6
HISTORIA
Rodowód„Pierwszej Brygady”
Wspomniany marsz znajdował się w
repertuarze orkiestry syberyjskiego
pułkupiechoty, stacjonującegoprzed I
wojną światową wKielcach. Chociaż
na początku wojny Rosjanie opuścili
miasto, to jednak ich melodia wciąż
tu rozbrzmiewała. W sierpniu 1914 r.
usłyszeli ją krakowscy strzelcy dowo-
dzeni przez Józefa Piłsudskiego, któ-
rzy wkroczyli do grodu nad Silnicą,
żebywznieć antyrosyjskie powstanie.
Marszkielecki
W tym czasie ów rosyjski marsz woj-
skowy, oznaczony w zeszycie z nu-
tami nr 10 i stąd zwany „Dziesiąt-
ką”, często wykonywany był w par-
ku miejskim przez orkiestrę kielec-
kiej straży ogniowej. Orkiestra, wraz
z kapelmistrzem Andrzejem Brzu-
chalem-Sikorskim, 10 września 1914
r. wstąpiła w szeregi strzelców, na-
dal z upodobaniem grając tego mar-
sza. Przy jego dźwiękach strzelcywy-
ruszyli z Kielc w pole, a potem ma-
szerowali żołnierze I Brygady Legio-
nów, zwłaszcza zaś 5 pułku piechoty.
Marsz był z nimi w skwar i wgrad, w
dni zwycięstw i klęsk.
Kolejnezapożyczenie?
Tymczasem w II Brygadzie Legio-
nów przyjął się utwór śpiewany na
melodię rosyjskiej pieśni rewolucyj-
nej „Dni naszej żyzni”. Tekst, zaczy-
nającysięodsłów: „Legiony tosąTer-
mopile, Legiony to zza świata zew”,
napisał zapewneLudwikHawalewicz
– lwowski poeta, którypoległ na prze-
łomie lipca i sierpnia 1915 r. Żołnie-
rze IBrygadyusłyszeli te słowa po raz
pierwszy 20 sierpnia 1915 r. Gdy ich
orkiestra zaczęła grać „Dziesiątkę”,
jeden z legionistów, wyciągnąwszy z
kieszeni notes, zanucił: „Legiony to są
Termopile…” Słowa nieźle pasowały
do melodii, co wzbudziło ogólny za-
chwyt. Odtąd w I Brygadzie, wzoru-
jąc się na „Termopilach” , podejmo-
wano próby napisania tekstu namelo-
dię „Dziesiątki”. Pomimo to w latach
1915-1917 „Marsz kielecki” funkcjo-
nował głównie jako utwór muzyczny
– bez warstwy słownej.
Dwóchojców
Latem 1917 r., w związku z tzw. kry-
zysem przysięgowym, Piłsudskiego
internowano w Magdeburgu, a legio-
nistów z I oraz III Brygady w Benia-
minowie i Szczypiornie.Właśniewte-
dy, niejako w konsekwencji tamtych
wydarzeń, narodziła się „Pierwsza
Brygada”. Autorami tekstu - ułożone-
go na nutę „Dziesiątki” – są legioni-
ści z I Brygady: Andrzej Hałaciński i
TadeuszBiernacki. Podobno stworzy-
li go niemal jednocześnie, niezależnie
od siebie. W międzywojniu toczyli
zresztą między sobą publiczny spór o
autorstwo pieśni, przedstawiając wła-
sne wersje jej powstania.
Andrzeja Hałacińskiego, literata, za-
chęcano do napisania słów już na po-
czątku 1916 r. Odmawiał, tłumacząc
się brakiem słuchu. Latem 1917 r.,
dzięki cierpliwości skrzypka z woj-
skowej orkiestry, opanował wreszcie
linię melodyczną marsza. Zaraz po-
temwcielono go do armii austriackiej
i wraz z towarzyszami broni wysłano
na front włoski.
