z
amerykańską „Grą o tron” to prze-
sada, co zresztą przyznał sam Ja-
cek Kurski, prezes Zarządu Telewi-
zji Polskiej. Po pierwsze Ameryka-
nie robią film fantasy, a Polacy, choć
od fabuły nie da się uciec, film hi-
storyczny, aspirujący do opisu epo-
ki Kazimierza Wielkiego. Po drugie
budżety obu przedsięwzięć są nie-
porównywalne. Twórców „Korony
królów” nie stać na budowę efek-
townych dekoracji czy niekończą-
ce się plenery, więc nie spodziewaj-
my się tu rozmachu rodem z Holly-
wood. Owszem, może udałoby się
wygospodarować parę złotych wię-
cej na serial, ale przecież na sylwe-
strowy koncert w Zakopanem nale-
żało sprowadzić światową gwiazdę,
śpiewającą z playbacku dwie pio-
senki za 450 tysięcy złotych!
Gorzkapigułka
Zatem scenografia nie grzeszy po-
lotem, Łokietek wypada grotesko-
wo, niektóre sceny zatrącają ki-
czem, mówi się tylko i mówi, jakby
nie było miejsca na refleksyjną pau-
zę czy wyciszający krajobraz. „Ko-
rona królów” nie jest jednak filmem
aż tak słabym, jak dowodzą kryty-
cy, zestawiający ją czasem z seriala-
mi dzieciństwa. Czy nie jest trochę
tak, że po latach wszystko widzi-
my wspanialszym, niż było w isto-
cie? Gdybyśmy teraz obejrzeli se-
rial „Ivanhoe”, pewnie zszokowa-
łaby nas jego koturnowość. Podob-
S
iódmego maja w Bukaresz-
cie podpisano traktat pokojo-
wypomiędzyRumuniąapań-
stwami centralnymi, a wMe-
zopotamii, wskutek silnego oporuTur-
ków, fiaskiem zakończyła się brytyj-
ska próba przełamania obrony w kie-
runku Mosulu. 18 maja Niemcy roz-
poczęły nową ofensywę u-botów, pod-
czas której w ciągu kilku miesięcy na
wodach amerykańskich zatopiono 31
statków. 27 maja rozpoczęła się trze-
cia niemiecka ofensywa we Francji,
między Soissons i Reims. Sam gene-
rał Foch nie spodziewał się ataku na
bastion Chemin des Dames. Znajdu-
jące się tam jednostki francusko-bry-
tyjskie nie były w stanie zapobiec wła-
maniu. Już pierwszego dnia 1 i 7 Ar-
mia, wchodzące w skład GrupyArmii
Niemieckiego Następcy Tronu, dotar-
ły do Chemin des Dames, przekroczy-
łyAisne i doszły aż doVesle. Dwa dni
później, 29 maja, w Soissons były już
wojska niemieckie. Po takim sukcesie
uderzenie to, pierwotnie zaplanowane
jako natarcie odwracające uwagę nie-
przyjaciela, przekształciło się w wiel-
ką ofensywę toczącą się między Com-
piegne i Reims. Przekroczono Marnę,
ale Reims broniło się z taką zaciekło-
ścią, że niemieckiej I Armii nie udało
się go zdobyć.
Grójeckie sprawy
Posiedzenie RadyMiejskiej w dniu 23
maja (czwartek), któremu przewod-
Kalendarium Roku 1918 (maj)
– pechowy "Grillo"
niczył burmistrz Władysław Kowal-
ski, zdominowały sprawy Domu Lu-
dowego oraz szkolnictwa. Dom Lu-
dowy (obecnie siedzibaGOK) zaczęto
stawiać jeszcze w czasach rosyjskich,
a wykończono podczas wielkiej woj-
ny.Właśnie tutaj urządzano uroczysto-
ści na cześć cesarzaWilhelma II. Mia-
stoGrójec, jako jegowłaściciel,musia-
ło ciągle odpowiadać na podania róż-
nych instytucji i stowarzyszeń odno-
śnie wynajmu znajdujących się w nim
pomieszczeń. W tamten czwartek po-
stanowiono wydzierżawić Związkowi
Komunalnemu za 2500 marek rocz-
nie lokal na parterze i komórkę na wę-
giel, natomiast mieszkanie na piętrze
wynajmować osobom prywatnym lub
urzędnikom za odpłatnością według
umowy. Uznano, że Magistrat będzie
odpowiedzialny za remont lokalu wy-
najmowanego przez Związek Komu-
nalny, utrzymanie całego budynku w
należytym porządku oraz czyszczenie
pieców i wywożenie śmieci.Wzwiąz-
ku z obowiązkiem wprowadzenia na-
uczania początkowego postanowiono:
sporządzić spis dzieci w wieku szkol-
nym zamieszkałych w mieście Grój-
cu, otworzyć dwie nowe szkoły po-
wszechne (katolicką i żydowską), wy-
stąpić do kuratorium oświaty o zapo-
mogę na rzecz tychże szkół, wypłacać
od 1 lipca pensje nauczycielom w ra-
mach nowego budżetu. Uchwalono
jednogłośnie przystąpienie do Związ-
ku Miast Królestwa Polskiego. Wró-
ciła sprawa łączki dzierżawionej przez
Bedyńskiego (pierwotnie miał ją ku-
pić).
