Życie Grójca wydanie Nr 02/2018 - page 10

10
NASZE SPRAWY
Wypadek, ranni, zabici, korek –
te słowa dobrze opisują to, co na
co dzień dzieje się na krajowej
„50”.
D
roga krajowa nr 50 to
jedna z najważniej-
szych arterii komuni-
kacyjnych na terenie
naszego powiatu. Stanowi ona
także jedno z niewielu połączeń
pomiędzy wschodnią i central-
ną częścią województwa (Ostro-
wią Mazowiecką, Mińskiem Ma-
zowieckim, Górą Kalwarią, War-
ką) a zachodnim Mazowszem
(Mszczonowem, Sochaczewem,
Żyrardowem). Z „50” dostanie-
my się także m. in. na „Auto-
stradę Wolności”, skąd dotrzemy
chociażby do granicy z Niemca-
mi, czy krajową „7” łączącą War-
szawę z Krakowem. Niestety, mi-
mo swego znaczenia, „50” nie
jest trasą szybką, przyjemną ani
bezpieczną. To raczej nielubiana
przez kierowców droga, która nie
wybacza błędów.
Duży ruch
Kluczowych problemów z „50”
jest kilka. Po pierwsze jest to tra-
sa jednopasmowa (poza niewiel-
kimi wyjątkami), a więc „miej-
sca”, czyli przestrzeni dla aut, jest
mało. Natomiast ruch jest potęż-
ny. Dziennie tą drogą porusza się
kilkadziesiąt tysięcy samocho-
dów, z czego duży odsetek stano-
wią ciężarówki. W dodatku „50”
jest naszpikowana ogranicze-
niami, skrzyżowaniami, ronda-
mi, wysepkami… Ale nie ma się
co dziwić, skoro droga przecina
duże miejscowości, a w dodatku
znajdują się przy niej domy, skle-
py czy urzędy.
Dużo aut plus, mało miejsca, plus
wiele ograniczeń – wynikiem
tego równania są korki. To poję-
cie z pewnością dobrze znają kie-
rowcy korzystający z „50”. Czę-
ste zatory tworzą się przy dojeź-
dzie do obu rond w Grójcu czy
też przy wjeździe do Góry Kal-
warii, gdzie problemy są szcze-
gólnie duże, bo droga przebiega
niemal przez środek miasta (na
szczęście trwają już prace przy
budowie obwodnicy).
Utrudnienia
Korki to jedno, druga sprawa to
uciążliwość dla mieszkańców do-
mów znajdujących się przy „50”.
– Czasem po kilkanaście mi-
nut trzeba czekać, żeby włączyć
się do ruchu na trasie. Zwłasz-
cza, gdy chce się skręcić w lewo.
Trzeba stać i liczyć, że zrobi się
Niebezpieczna„50”
jakaś luka. Ale o czym tu mówić,
skoro strach jest przejść piecho-
tą na drugą stronę trasy – mówi
mieszkaniec Pniew, miejscowo-
ści znajdującej się przy „50”.
Wypadki
Jednak zdecydowanie najwięk-
szym problemem są liczne wy-
padki, do jakich dochodzi na tra-
sie. Gdy wpiszemy w wyszuki-
warkę Google hasło „DK 50, na
ekranie pojawiają się nam pod-
stawowe informacje o drodze
opatrzone zdjęciem zmasakrowa-
nego auta. Gdy klikniemy w fo-
tografię, dowiemy się, że przed-
stawia ona samochód zniszczo-
ny w wypadku, jaki zdarzył się
na „50” w Przęsławicach w sierp-
niu 2011 roku. Zginęły wówczas
3 osoby…
Niestety, do wypadków na „50”
dochodzi cały czas. 3 sierpnia
2017 roku – wypadek w Żyrowie,
1 osoba zginęła; 18 października
2017 – wypadek w Słomczynie,
nie żyje 1 osoba; 31 październi-
ka 2017 roku – wypadek w Chy-
nowie, 1 zabity; 2 grudnia 2017
roku – wypadek w Zimnej Wo-
dzie, 1 osoba nie żyje; 3 grud-
nia 2017 roku – wypadek między
Kołbielą a Górą Kalwarią, 1 za-
bity… Ile ludzkich dramatów. A
to kilka przykładów z ostatnich
miesięcy. Nie ma bardziej niebez-
piecznej drogi w naszej okolicy.
Oczywiście, to kierowcy powo-
dują wypadki, a nie drogi. Czyn-
nika ludzkiego przynajmniej na
razie nie da się wyeliminować. Są
jednak trasy bardziej sprzyjające
niebezpiecznym sytuacjom. Bar-
dzo duże natężenie ruchu (w tym
wiele aut ciężarowych), jeden pas
w każdą stronę, zabudowania,
skrzyżowania – o tym już pisali-
śmy. Wszystko to cechuje „50”.