– Napisz wreszcie słowa do „Dzie-
siątki – prosili go ponownie koledzy,
gdy pociągiem wojskowym jechali z
Wiednia do Trydentu. – Wszyscy są
przeciwko brygadierowi Piłsudskie-
mu, przeciwko nam. Podnieś nas na
duchu, przyjacielu!
Andrzej Hałaciński do napisania tek-
stu dojrzał na ziemi włoskiej, wyrzu-
cając z siebie w październiku 1917 r.
dwie pierwsze zwrotki i refren.
„Legiony to – żebracza nuta,
Niemal równo sto lat temu powstała„Pierwsza Brygada”, będąca zdaniem Józefa Piłsudskiego„najdumniejszą
pieśnią, jaką kiedykolwiek Polska stworzyła”. Co ciekawe, jej melodię zapożyczono z rosyjskiego marsza
wojskowego„Za ojczyznę”, znanego też pod tytułem„Przejście przez Morze Czerwone”.
Legiony to – ofiarny stos,
Legiony to – żołnierska buta,
Legiony to – straceńców los.
My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos
Rzuciliśmy swój życia los,
Na stos, na stos!
Nie chcemy już od was uznania,
Ni waszychmów, ni waszych łez.
Skończyły się dni kołatania
Do waszych dusz, j…was pies”.
W marcu 1918 r. Hałaciński zdezer-
terował z armii austriackiej. Ukrywa-
jąc się w Pułtusku, skonstatował, że
jego pieśń znano już w kręgach legio-
nowych i peowiackich. Wmaju 1918
r., siedząc w niemieckim więzieniu w
Warszawie, napisał kolejną zwrotkę.
Motyw pociągu pojawia się też w
wersji Tadeusza Biernackiego. Otóż
dwie pierwsze zwrotki i refren (nie-
mal identyczne jak u Hałacińskiego)
miał stworzyć w nocy z 17 na 18 lip-
ca 1917 r. wniemieckimpociąguwio-
zącym internowanych legionistów
z Modlina do Szczypiorna. Kolejne
trzy zwrotki dopisał w połowie grud-
nia 1918 r., już w Grodźcu koło Dą-
browyGórniczej.
Zdumnychserc
„Pierwsza Brygada”, w swojej za-
sadniczej części, zrodziła się w dru-
giej połowie 1917 r., w następnym
roku, uzupełniona w warstwie słow-
nej, śpiewana była już w całym kraju.
Pieśńwyraża dumę z posłannictwa le-
gionistówbijącychsięoniepodległość
Polski w tragicznymwyobcowaniu ze
społeczeństwa, nawet wbrew społe-
czeństwu. Gdy chłopcy w maciejów-
kach przelewali krew za Polskę, roda-
cy widzieli w nich przede wszystkim
„warchołów”, „szkodników”, „zbrod-
niarzy” i „bandytów”, awnajlepszym
wypadku „wariatów” lub „młodych
zapaleńców”. Żołnierze Piłsudskiego,
służący pod jego rozkazami w I Bry-
gadzie Legionów, dobrze zapamiętali
obojętność Kielc w 1914 r., szorstkie
przyjęcie przez Warszawę 1 grudnia
1916 r., oskarżenia o społeczny rady-
kalizm czy też o szerzenie idei socja-
listycznej, mającej – według jej prze-
ciwników – proweniencję szatańską.
Gdy latem1917 r., z polecenia Piłsud-
skiego, odmówili złożenia przysięgi
na wierność cesarzowi Niemiec, od-
żegnując się od służby w „Polnische
Wehrmacht”, uznano ich za wrogów
sprawy polskiej. Czara goryczy się
przelała. Właśnie wtedy Hałaciński,
w imieniu kolegów, wygarnął roda-
kom, co o nich myśli: „j…was pies”.
RozżalonyBiernacki idzie jeszcze da-
lej, zapowiadając krwawy odwet.
„Dziś nadszedł czas pokwitowania
Zamękę serc i katusz dni.
Nie chciejcie więc politowania,
Zasadą jest: za krew – chciej krwi!”
Niedopatrzenie?
