Życie Grójca wydanie Nr 12/18 - page 6

6
HISTORIA
Na przedmieściach znajdował
się spichlerz, taki stary, z
czerwonej cegły, trochę już
zaniedbany. Składowano
w nim zapasy mąki, które
Niemcy zabierali w ramach
przymusowych kontyngentów.
W okupacyjnej rzeczywistości
Warszawy miejsce to było istną
„żyłą złota” dla różnej maści
cwaniaków i kombinatorów.
N
a zewnątrz kręciło się kilku
mężczyzn, których ciężko
byłoby wziąć za młynar-
czyków nawet przy naj-
lepszych chęciach. Nagle wszyscy
zniknęli we wnętrzu budynku. Coś
się zakotłowało, rozległy się pojedyn-
cze krzyki i odgłosy ciosów. Ktoś jęk-
nął rozdzierająco. Posypały się grube
przekleństwa. Na zewnątrz, przed spi-
chlerzempozostała tylko śliczna, mło-
da, naokodwudziestoletniadziewczy-
na siedzącawzaparkowanymtużprzy
krawężniku automobilu, która wyglą-
dała na mocno zdenerwowaną. Coś
musiało pójść nie tak. Bardzo nie tak.
Dziewczyna wysiadła. Miała trefio-
ne blond włosy. Ubrana była w zielo-
ną sukienkę. Prawą rękę dziwnie przy-
ciskała wzdłuż ciała, coś ukrywając.
Trzymała w niej niemiecki pistolet,
słynną parabelkę. Schyliła się i pod-
niosła leżący pod ścianą budynku ka-
mień i z całej siły cisnęła nimna drugą
stronę dachu. Uderzył głośno, posypa-
łysiędachówki.Dziewczynazadowo-
lona z efektu wskoczył do mrocznego
środka celując przed siebie z pistoletu.
Rozległ się strzał, padły urywane sło-
wa, potemkolejny strzał, a ponimtrzy
następujące szybko po sobie… Zapa-
dła cisza…
Dworek„gra”w serialu
Wdworku wLesznowoli „grasuje” od
niedawna dobry duch w osobie Pawła
Binkiewicza, bardziej znanego i rozpo-
znawanego jako Biba. O jego przepro-
wadzce do dworku i pracach remonto-
wych i nim samym pisaliśmy całkiem
niedawno, ale dzięki kosmicznej ener-
gii mieszkańca teren dworku nawet
na chwilę nie zaznaje spokoju. Wpaź-
dzierniku i na początku listopada za-
mienił się on w najprawdziwszy plan
zdjęciowy zyskującego na popular-
ności serialu wojennego pt „Wojenne
Dziewczyny”.
W rozmowie z nami Paweł opowie-
dział, że stało się to niejako przez przy-
padek i wykorzystał ten właśnie mo-
ment, kiedy szale wagi przechylają się
na naszą stronę. Marzeniem Pawła by-
ło zainteresowanie naszymi okolicami
filmowców. Pracując w telewizji trafił
do „królowej” – Joanny Kropki, któ-
ra od czasów nakręcenia serialu „No-
ce i dnie” ( premiera 1978), decyduje
o zatwierdzaniu propozycji lokacji fil-
mowych. Okazało się, że Biba trafił w
odpowiednimmomenciewodpowied-
ni czas. Lesznowola zyskała akceptację
decydentówi zaczęło się.
Liczba samochodów, które zjechały do
dworkubyła porażająca. Zachwyca ab-
solutna samowystarczalność takiej eki-
py filmowej.Wpobliżu planu stoją au-
tokary i kampery. W jednym znajduję
się pracowania makijażystów i fryzje-
rów.Wkolejnymgarderoba.Wjeszcze
innymbar i stołówka. Kampery to gar-
deroby aktorów, wktórychmogą znik-
nąć na chwilę wytchnienia. Idąc przez
to istne miasteczko trudno nie potknąć
się o kilometry rozłożonych przewo-
dów i kabli. Cichą zazwyczaj okolicę
wypełnia warkot generatorów prądu.
Noiwpobliżukręcisięcałamasaludzi.
