EDUKACJA
7
ŻYCIE GRÓJCA
|
MAJ 2018
Trzymamy kciuki
Dokończenie ze s. 1
Póki co, demolka szkół, spowodowa-
na reformą oświaty nie ma wpływu na
funkcjonowanie szkół ponadgimna-
zjalnych i tymsamym naprzebiegma-
tury. Forma egzaminu ma się zmienić
dopiero za cztery lata, licząc od wrze-
śnia, czyli dla obecnych ośmioklasi-
stów, którzy będą kończyć czterolet-
nie LO. W perspektywie najbliższych
dwóch lat i zmian w rekrutacji, grójec-
kie LO zmian większych nie przewi-
duje . Choć w tym roku ma się odbyć
konkurs na dyrektora szkoły i to nowy
dyrektor będzie wprowadzał zmia-
ny. Już dziś wiadomo, że uczniowie
po gimnazjum i podstawówce (klasie
ósmej) będą w różnych klasach. Ale
sama oferta dla uczniów „reformowa-
nych” nie będzie się drastycznie różnić
od obecnej.
Deklaracja
Przygotowania egzaminu maturalne-
go w danym roku zaczynają się już
od września. Do 30 września każde-
go roku uczniowie składają deklarację
wstępną, a do 7 lutego deklarację osta-
teczną ( potem zmiany nie są już moż-
liwe). Na dwa miesiące przed pierw-
szym egzaminem maturalnym dyrek-
tor powołuje szkolnyzespół egzamina-
cyjny i tworzy zespoły przedmiotowe
do przeprowadzenia egzaminów ust-
nych. Zawiadamia się uczniów o skła-
dach komisji i terminarzu ustnych eg-
zaminów. Jest on również przesyłamy
do OKE wWarszawie. Potem tworzy
odpowiednio zespoły nadzorujące do
przeprowadzania egzaminów pisem-
nych. I już w maju działamy zgodnie
z harmonogramemmatur ogłoszonym
wkomunikacie dyrektoraCKE.
Zróżnicowany poziom
Podczułąopiekąpatrona–PiotraSkar-
gi - do tegorocznego egzaminu ma-
turalnego przystąpiło 110 absolwen-
tów LO . Niestety, 3 uczniom nie uda-
ło się skończyć w terminie szacownej
szkoły. Obowiązkowo wszyscy zda-
wali pisemnie język polski i matema-
tykę na poziomie podstawowym i ję-
zykobcynowożytnynapoziomiepod-
stawowym. Najczęściej wybierany był
język angielski - przez 90% uczniów.
Ustnie uczniowie, bez określania po-
ziomu zdają obowiązkowo język pol-
ski i język obcy nowożytny, ten sam
co pisemnie. Maturzyści muszą rów-
nież przystąpić do jednego egzaminu
dodatkowego na poziomie rozszerzo-
nym. Przedmiotami najczęściej wy-
bieranymi na poziomie rozszerzonym
były: matematyka, geografia, język
angielski i biologia. Spośród innych
przedmiotów wybieranych już nie tak
licznie są takie perełki jak np. filozofia
(3 uczniów).
Według oceny pani Iwony, poziom te-
gorocznych maturzystów był różny.
Jeśli chodzi o przedmioty zdawane na
poziomie podstawowym, pytania były
raczej proste.Właściwie każdy gimna-
zjalistapowinienporadzićsobiezarku-
szem z matematyki na poziomie pod-
stawowym i uzbierać 30 %. Jeśli cho-
dzi o przedmioty zdawane na pozio-
mie rozszerzonym to było już, nieste-
ty, dużo gorzej. W tym roku wyjątko-
wotrudnearkuszebyłyzjęzykaangiel-
skiego, matematyki, chemii i fizyki.
Jak nie w tym, to za rok...
Maturzyści byli w większości pogod-
ni, choć wyczuwało się zdenerwowa-
nie. W końcu to jeden z ważniejszych
egzaminów, od których zależy dalszy
wybór studiów i tego, co będą robić w
życiu.
Ada stanowczo nazywa egzamin ma-
turalny „po imieniu”, czego cytować
nie wypada. Oprócz smutku i zawie-
dzenia egzaminami, dochodzi całko-
wita niepewność, co do wyników we-
ryfikowanych na bieżąco dzięki Inter-
netowi.WrozmowieAda mówiła: za-
leżało mi żeby napisać egzaminy jak
najlepiej, bo to one liczą się w drodze
na studia i od nich zależy, gdzie się do-
stanę. Domatury się uczyłam i czułam
się przygotowana, ale chyba za mało.