Na razie tylko plany
Niestety, rozwiązania problemu
na razie nie widać. O poszerze-
niu drogi, tj. dobudowaniu kolej-
nych pasów, na razie nie słychać,
choć w rozszerzonym wariancie
budowy tzw. dużej autostradowej
obwodnicy Warszawy, jest prze-
budowa drogi od Grójca przez
Górę Kalwarię i Kołbiel do Miń-
ska Mazowieckiego. Niestety, ta
inwestycja istnieje tylko w kon-
cepcji zagospodarowania prze-
strzennego kraju (chodzi przede
wszystkim o transport TIR). Mało
realna, przynajmniej na najbliż-
sze lata, jest także budowa alter-
natywnej trasy, która przejęłaby
część ruchu z „50”. Warto jednak,
aby decydenci przy Wiejskiej za-
częli planować powstanie takiej
drogi, aby uwzględnili ją nawet
w dalszych planach rozwoju sie-
ci drogowej. Na szybkie rozstrzy-
gnięcie nie możemy liczyć, ale
może chociaż dla potomnych…
Dominik Górecki
W dniach 22 - 24 lutego 1941
r., czyli 77 lat temu nastąpiła
likwidacja grójeckiego getta.
Społeczność żydowska, od
końca XVIII w. współtworząca
tożsamość Grójca, zniknęła na
zawsze z krajobrazu miasta.
G
dy rozpoczynała się
II wojna światowa, w
Grójcu mieszkało ok.
5 tys. Żydów, mają-
cych swoją synagogę, kahał (gmi-
nę żydowską), mykwę i kirkut,
zajmujących się głównie rzemio-
słem i handlem.
Getto bez murów
W listopadzie 1940 r. niemieccy
okupanci utworzyli dla nich get-
to, stanowiące pierwszy z dwóch
etapów hitlerowskiej polityki
eksterminacyjnej stosowanej wo-
bec Żydów. Zlokalizowano je w
zachodniej części miasta w rejo-
nie ulic: Kościelnej, Mszczonow-
skiej, Lewiczyńskiej i Mogielnic-
kiej. Getta nie otoczono murem,
jednak nie można go było opusz-
czać pod groźbą kary śmierci. Pa-
nowały tam trudne warunki: prze-
ludnienie, choroby, głód, brak
opału.
We wspomnieniach grójeckiej
nauczycielki Jadwigi Buczelskiej
czytamy: „Często nachodzili get-
to żandarmi, Niemcy z Schutzpo-
lizei, z Sonderdienstu, zabawia-
jąc się strzelaniem do ludzi czy
biciem ich pejczami. W ten spo-
sób manifestowali radość z odno-
szonych zwycięstw, tak też świę-
towali w noc sylwestrową”.
Deportacja
Na początku lutego 1941 r. po-
jawiły się pogłoski o spodziewa-
nym wysiedleniu grójeckich Ży-
dów. Mieszkańcy getta różnie
na nie reagowali. Wysprzedawa-
li sprzęty domowe okolicznym
chłopom, uciekali do innych gett,
m. in. do Białobrzegów.
Deportacja grójeckich Żydów do
getta w Warszawie nastąpiła w
dniach 22-24 lutego 1941 r. Oko-
ło 100 Żydów przewieziono tam
ciężarówką. Pozostałym Niemcy
nakazali zgromadzić się na placu
targowym przed ratuszem. Każdy
z nich mógł zabrać ze sobą tylko
tyle rzeczy, ile mógł unieść. Ufor-
mowano ich w kolumnę i przepę-
dzono na stację grójeckiej kolejki
wąskotorowej. Zostali załadowa-
ni do bydlęcych wagonów i wy-
wiezieni do getta w Warszawie.
Sama deportacja różnie przedsta-
wiana jest w relacjach świadków.
Zdaniem jednych wszystko „od-
bywało się spokojnie, bez spe-
cjalnych zajść”, zdaniem drugich
– „każdy Żyd był bestialsko bity”.
Zagłada
Wśród deportowanych do war-
szawskiego getta byli między
innymi: przodek aktorki Scar-
lett Jahansson Mosze Szlamberg
ze swymi dziećmi, nauczycie-
le żydowskiej szkoły Izaak i Es-
tera Blumowie, lekarz Nachman
Boim i wielu innych. Czy zda-
wali sobie sprawę, jadąc grójecką
kolejką, że już nigdy więcej nie
zobaczą Grójca – Sztetl Grice?
Prawie wszyscy zginęli w get-
cie warszawskim lub w Treblince
– tak spełnił się drugi etap Holo-
kaustu, czyli eksterminacja bez-
pośrednia. Wojnę przeżyło tylko
około 270 grójeckich Żydów.
Małgorzata Andrychowicz
Rocznica likwidacji
grójeckiego getta
1,2,3,4,5,6,7,8,9 11,12,13,14,15,16
Powered by FlippingBook