– Sprzedajmy łączkę przez licyta-
cję, a otrzymane za nią pieniądze ulo-
kujmy w Towarzystwie Zaliczko-
wo-Wkładowym na budowę remi-
zy strażackiej albo obróćmy na spłatę
pożyczki zaciągniętej na budowę elek-
trowni – zaproponował burmistrz Ko-
walski.
Zimna krew Pellegriniego
Gdy w Grójcu radnym spędzała sen
z powiek sprawa Domu Ludowego,
szkół i łączki, włoska marynarka wo-
jenna testowała swój epokowy wyna-
lazek – tank morski. Wyobraźcie so-
bie łódźmotorową na gąsienicach, po-
trafiącąwspinać się na przeszkody, od-
palającą torpedy!Włosi skonstruowali
ów cud techniki w największej tajem-
nicy. Przyszłanocz13na14maja, któ-
ra miał być pamiętna dla austriackiego
portuwojennegoPula, leżącegonapo-
łudniowymskraju Półwyspu Istria nad
Morzem Adriatyckim. Tank „Grillo”
kierowany przez komandora porucz-
nika Pellegriniego zaholowano w po-
bliże portu i o godzinie 1:15 zwolnio-
no z holu. W ciemnościach „Grillo”,
nie dostrzeżony jeszcze przez reflektor
portowy, wykonujący obrót co 15 mi-
nut, powoli zmierza w stronę wejścia
do portu. O godzinie 3:25. dociera do
pierwszej zapory portowej, gdzie zo-
staje odkryty przezwartownika z kutra
strażniczego i oświetlony reflektorem.
– A co to za monstrum! – zawołał na
widok morskiego czołgu austriacki
marynarz.
Dzielny Pellegrini, jak gdyby nic się
nie stało, pokonuje dwie zapory z be-
lek, pierwszą i drugą sieć przeciwtor-
pedową. Tutaj dogania go kuter straż-
niczy.
Pellegrini wraz ze swoją trzyosobową
załogą pospiesznie przygotowuje tank
do odpalenia torped w kierunku pan-
cernika Radetzky. Jednak w ostatniej
chwili wdzierająca się woda powo-
duje krótkie spięcie, udaremniając za-
miar. Po chwili „Grillo” zostaje trafio-
ny ogniem z kutra strażniczego i staje
w płomieniach. Na podstawie zacho-
wanych części wraku Austriacy od-
tworzyli konstrukcję i zbudowali dwa
podobne czołgi morskie, których jed-
nak nie użyto. A Pellegrini i jego lu-
dzie?Dostali się do niewoli.
Tajemnicza śmierć w Sekwanie
Podczas gdy Komendant czytał książ-
ki i stawiał pasjanse w Magdeburgu,
w Paryżu bawił jego starszy brat Bro-
nisław, wybitny etnograf, miewający
– jak to on – regularne zapady myśli i
woli, czasemnie zdający sobie sprawy
z tego, co się z nim dzieje. Bronisław
Piłsudski, urodzony 2 listopada 1866
r., w młodości razem z Aleksandrem
Uljanowem, starszym bratemWłodzi-
mierza Uljanowa, znanego jako Le-
nin, planował zamachna caraAleksan-
dra III. Po wykryciu spisku obu skaza-
no na śmierć z tym, żewyrokwykona-
no na Uljanowie, a Piłsudskiego osta-
tecznie zesłano na Sachalin – wyspę
na Oceanie Spokojnym u wybrzeży
Rosji, gdzie spełnił się jako… nauko-
wiec. Badania nad ludami i kulturami
Dalekiego Wschodu, zwłaszcza zaś
nad ludemAjnów, kontynuował na ja-
pońskiej wyspie Hokkaido. Jako etno-
graf wykorzystywał najnowsze zdo-
bycze techniki: fotografował, posługi-
wał się kamerą, rejestrował dźwięk na
wałkachwoskowych.W1906 r., przy-
bywszy przez USAdo Europy, osiadał
najpierw w Krakowie, a potem w Za-
kopanem. Po wybuchu I wojny świa-
towej udał się do Szwajcarii, skąd pod
koniec 1917 r. przeniósł się do Paryża.