Uważam, że rozszerzenia jakie pisa-
łam(biolka imatma) były trudne.
Z kolei Natalia powiedziała: Moje
pierwsze wrażenie było takie, że nie
byłoczegosiębać i taknaprawdę tonic
strasznego. Przekonałam się również,
że niestetymatura nie sprawdza naszej
wiedzy w 100%. Do matury z chemii
przerobiłammnóstwo zadań, a nawła-
ściwym egzaminie zadania były kom-
pletnie inne. Wszyscy zgodnie twier-
dzą, że podstawa, choć podchwytli-
wa, była doprzejścia. Codo rozszerzo-
nej wersji egzaminu także panuje peł-
na zgodność – było trudno. Było to dla
nich wszystkich prawdziwe wyzwa-
nie.
W sprawie egzaminacyjnego stresu
Natalia wyraziła opinie wszystkich.
„Myślałam, że będziewiększy. Pamię-
tam mój egzamin gimnazjalny, przed
którym płakałam i się stresowałam.
Myślałam, że teraz będzie podobnie.
Jednak samo słowo matura było bar-
dziej stresujące niż pisanie jej”.
Jeszcze bardziej bezkompromisowa
była Julka mówiąc o zajadaniu smut-
ków i oglądaniu seriali, kiedy tłuma-
czyła sobie, że na pewno znajdzie w
nich potrzebnemotywy domatury ust-
nej z polskiego. Maksym był jeszcze
lepszy. On potrzebował jedynie dużo
snu i wsparcia znajomych, ale to cały
onwłaśnie. Inni pilimelisę, brali prosz-
ki i mocno szli wmodlitwę.Akamika-
dzemówili, że jakniewtymroku, tow
następnym.
Maturus oznacza dojrzały
Wszyscy, bez wyjątku włożyli ogrom
pracy, czasu, serducha, talentu i umie-
jętności w przygotowania. Korzystali
z korepetycji, dodatkowych zajęć, kur-
sów akademickich, przerzucili tony te-
stów i maturalnych tematów. Adam
powiedział wprost: przerobiłem wie-
le arkuszy i próbnych egzaminów. Kil-
ka ryz papieru można by ułożyć z po-
zostałości po nich. Taka przedmatural-
na codzienność. To z nią wiążą swo-
je plany na przyszłość. A skoro matu-
rus oznacza dojrzały, to i wybory tych
młodych, wspaniałych ludzi takie mu-
sząbyć.Adamspoglądawstronę Poli-
technikiWarszawskiej na kierunku au-
tomatyki. Julka zwłaściwymsobie dy-
stansem wbrew rodzinie i znajomym,
którzy chcą się jej nawet wyrzec z tego
powodu, wybiera się na polonistykę i
prosi naszych czytelnikówo trzymanie
kciuków.Nataliacelujewtechnikiden-
tystyczne lub fizjoterapię. Czarno wi-
dząca Ada spogląda w stronę McDo-
nalda, ale ja ją znam i wiem, że będzie
robić coś zupełnie innego. Maksymw
wakacje popracuje a potem… potem
będziestudiował.To też jestmegaplan.
Znamichwszystkichdoskonale,więk-
szość była moimi uczniami i przysy-
piali, a to na historii, bądź edukacji dla
bezpieczeństwa. Ich potencjał i możli-
wości nie podlegają żadnej dyskusji, a
świat leży u ich stóp. Są naszą dumą
i radością oraz przyszłością. Dowo-
dzą również swojej dojrzałości działa-
jąc na takwielu różnychpolach i płasz-
czyznach, które nam, piernikomnawet
się nie śniły. Dlatego dla nas wszyst-
kich praca domowa jest nader prosta –
trzymamy za wszystkich maturzystów
kciuki z całej siły, by ichplany imarze-
nia się spełniły.Aza rok znów zakwit-
ną kasztany i znówbędziematura…
Artur Szlis
18czerwca1925r.wDomu
Ludowymuroczyścierozdano
pierwszeświadectwamaturalnew
dziejachgrójeckiegogimnazjum.
DyrektorFranciszekCichecki
odczytałnajlepsząpracęmaturalną
-charakterystykęporównawczą
JackaSoplicyiAndrzejaKmicica
autorstwaReinholdaFoellera.Cztery
latapóźniejCicheckimusiałstąd
odejść,gdyżjakoendekniepasował
dopomajowejukładankipolitycznej.
Rządyjegonastępcy,dyrektora
AntoniegoZygierta,piłsudczyka,
zakończyłysięniesłychanym
skandalemmaturalnym.