Niewiele przesady jest w stwierdze-
niu, że brzmi to niczym rewolucyjna
pieśń. Na początku lat 20. polska le-
wica śpiewała „Pierwszą brygadę”
na przemian z „Czerwonym sztan-
darem”, a komuniści z Zagłębia Dą-
browskiego traktowali ją niemal-
że jak hymn. Od 2007 r. jest Pieśnią
Reprezentacyjną Wojska Polskiego.
Aż dziw bierze, że wyznawcy czar-
no-białej historii nie poddali jej jesz-
cze lustracji…
RemigiuszMatyjas
W
lutym 1918 r. na mo-
rzach wciąż szala-
ły niemieckie łodzie
podwodne, zatapia-
jąc m.in. amerykański transportowiec
„Tuscania”, przewożący ponad 2 tys.
żołnierzy USA do Europy. W Rosji
Radzieckiej panował zamęt. Niem-
cy i Austro-Węgry prowadziły z nią
rokowania pokojowe w Brześciu Li-
tewskim. 10 lutego delegacja rosyjska
pod kierunkiem Lwa Trockiego od-
rzuciła bezwzględne warunki pokojo-
we państw centralnych, na co te ostat-
nie 18 lutego odpowiedziały wzno-
wieniem działań wojennych przeciw
Rosji. Wkrótce potem osłabiona Ro-
sja przyjęła ultimatum niemieckie,
mówiące, że pokój ma być podpisany
w ciągu trzech dni.
Wydarzenia światowej polityki żywo
dyskutowano także w Grójcu, zma-
gając się z problemami dnia codzien-
nego, zwłaszcza z przestępczością, z
którą nie dawali sobie rady nawet nie-
mieccy żandarmi, rozlokowani w na-
szymmieście.
Grójecpotrzebujemilicjantów!
6 lutego,wśrodę,wgrójeckimratuszu
zebrała się Rada Miejska pod prze-
wodnictwem burmistrza Władysława
Kowalskiego. Przyjęto do wiadomo-
ści jegodecyzjęopowołaniuna stano-
wiskokasjeraMagistratuHugoVossa,
buchaltera elektrowni warszawskiej;
delegatem do Rady Szkolnej Okręgo-
wej wybrano Zygmunta Rucińskiego,
a na jego zastępcę adwokata Stanisła-
wa Ajewskiego; ustanowiono dwóch
rzeczoznawców, mających wspólnie
z burmistrzem akceptować rachunki
płacone przez kasę miejską. Najgorę-
cej dyskutowanonad sposobami prze-
ciwdziałania szerzącemu się bandyty-
zmowi i złodziejstwu. Uznano za ko-
nieczne wzmocnienie grójeckiej mili-
cji dwoma nowymi funkcjonariusza-
mi, pełniącymi służbę „tylkownocy”.
– Będą tropić i wyłapywać złoczyń-
ców– oznajmił burmistrz. – Zważyw-
szy jednak na to, żewbudżecie niema
natopieniędzy,arokrachunkowykoń-
czy się 31marca, proponuję wrócić do
sprawy 1 kwietnia 1918 r. – dodał.
– Byle tylko nie był to prima aprilis –
zażartował jeden z radnych.
CwanyCzernin
9 lutego w Brześciu Litewskim pań-
stwa centralne zawarły traktat poko-
jowy z Ukraińską Republiką Ludo-
wą. Niemcy i Austro-Węgry odstę-
powały UkraińcomChełmszczyznę z
miastemChełmem i część Podlasia, a
w tajnej klauzuli tego dokumentu za-
Kalendarium Roku 1918 (luty)
–W cieniu Ukrainy…
pisano zobowiązanie Austro-Węgier
do wyodrębnienia Galicji Wschod-
niej wraz ze Lwowem i Przemyślem
jako autonomicznego kraju koron-
nego monarchii. Za pomoc militar-
ną Ukraińcymieli zapłacić państwom
centralnym milionem ton zboża. Au-
torstwo traktatu przypisywano Otto-
karowi Czerninowi, ministrowi spraw
zagranicznych Austro-Węgier. Wy-
znając zasadę: dziel i rządź, prowa-
dził on politykę konfliktowania mię-
dzy sobą części monarchii dążących
do niepodległości. W tym wypadku,
po mistrzowsku, zwaśnił Polaków i
Ukraińców.