Dr Józef Babiński, wybitny neurolog,
członek francuskiej Akademii Medy-
cyny, który go leczył, zdiagnozował u
niegowysoką sklerozę, objawiającą się
zawrotami głowy. Wdniu swej śmier-
ci, 17maja, BronisławPiłsudski gościł
uprofesoraZygmuntaZaleskiego, któ-
ry mu grał na fortepianie. Wyszedł od
niego bardzo pogodny. – Do widzenia
– powiedział na pożegnanie.
Tegoż dnia znaleziono jego ciało w
Sekwanie. Popełnił samobójstwo? A
może idąc brzegiem bulwaru stracił
przytomność lub dostał zawrotu gło-
wy iwpadł do rzeki? Jegogróbznajdu-
je się na cmentarzu Les Champeauxw
Montmorency podParyżem.
Remigiusz Matyjas
nie rzecz się ma z „Gniewkiem, sy-
nem rybaka” - plenerowym wido-
wiskiem historycznym, nie do oglą-
dania dziś tak samo, jak nie do czy-
tania jest Józef Ignacy Kraszewski.
Wypada przełknąć gorzką pigułkę
i przyznać się, że w filmach nasze-
go dzieciństwa akcja nie zawsze to-
czy się o wiele bardziej wartko niż
w „Koronie królów”.
Wspominania raczej niebędzie
Cały problem sprowadza się do te-
go, że za 40 lat bohaterowie „Koro-
ny królów” zapewne nie będą przez
dzisiejszych nastolatków wspo-
minani z taką nostalgią, z jaką my
wspominamy rycerza Wilfreda z
Ivanhoe, w którego wcielił się mło-
dy Roger Moore, późniejszy agent
James Bond. Nie wynika to jedynie
z poziomu artystycznego dzieła. Se-
riale naszego dzieciństwa miały kil-
ka, kilkanaście, góra kilkadziesiąt
odcinków, na każdy odcinek czeka-
ło się jak na święto, gdyż serial emi-
towano tylko raz w tygodniu w I al-
bo II kanale Telewizji Polskiej (wię-
cej programów nie było). A „Koro-
na królów” wyświetlana jest cztery
razyw tygodniu, od poniedziałku do
czwartku, o innej porze zaś powta-
rzana. Produkcja serialu obliczona
jest na wiele lat (czyli tysiące odcin-
ków), więc wygląda na to, że wraz
z filmem posiwieją występujący w
nim aktorzy oraz najwytrwalsi wi-
dzowie. Jak można z nostalgią przy-
woływać coś, co ciągle trwa?
Niemoralna propozycja
Tymczasem walka o widza ma
swoje prawa, więc zapewne już
niedługo któraś z niepublicznych
stacji telewizyjnych wypuści wła-
sną telenowelę historyczną. Moż-
na by ją osadzić w epoce Jana III
Sobieskiego, tytuł: „Jachniczek i
Marysieńka”. Byłoby tam wszyst-
ko: damy dworu królowej Ludwi-
ki Marii – wabiące magnatów za-
bójczymi dekoltami, brutalna wal-
ka stronnictw politycznych, bitwy,
medycyna, haremy i bardzo du-
żo staropolskiego seksu! Co naj-
mniej trzy odcinki zajęłaby noc po-
ślubna Marysieńki z jej pierwszym
mężem Janem Zamoyskim, odpra-
wiona w stodole pod Warką. Po-
noć właśnie wtedy przyszła królo-
wa Polski zaraziła się chorobą we-
neryczną, a potem – przez lecze-
nie rtęcią – wypadły jej włosy i zę-
by. Która polska aktorka powinna
ją zagrać?
Remigiusz Matyjas
Korona królów
Serial nie pierwszy i nie ostatni
1,2,3,4,5 7,8,9,10,11,12,13,14,15,...16
Powered by FlippingBook