Życie Grójca wydanie Nr 12/18 - page 11

ŻYCIE GRÓJCA
|
LISTOPAD 2018
HISTORIA/OGŁOSZENIA
11
W
1925 r. burmistrz
Antoni Wojdak
uznał, że sam ra-
tusz to za mało
na takie miasto jak Grójec.
– W naszym powiecie – mówił
na posiedzeniu Rady Miej-
skiej – podobne budynki sto-
ją w Warce, Mogielnicy czy
Górze Kalwarii. Na żadnym z
nich nie ma zegara wieżowe-
go, więc my będziemy pierw-
si! – podkreślił.
Fachowiec ze stolicy
Już 4 listopada 1925 r. w pro-
jektowanym budżecie na rok
1926 umieszczono symbo-
liczną kwotę 300 złotych na
zakup takowego zegara. Do-
piero 22 listopada 1927 r. do
Grójca na spotkanie z Zarzą-
dem Miasta przyjechał Jó-
zef Pazderski (1875-1953),
właściciel zakładu zegarmi-
strzowskiego w stolicy, wie-
loletni starszy warszawskiego
Cechu Zegarmistrzów Chrze-
ścijan.
– Członków Zarządu Miasta
interesuje, od kiedy egzystu-
je pan w branży – zaczął bur-
mistrz.
– Od 1898 r. – odpowiedział
Pazderski. – Pierwszy warsz-
tat miałem przy ul. Trębackiej
5, a obecny mam przy Brac-
kiej 9.
– Wytwarza pan tylko zegary
wieżowe? – spytał wicebur-
mistrz Zygmunt Ruciński.
– Zegary wieżowe to moja
specjalność, ale robię wszyst-
ko, co wchodzi w zakres mo-
jego fachu – tłumaczył pan
Józef. - Reperuję stare zega-
ry i zegarki, chronometry (ze-
gary cechujące się dużą do-
kładnością i odpornością
na zmienne warunki pracy),
chronografy (w zasadzie sto-
pery), repetiery (zegarki kie-
szonkowe wydzwaniające go-
dziny), muzyki samogrające.
Produkuję zegary wieżowe,
peronowe, mechanizmy zega-
rowe i automatyczne. Frezu-
ję kółka zębate, tryby stalowe
(i z innych metali), nie drożej
jak za granicą. – Na wszyst-
ko daję dwuletnią gwarancję
– dodał.
Zarząd Miasta szybko doga-
dał się z fachowcem z War-
szawy, mającym na swoim
koncie wiele realizacji w Pol-
sce, wielokrotnie nagradza-
nym medalami krajowymi i
zagranicznymi. Spisano z nim
umowę na stosowny czaso-
mierz, określając honorarium
(8 500 złotych płatne w ra-
tach) oraz termin wykonania
zlecenia (1 września 1928 r.).
Wojna zegarowa
Gdy umowę z Pazderskim
przedłożono do zaakceptowa-
nia Radzie Miejskiej, rozpę-
tała się prawdziwa burza po-
lityczna. Wywołała ją grupa
radnych socjalistycznych z
Feliksem Sochą na czele. Za-
rzucali oni burmistrzowi i Za-
rządowi Miasta, że w sprawie
budowy zegara nie ogłoszo-
no konkursu, a samo przedsię-
wzięcie jest zbyt drogie.
- Ktoś na tym zegarze musiał
nieźle zarobić – mówił Socha.
Sochę i jego frakcję potę-
pił reprezentant prawicowe-
go skrzydła Rady Miejskiej
Franciszek Cichecki, dyrektor
gimnazjum.
– W imieniu radnych Polskiej
Grupy Gospodarczej protestu-
ję jak najkategoryczniej prze-
ciwko podejrzeniu radnego p.
Sochy co do możliwości ma-
terialnego
zainteresowania
Zarządu Miasta, a nawet po-
szczególnych radnych w spra-
wie sprowadzenia zegara –
grzmiał radny Cichecki, nie-
mal jak z mównicy sejmowej.
Fachowiec z Krosna
Wojna o zegar skutecznie pa-
raliżowała prace grójeckiego
samorządu, aż w końcu ogło-
szono konkurs na budowę ze-
gara wieżowego.
– Teraz będzie uczciwie i ta-
nio – twierdzili z satysfakcją
opozycjoniści.
2 maja 1828 r. Zarząd Mia-
sta rozpatrzył oferty sześciu
„poważnych” zegarmistrzów.
Za najkorzystniejszą (czytaj:
najtańszą) uznano propozycję
Michała Mięsowicza (1864-
1938) z Krosna. Zaproszono
go do ratusza na 12 maja. W
wyznaczonym terminie Mię-
sowicz nie przybył do Grójca,
tłumacząc się brakiem czasu.
Zjawił się dopiero 19 maja.