A
ntoni Zygiert, dyrektoru-
jący w latach 1929-1932,
dwoił się i troił, abywgim-
nazjum, mieszczącym się
w porosyjskich koszarach, czyli tam
gdzie obecna „Trójka”, królował duch
„Dziadka”.
Kantata
Wlistopadzie 1931 r. nakłademZarzą-
du Związku Peowiaków Wojewódz-
twaWarszawskiego ukazała się „Kan-
tata na część Józefa Piłsudskiego. Na
chór mieszany z orkiestrą lub forte-
pianem”, napisana przez nauczycieli
naszego gimnazjum. Część muzycz-
ną opracował kompozytor bułgarski,
Georgij Dymitrow, uczący w grodzie
nad Molnicą muzyki i śpiewu, a sło-
wa popełnił sam dyrektor Zygiert, no-
tabene fizyk. Premierowe wykonanie
utworu odbyło się 19 marca 1932 r. w
sali grójeckiej OSP – w dniu imienin
Marszałka. Imprezę połączono ze zjaz-
demabsolwentów, zwołanymdla upa-
miętnienia 100. matury oraz odsłonię-
ciem „w wielkiej sali gimnazjum” ta-
blicy pamiątkowej ku czci Piłsudskie-
go. Na tablicy widniał m.in. życiorys
Komendanta, ściągnięty z pocztów-
ki wydanej przez Komitet Dziesięcio-
lecia Odparcia Rosji. Tekst pióra Wa-
cław Sieroszewskiego nie pozosta-
wiał żadnych wątpliwości, że Marsza-
łek całym swoim pracowitym i boha-
terskim życiem oraz geniuszem zasłu-
żył na miano „Wskrzesiciela Państwa
Polskiego”, a dokonany przez niegow
maju 1926 r. zamach stanu służył jedy-
nie naprawie konstytucji RP.
Kryzys
Z jednej strony rozkwitający kult Mar-
szałka, a z drugiej kryzys materialno-
organizacyjny oraz bieda. Placówka
mieściła się wXIX-wiecznym budyn-
ku, niespełniającym wymogów szkol-
nych, a pieniędzy na remont brakowa-
ło. Głośno mówiło się o konieczności
likwidacji gimnazjum i utworzenia w
jegomiejsce zawodówki.
– Gimnazjum w Grójcu musi być! –
oponował starosta Włodzimierz Wy-
szkowski, który doprowadził do prze-
kazania przez Sejmik Powiatowy 40
tys. zł na przebudowę obiektu.
Tymczasem wraz z Zygiertem do
Grójca zawitał kryzys gospodarczy,
który objął niemal cały kapitalistycz-
ny świat.Wielu rodziców nie stać było
na opłacanie nauki swoich dzieci. Do
następnej klasy promowano tylko
uczniów mających uregulowane cze-
sne – dlatego na koniec roku szkolne-
go1930/1931donastępnychklas prze-
puszczono zaledwie 35 osób. Jakby
tego wszystkiego było mało, po mie-
ście krążyły plotki o słabości „dyra” do
płci pięknej…i trunków…
– Widzisz? Znów przegryza ziarnka
kawy, żebyśmy nie poczuli wódki –
szeptali do siebie gimnazjaliści na lek-
cji fizyki.
Jakoszukaćdelegata?
W latach 1925-1932 maturę uzyskało
zaledwie 102 uczniów, czyli średnio
na rok przypadało 15 matur. Zatem
w Grójcu zdanie egzaminu dojrzało-
ści stanowiło nie lada sztukę, pomimo
korzystania ze ściągawek oraz pomo-
cy kolegów i koleżanek. Skuteczność
tego systemu w praktyce zależała od
postawy delegata Kuratorium Okrę-
gu Szkolnego Warszawskiego, który
co roku przewodniczył komisji matu-
ralnej.
– Może w tym roku przyślą z Kurato-
riumjakiegoś równegogościa?–zasta-
nawiali sięmaturzyści.
– Jeśli nawet gość będzie równy, czy-
li przymknie oko, to kto z nas będzie
podpowiadał albo podrzucał ściągaw-
ki? Przecież czterech obkutych na bla-
chę maturzystów nie obsłuży całej
reszty obiboków! – tłumaczył znany z
obiektywizmu uczeń. – Bumelowali-
śmy na potęgę – dodał.
–Tupotrzebnyjestconajmniejgeniusz
Marszałka –wtrącił Józek.