Im bliżej bezpośredniego planu zdję-
ciowego, tym więcej spotykamy spe-
cjalistycznego sprzętu. Oświetlenie,
lampy, czarny namiot z masą monito-
rów i podglądem na pracę aktorów. Tu
pracujegłowacałegoprzedsięwzięcia–
reżyser Michał Rogalski. W namiocie,
w którym zbiegają się wszelkie wspo-
mniane kable, jest niczym w centrum
lotów kosmicznych. Mnóstwo ekra-
nów i monitorów. Towszystko pozwa-
lanapodejrzeniekażdego,najmniejsze-
goszczegółuplanu filmowego i gryak-
torów. Na samym planie liczne reflek-
tory, jakieś przedmioty o absolutnie ta-
jemniczym zastosowaniu dla laika. Na
szczęście poniosło nas od razu w do-
brym kierunku – do stanowiska piro-
technika odpowiedzialnego za działa-
nie zgromadzonej na potrzeby produk-
cji broni palnej. Centralną część planu
zapełnia zabytkowy samochód cięża-
rowy.
Ciszanaplanie!
Tuż po zakończeniu ujęcia rozlegają
I
tak już dobrnęliśmy do listopada
1918 r., czyli do końca opowieści
o roku, w którym Polska po 123
latach niewoli wróciła na mapę
Europy. Niepodległość, wydająca się
jeszcze w 1914 r. większości Pola-
kom mrzonką, dość niespodziewanie
stawała się faktem. Józef Piłsudski, z
niebezpiecznego socjalisty, jakim jesz-
cze na początku wielkiej wojny naj-
częściej go postrzegano, przeistoczył
się – w świadomości społecznej - w
męża opatrznościowego odradzają-
cej się ojczyzny. Bez wątpienia do eli-
tarnego grona twórców Niepodległej,
obok Piłsudskiego, R. Dmowskiego,
I.J. Paderewskiego czyW.Witosa, po-
winniśmy dołączyć księcia Zdzisła-
wa Lubomirskiego z Małej Wsi koło
Grójca, prezydenta Warszawy, człon-
ka Rady Regencyjnej, często pojawia-
jącego się w naszym cyklu. Występu-
je on zresztą takżewostatnimodcinku
tej opowieści. Opowieści prowadzą-
cej nieuchronnie do puenty: kluczem
do zmartwychwstania Polski była I
wojna światowa. Wojna, która źle za-
kończyła się dla naszych zaborców.
WRosji wybuchła rewolucja, Austro-
Węgry się rozpadły, a Niemcy ponio-
sły klęskę, co stworzyło znakomitą sy-
tuację geopolityczną do wskrzeszenia
ojczyzny. Bez tego nawet najpiękniej-
sze wygrywanie Polski na fortepianie
przez mistrza Paderewskiego niewie-
le mogłoby zdziałać, chociaż - rzecz
oczywista - nigdy nie zapomnimy orę-
dzia wygłoszonego 8 stycznia 1918 r.
przez prezydenta Stanów Zjednoczo-
Kalendarium Roku 1918 (listopad)
nych Ameryki Północnej T. W. Wil-
sona, w którym w 13. punkcie mówi
się o konieczności powstania niepod-
ległego państwa polskiego z dostępem
domorza.
Wwagoniekolejowym
3 listopada 1918 r. Ententa i Austria
podpisały zawieszenie broni, czyli na
placu boju pozostało jeszcze Cesar-
stwo Niemieckie, w którym narasta-
ły nastroje rewolucyjne. Ferdynand
Foch wydał rozkaz przeprowadzenia
generalnej ofensywy w rejonie Tour-
nai, Rethel i Verdun. Wojska niemiec-
kiewycofywały sięwbezładzie.
– Naczelne dowództwo znajduje sięw
stanie absolutnej niemocy – stwierdził
5 listopada niemiecki kanclerz Maxi-
milian von Baden – cesarz musi ab-
dykować.
6 listopada generał Wilhelm Groener,
kwatermistrzgeneralnyarmii niemiec-
kiej, poprosił kanclerza o zawarcie ro-
zejmu, a 8 listopada niemieccy pełno-
mocnicy spotkali się z Fochemw Re-
thondes. 9 listopada w Niemczech
proklamowano republikę. Tego dnia
Wilhelm II abdykował, opuszcza-
jąc wkrótce potem kwaterę główną w
belgijskim Spa i udając się na wygna-
nie do Holandii. 11 listopada o godzi-
nie 5:20 w wagonie kolejowym w le-
sie Compiegne podpisano zawiesze-
nie bronimiędzyEntentą aNiemcami.