ZdenerwowanyksiążęZdzisław
Traktat wywołał wzburzenie wśród
polskiej opinii publicznej. W pała-
cu na Frascati wWarszawie, gdzie w
tym czasie wraz z małżonką miesz-
kał książę ZdzisławLubomirski, dzie-
dzic Małej Wsi pod Grójcem, czło-
nek Rady Regencyjnej, organu wła-
dzy zwierzchniej Królestwa Polskie-
go, niemówiło się o niczym innym.
– JakCzernin, podłyCzech, takmógł!
– grzmiał książę. – Obiecywał Radzie
Regencyjnej, że bez nas nie będą po-
dejmowane żadne decyzje dotyczą-
ce przyszłości Polski. A tu, proszę,
wcale się z nami nie liczy, nie zapra-
sza Kucharzewskiego do Brześcia Li-
tewskiego, uznając wraz z Niemcami
niepodległość Ukrainy, oddając jej od
razu nasze ziemie.
– Skandal, Zdzisiu! – wtórowała mu
księżna Maria. – Państwo ukraińskie
bez kultury i bez przeszłości, nie ufor-
mowane, jeszcze bez granic, ni stąd ni
zowąd wyłania się z rosyjskiego mo-
rza, uzyskując niepodległość, a my,
Polacy, naród europejski z wielowie-
kową tradycją państwowości, zosta-
liśmy kompletnie zlekceważeni, po-
zbawieni Zamościa, Biłgoraja…
Polacyprotestują
Książę Zdzisław Lubomirski stał na
stanowisku, żeRadaRegencyjna, czyli
on, Józef Ostrowski i arcybiskupAlek-
sander Kakowski, powinna abdyko-
wać. Jedni utwierdzali go w tym prze-
konaniu, inni od tego kroku odwodzili,
a małżonka doradzała rozwagę. Rada
Regencyjna nie podała się do dymisji,
ale uczynił to rząd Jana Kucharzew-
skiego, nie dopuszczony do rokowań
w Brześciu Litewskim. Regenci wy-
dali odezwę do narodu, a w Warsza-
wie wybuchł strajk i zamknięto teatry.
Wnocyz15na16 lutegooddziałyPol-
skiego Korpusu Posiłkowego, wypo-
wiadając posłuszeństwo dowództwu
austro-węgierskiemu, przebiły się w
okolicach Rarańczy na terytorium Ro-
sji. Ignacy Daszyński, odnosząc się do
traktatu z Ukrainą, 20 lutego w parla-
mencie austriackim powiedział: „Dnia
9lutego1918zgasłagwiazdaHabsbur-
gówna polskimfirmamencie”.
Piłsudskiojcem
Tymczasem internowany w Mag-
deburgu Józef Piłsudski z niecier-
pliwością oczekiwał na wiadomość
od Aleksandry Szczerbińskiej. Pani
Aleksandra spodziewała się dziecka,
precyzując: ich dziecka. „Jeśli będzie
syn, towedług umowymamieć imio-
na Józef Mieczysław, jeśli córka – to
rozstrzygaj sama, ja bym głosował
za imieniem Wanda” – pisał do niej.
Zatem syn miał otrzymać oba imio-
na po ojcu (Mieczysław to pseudo-
nim Piłsudskiego w okresie Związ-
ku Strzeleckiego), a córka po nieżyją-
cej już pasierbicy z pierwszego, wciąż
formalnie istniejącego małżeństwa z
Marią z Koplewskich Juszkiewiczo-
wą. Cóż, to właśnie dla pięknej Ma-
rii, o którą konkurował z Romanem
Dmowskim, przeszedł w 1899 r. na
wyznanie protestancko-augsburskie.
Teraz kochał już Aleksandrę. Pisząc
doniej 20 lutego list, niewiedział jesz-
cze, że już 7 lutego powiłaWandzię.
RemigiuszMatyjas