Podczas spotkania z członka-
mi Zarządu Miasta oraz Ko-
misji Sanitarno-Budowlanej
okazało się, że Mięsowicz,
skądinąd założyciel i właści-
ciel Pierwszej Krajowej Fa-
bryki Zegarów Wieżowych
w Krośnie, zdobywca złote-
go medalu za zegar wieżowy
na Międzynarodowej Wysta-
wie Przemysłowej w Paryżu w
1908 r., wytwarza zegary wie-
żowe (koszt jednego 4500 zło-
Zegar pana burmistrza
Zegar na ratuszu, duma przedwojennego Grójca, już 90 lat robi swoje, czyli odmierza czas, nie przejmując się
światową polityką. Sam jednak narodził się w atmosferze niezwykle politycznej, jakby na dowód tego, że na naszej
planecie wszystko jest albo może być polityczne, gdy komuś na tym zależy.
tych), uwaga! - nakręcane co-
dziennie.
– Owszem, panowie radni, w
Krośnie zegar wyjdzie nas ta-
niej jak w Warszawie, ale bę-
dzie nakręcany w poniedzia-
łek, wtorek, środę itd. – za-
uważył burmistrz Wojdak.
– Czy Grójec nie zasługu-
je na zegar nakręcany raz na
tydzień? – pytał retorycznie i
triumfująco, pogrążając opo-
zycję.
Przeprosiny z Pazderskim
Opozycja, bijąc się w pierw-
si, musiała przyznać, że ta-
nio wcale nie musi znaczyć
dobrze. Zatem podziękowano
za usługi fachowcowi z Kro-
sna, przepraszając się z fa-
chowcem z Warszawy. Józef
Pazderski już 23 maja zjawił
się w grodzie nad Molnicą.
Zgodził się, co niewątpliwie
ukontentowało grójeckich so-
cjalistów, zejść z ceny o 1500
złotych, obiecując w możli-
wie jak najkrótszym czasie
zbudowanie zegara wieżowe-
go – nakręcanego raz na ty-
dzień! Należność w wysoko-
ści 7000 złotych miasto mia-
ło uiszczać mu w ratach: przy
zawarciu umowy – 1500 zło-
tych, po dostarczeniu zega-
ra na miejsce – 3500 złotych,
najpóźniej miesiąc po usta-
wieniu i oddaniu zegara do
użytku – 2000 złotych. Zgod-
nie z kontraktem, zegarmistrz
od razu zainkasował 1500
złotych.
Ratusz urósł
Zaraz po wyjeździe Pazder-
skiego doszło do spotkania
burmistrza Antoniego Wojda-
ka z inżynierem Czesławem
Filipowiczem.
– Drogi panie Czesławie, mu-
simy jak najszybciej podwyż-
szyć ratusz, żeby zegar, który
zawiśnie na nowej wieży ra-
tuszowej, był widoczny z da-
leka – mówił z entuzjazmem
burmistrz. – Damy panu na-
szych najlepszych fachowców
– zapewniał.
– Nie ma sprawy, panie bur-
mistrzu. Syndykat Rolniczy
oraz żydowskie firmy Gold-
berga i Korka dostarczyły już
materiały budowlane, zatem
jutro startujemy – odpowie-
dział inżynier.
I wystartowali. Krzyżanow-
ski zrobił murarkę, Bielawski
szafę, stół i drzwi, Groman
blacharkę, a Pudelski dostar-
czył dwa haki. Dzięki nim od
1928 r. nasz ratusz jest wyż-
szy!
Wskazówki ruszyły
Tuż przed 1 grudnia 1928 r.
Józef Pazderski przywiózł do
Grójca upragniony zegar, na-
kręcany raz na tydzień!
– Już zaczął odmierzać czas
naszemu miastu – powiedział
ze wzruszeniem burmistrz,
gdy na ratuszowej wieży ru-
szyły wskazówki zegara.
Ale już tego samego dnia mal-
kontenci zauważyli, że dzwon
zegara jest „zbyt słaby i bar-
dzo cicho dzwoni”. Ostatecz-
nie jednak uznano, że zegar
wykonano zgodnie z umową.
Zachariasz Poznański
Zaszczyt nakręcania zega-
ra, za 10 złotych miesięcznie,
przypadł miejscowemu zegar-
mistrzowi Zachariaszowi Po-
znańskiemu, który wraz z bra-
tem, też zegarmistrzem, pro-
wadził warsztat w pobliżu ra-
tusza.
– Wobec tego, że nie tylko ze-
gar nakręcam (raz na tydzień),
ale także czyszczę go i regu-
luję, chyba zasługuję na pod-
wyżkę – prosił burmistrza, nie
wiadomo z jakim skutkiem,
pan Zachariasz.
Tymczasem Józef Pazderski,
zgodnie z ówczesnymi stan-
dardami
samorządowymi,
musiał czekać na zaległe wy-
nagrodzenie za zegar do cza-
su, aż kasa miejska w Grójcu,
zwykle pusta, zapełni się mo-
netą. Czekał sobie i czekał, aż
się w końcu, o dziwo, docze-
kał.
Remigiusz Matyjas
1...,2,3,4,5,6,7,8,9,10 12,13,14,15,16
Powered by FlippingBook