(Niemcy zgodziły się na ewakuację
swoich wojsk z zajętych terytoriów,
okupację lewego brzegu Renu oraz
wydanie Entencie uzbrojenia i floty).
Ogodzinie 11:00 na całym froncie za-
chodnimwszedł w życie rozejm – za-
kończyła się I wojna światowa.
RozmowanaFrascati
Tymczasem Józef Piłsudski został
zwolniony z Magdeburga. Do Pol-
ski wracał przez ogarnięte rewolu-
cją Niemcy, nie bardzo orientując się
w sytuacji politycznej w kraju i w na-
strojach społecznych. Książę regent
Zdzisław Lubomirski chciał się z nim
spotkać już wAleksandrowie Kujaw-
skim, bynastępniewpociągu jadącym
doWarszawy wypracować z nim sce-
nariusz polityczny na najbliższe dni.
Ostatecznie powitał go rankiem 10 li-
stopada, wniedzielę, na DworcuWie-
deńskim w Warszawie, skąd obaj sa-
mochodemksięciaudali sięnaherbatę
do pałacyku Lubomirskich na Frasca-
ti. Piłsudski wyznał, że planuje poje-
chać z Warszawy, wciąż okupowanej
przez wojska niemieckie, do Lublina,
gdzie nie było już żołnierzy austriac-
kich i ukonstytuował się Tymczaso-
wy Rząd Ludowy Republiki Polskiej,
w którymmiał wielu przyjaciół. Ksią-
żę przekonał go do pozostaniawWar-
szawie.
– Wkrótce także Warszawa będzie
wolna od Niemców – argumentował.
– Tutaj powinien pan brygadier roz-
począć stawianie gmachu wolnej Pol-
ski namocywładzyprzekazanej przez
Radę Regencyjną.
Z inicjatywyksięciaRadaRegencyjna
11 listopada przekazała Józefowi Pił-
sudskiemu władzę wojskową, a 14 li-
stopada władzę polityczną. Tak to so-
cjalista Piłsudski - za sprawą Zdzisła-
wa Lubomirskiego - ujął w swoje ręce
stery ojczyzny.
– Zapomniałeś, Zdzisiu, że jeszcze kil-
kanaście dni temu to ciebie namawia-
no dowzięcia całej władzy? – przypo-
mniała księciumałżonka.
– Musiałem tak postąpić, kochanie –
odpowiedział Lubomirski. – Teraz tyl-
ko Piłsudski, socjalista, którego wszy-
scy się baliśmy, może poprowadzić
polskie sprawy do szczęśliwego fina-
łu – dodał.
CzekanowskiuTrothy
11 listopada wypadał w poniedziałek.
Stacjonujący w Grójcu żołnierze nie-
mieccy nic nie wiedzieli, że na fron-
cie zachodnimobowiązuje już rozejm,
że wojna jest przegrana. O godzinie
13:00 w gabinecie cesarsko-niemiec-
kiego naczelnika powiatu grójeckie-
go Trothy zjawił się Stanisław Cze-
kanowski z Kośmina, który do Grój-
ca przyjechał z Warszawy koleją wą-
skotorową.
–Dziś ogodzinie11.00na całymfron-
cie ustały strzały – oznajmił Czeka-
nowski.
Po chwili do gabinetu naczelnika we-
szło kilku obywateli grójeckich, coś
szepcąc Czekanowskiemu.
–Czego oni chcą? – zapytał Trotha.
–Chcąoświadczyć to, co ja, żenaczel-
nychwładz niemieckichwWarszawie
już nie ma i wojna skończona – odpo-
wiedział dziedzicKośmina.