Szalony plan
Wwyniku burzliwej narady urodził się
niezwykły plan. Grójeccy maturzyści
postanowili wykopać pod salą gimna-
styczną, urządzoną w porosyjskiej cer-
Z grójeckiego pitavala
Maturalna afera
kiewce, podkop przeznaczony dla stu-
dentów ze Lwowa i Warszawy, któ-
rzy – za niewielką opłatą – zgodzili się
wesprzeć młodszych kolegów w roz-
wiązywaniuzadańzmatematyki,wpi-
saniu wypracowań z języka polskiego
i w tłumaczeniach z klasycznej łaciny.
–Będziemy impodawać kartki z zada-
niami przez szpary w podłodze, a oni,
w ten sam sposób, będą nampodawać
rozwiązania – oznajmił autor planu.
– Wchodzę w to – oznajmił prymus
Bohdan, nie chcąc być uznany za tchó-
rza, azarazemowładniętypragnieniem
przeżycia romantycznej przygody.
Krety pod cerkiewką
Około dwóch tygodni Bohdanwycho-
dziłwieczoremzdomu,mówiąc rodzi-
com, że idzie do kolegi, żeby wkuwać
domatury. Tymczasemzakradał się do
sali gimnastycznej. Tam, pod jej pod-
łogą,razemzkolegamipełzałnaczwo-
rakach - zgrzany, spocony, ubrudzony.
Przy wątłym blasku świeczek, niekie-
dy posiłkując sięmotyką, zgarniali zie-
mię. Wycofywali się z nią tyłem przez
otwór przebity w fundamencie do zie-
mianki zasłoniętej od góry drewnianą
klapą. Tu dwóch gimnazjalistów na-
pychało worki, po czym otworzyw-
szy klapę podrzucali je kolesiom schy-
lonym nad otworem. Ci wlekli wor-
ki w kierunku śmietnika, stojącego tuż
przy ubikacjach. Wtajemniczony we
wszystkomłodywoźnystałnaczatach.
Prośba kuratora
Operacja skończyła się katastrofą. Od-
powiedzialność za podkop pod cer-
kiewką, wykryty podczas egzaminu
maturalnego, spadła naAntoniego Zy-
gierta, którymusiał siępożegnaćzesta-
nowiskiem dyrektora gimnazjum. La-
tem 1932 r. kurator Okręgu Szkolne-
go Warszawskiego wezwał do siebie
na rozmowę Józefa Świątkowskiego,
starającego się o stanowisko dyrektora
gimnazjumwŁukowie, amającego za
sobąm.in. pracęwkorpusie kadetów.
– CopowiedziałbypannaGrójec?Za-
panowało tam kompletne rozprężenie,
czego dowodem jest niecodzienna afe-
ra maturalna. Potrzebujemy tam silnej,
wojskowej ręki – zachęcał kurator.
- Pozwoli pan, panie kuratorze, że jutro
pojadędoGrójca,abynamiejscuzapo-
znaćsięzsytuacją.Zarazpotemzamel-
duję się z odpowiedzią – odparł po żoł-
niersku pan Józef.
Krajobraz po bitwie
Jak powiedział, tak zrobił. Ze stacji ko-
lejowej powędrował ulicą Piłsudskie-
go prosto do gmachu starostwa. Staro-
sta Roman Grochowski, ex-legionista,
gorąco namawiał Świątkowskiego,
ex-peowiaka, do objęcia szkoły. Gdy
pan Józef zaszedł do sali gimnastycz-
nej gimnazjum, jego oczom ukazał się
niecodziennywidok.
– Co to jest, mój Boże? Okopy? – za-
pytał, łapiąc się za głowę.
– Podczas matury wyryto podkopy.
Prokuratura nie pozwoliła ich zasypać
aż do wyjaśnienia sprawy – odpowie-
dział jeden z nauczycieli.
Wiele domyślenia dałaŚwiątkowskie-
mu także wizyta na plebanii. Ks.Alek-
sander Bujalski szczegółowo naświe-
tliłmu sprawę kryzysumoralnego, jaki
ogarnął gimnazjum.
Koniec romantyzmu
Józef Świątkowski, aczkolwiek z we-
wnętrznymi oporami, przyjął propozy-
cję zostania dyrektorem, gdyż kurato-
rowi się nie odmawia. Zaprowadził w
grójeckim gimnazjum ład i porządek.
Owszem, za jego rządów nie wszyscy
zadawali maturę za pierwszym podej-
ściem,wciążzdarzałysię teżprzypadki
ściągania na egzaminach maturalnych,
o czymmówi wiersz satyryczny „Oda
do ściągania” zpołowy lat 30, gdzie ty-
tułowy proceder uznany jest wręcz za
cnotę. Nikomu jednak już nie przyszło
do głowy kopać pod cerkiewką pod-
ziemnych tuneli...
Remigiusz Matyjas