Grzecznachłopaka
WGrójcu rozbrojenia Niemców, któ-
rzy po wizycie Czekanowskiego w
powiecie stracili już ochotę do wal-
ki, dokonali w godzinach popołu-
dniowych miejscowi peowiacy, do-
wodzeni przez 20-letniego Tadeusza
Olszewskiego, późniejszego burmi-
strza. 24-letni Władysław Sygnarek,
żołnierz armii rosyjskiej (odznaczony
Krzyżem Św. Jerzego), Dowborczyk,
który latem 1918 r. po demobiliza-
cji I Korpusu Polskiego w Rosji wró-
cił do rodzinnego Janówka, wstępując
do POW, poprowadził atak na siedzi-
bę niemieckiej żandarmerii, osobiście
rozbrajając jej komendanta.
– Władek, ty grzeczna chłopaka – po-
wiedział drżącym głosem komendant,
znający Sygnarka z racji jego obo-
wiązku meldowania się co tydzień na
żandarmerii.
–Ateraz niech pan komendant rozka-
że telefonicznie straży więziennej wy-
puścićwszystkichwięźniów, a strażni-
kom przyjść tutaj i złożyć broń – za-
żądał Sygnarek, odbierając Niemcowi
rewolwer.
Pożegnanie
W nocy Niemców ogarnął strach,
gdyż peowiacy, radując się z odzyska-
nej wolności, strzelali na wiwat w po-
wietrze. Następnego dnia rano, gdy z
nieba leciał drobniutki deszcz, Niem-
cy zostali odprowadzeni na stację ko-
lei wąskotorowej, skąd specjalnym
pociągiem, załatwionym przez Cze-
kanowskiego, udali się do Warszawy,
będącej przystankiemw ich drodze do
domu. Nie żegnano ich złorzeczenia-
mi, gdyż w naszym mieście i powie-
cie okupacja niemiecka, oprócz złych,
miała też swoje dobre strony.
RemigiuszMatyjas
się liczne głosy w krótkofalówkach,
bez których organizacja pracy byłaby
koszmarem. Każdy członek ekipy fil-
mowej taką posiada. Wwolnej chwi-
li porozmawialiśmy z chłopakami na
oko dwadzieścia lat w strojach z okre-
su okupacji, których widok nieustan-
nie nasuwa myśli o działaniu jakiegoś
wehikułu czasu. Nie jest to ich pierw-
sza produkcja filmowa. Mają już spo-
re doświadczenie filmowe z dużych
produkcji, jak Miasto 44, Czas hono-
ru,Wyklęty i Bodo. Nie pozwalają się
nazywać statystami, tylko aktorami
– rekonstruktorami. Pracują na zlece-
nie agencji, są świetnie zorientowani
w tajnikach umundurowania i uzbro-
jenia. Poza planem filmowym biorą
udział w rekonstrukcjach historycz-
nych. Dlatego często dysponują swo-
imwłasnymwyposażeniem. Rozmo-
wa zostaje jednak szybko przerwana
nieśmiertelnym Cisza na planie! Z ta-
kimpoleceniemsię nie dyskutuje.Ak-
torki zrzucają ciepłe okrycia, przeła-
dowana broń trafiła do dłoni i cała ak-
cja rozegrała się od nowa po raz enty.
Przy ostatnim ujęciu reżyser stwier-
dził, że jedna z postrzelonych posta-
ci odgrywając trafienie kulą zagra-
ła „leminga”. Cokolwiek to znaczy.
Czas na planie filmowym minął bły-
skawicznie i niepostrzeżenie. Trzeba
było się z niemałym żalem pożegnać
i opuścićmagicznemiejsce. Na szczę-
ście pozostaną w pamięci niesamowi-
te wrażenia i wspomnienia.
Wojennedziewczyny
Byliśmy na planie serialu produkcji
TVP, opowiadającymo trudnych cza-
sach okupacji niemieckiej. Bohater-
kami są trzy młode dziewczyny: Ir-
ka, Marysia i Ewa. Mimo ogromnych
różnic łączą je wojenne losy: biorą
udział w likwidacji okupantów i kola-
borantów, zdobywają broń, pomagają
w ratowaniu żydowskich dzieci, bio-
rą udział w akcjach małego sabotażu.
Serial składa się z dwóch serii. Dzięki
świetne grze aktorów młodego poko-
lenia i wciągającej fabule zyskuje na
coraz większej popularności.
Artur Szlis
Wojenne dziewczyny
Strzały w Lesznowoli
1,2,3,4,5 7,8,9,10,11,12,13,14,15,...16
Powered by FlippingBook