Życie Grójca wydanie Nr 06/2018 - page 12

12
NASZE SPRAWY
Lody grylażowe
W taką parną pogodę rześkość
wykazują tylko szpaki - po
zeszłorocznym nieurodzaju
wprost zgłupiały na widok tylu
czereśni!!! Aż miło popatrzeć
na dziobki ociekające słodkim
miąższem, oczywiście, jeżeli
ma się siłę obserwować
przyrodę, bo nie każdy może
znieść panujące upały. Nawet
najwięksi admiratorzy słońca
i plaż szukają cienia albo
objadają się lodami.
W
sklepowych chło-
dziarkach, za szy-
bami, leżą ich kro-
cie. Jakie chcesz
– każdej firmy, o każdym smaku,
no, może poza grylażowymi, pro-
dukowanymi – jak fama niesie –
przez dwie cukiernie w Grójcu i
dostępnymi w ich punktach sprze-
daży. Lody grylażowe, zapamięta-
ne z dzieciństwa, oferowano tylko
w jednym miejscu na kuli ziem-
skiej, tuż za Pilicą, przez którą w
międzywojniu przerzucono żelbe-
tonowy most. Jadąc z mamą pe-
kaesem, z niecierpliwością wy-
patrywałeś owego mostu, aby jak
najszybciej – po bazaltowej kost-
ce – wjechać do miasteczka mają-
cego w herbie syrenkę. Życie to-
czyło się tam wzdłuż głównej uli-
cy – Krakowskiej. W kiosku Ru-
chu czekały na ciebie znaczki z ra-
dzieckimi hokeistami, a w budyn-
ku, mniej więcej vis-a-vis kościo-
ła, lody śmietankowe, truskawko-
we i grylażowe (wykonane według
owianej tajemnicą receptury, o nie-
ziemskim, jedynym w swoim ro-
dzaju smaku). Można było spała-
szować je na miejscu albo zabrać z
sobą w termosie. Pewnego razu lo-
tem błyskawicy obiegła całą wieś
wiadomość, że masz w domu bia-
łobrzeskie lody. Pod pretekstem
zabawy przyszli starsi koledzy i po
lodach nie zostało nawet śladu. Z
twoich oczu spłynęło kilka łez…
Minęły lata… Jadąc do Biało-
brzegów, z premedytacją nie sko-
rzystałeś z wybudowanej na po-
czątku XXI w. obwodnicy z no-
wym mostem, za sprawą której
większość kierowców – pędzą-
cych od Warszawy na Radom i od
Radomia na Warszawę – omija to
miasteczko. Serce zabiło ci moc-
niej, gdy osiągnąłeś żelbetono-
wy most. Niestety szosa na mo-
ście, gładka jak stół, nie zastukała
już bazaltową muzyką. Krakow-
ska, kiedyś tak głośna, pełna tra-
bantów i furmanek, wyglądała na
opustoszałą, tylko na chodnikach,
przed szybami sklepowymi, sta-
ły ekspedientki, wypatrując po-
tencjalnych nabywców pantofli,
z wieży kościoła rozległ się hej-
nał, a z jednej z bram, niczym
z jakiegoś horroru, wyskoczył
pies. W kiosku nie mieli radziec-
kich znaczków, a okna zakładu
fotograficznego, w którym jako
brzdąc kilka razy byłeś z mamą,
zabito deskami. Ogarnął cię żal…
Wtem, obok budynku, stojącego
niemal naprzeciwko kościoła, zo-
baczyłeś kolorową reklamę firmy
Gruszczyńskich, istniejącej już
od 1936 r. Nieśmiało wszedłeś do
środka. Za kontuarem stała mło-
da, czarnowłosa dziewczyna.
– Proponuję lody o smaku śmie-
tankowym, truskawkowym i cy-
trynowym – powiedziała na po-
witanie, nakładając trzy kulki do
wafelka.
Nie sprzeciwiłeś się tej propo-
zycji, gdyż kobiety zawsze wie-
dzą, co jest najlepsze; z tego sa-
mego powodu nie miałbyś nic na-
wet przeciwko ostatniemu hitowi
Gruszczyńskich – lodom stworzo-
nym na bazie uprawianej w oko-
licach Białobrzegów jagody kam-
czackiej, nazwanych Kamczat-
ką. O cytrynowych, zamiast któ-
rych wolałbyś dostać oczywiście
grylażowe (wciąż przez Grusz-
czyńskich wyrabiane i sławne w
całej Polsce), nie miałeś zdania,
ale znów, jak przed laty, delekto-
wałeś się lodami śmietankowy-
mi i truskawkowymi. Znów by-
łeś beztroskim dzieckiem. Mia-
łeś wrażenie, że na białobrzeski
dworzec PKS zaraz zajedzie po-
czciwy „ogórek” jadący w kie-
runku Grójca, do którego wsią-
dziesz razem z mamą, trzymając
się lewą dłonią jej sukienki, a pra-
wą przyciskając do piersi termos
pełen lodów.
Remigiusz Matyjas
Zygmunt Gruszczyński sprzedawał swoje lody także na odpustach. (fot. archiwum rodzinne)
L
awinę zapoczątkowała in-
formacja o nielegalnych
premiach wypłacanych
ministrom i ich zastępcom
w postaci stałego dodatku do pen-
sji. Okazało się, że nawet zwolnie-
ni z urzędu ministrowie zostali uho-
norowani całkiem pokaźnymi sum-
kami. Na dodatek była już premier
Beata Szydło z sejmowej trybuny
wykrzyczała, że te pieniądze nale-
żały się im „jak psu zupa” (obecnie
już pani wicepremier mówiła, że to
za ciężką pracę), więc przyznała i
sobie skromne 65 tys. zł.
Dopolityki nie dla pieniędzy
Oburzenie, jakie wywołała ta infor-
macja, szybko zostało dostrzeżo-
ne na ul. Nowogrodzkiej i po nara-
dzie prezes PiS Jarosław Kaczyński
ogłosił, że do polityki idzie się nie
dla pieniędzy, tylko by służyć spo-
łeczeństwu. W Sejmie błyskawicz-
nie procedowano ustawę o obni-
żeniu uposażenia posłów, senato-
rów i... samorządowców o 20 proc.
Wprawdzie gdy powstaje ten tekst,
Senat jeszcze tej ustawy nie za-
twierdził, ale kto się sprzeciwi pre-
zesowi Kaczyńskiemu..!? Z pewno-
ścią nie marszałek Stanisław Kar-
czewski i senatorowie rządzącej
większości. Wątpimy też, aby pre-
zydent miał coś przeciwko...
Obóz PiS próbował w ten sposób
zażegnać kryzys wizerunkowy. Czy
za jednym zamachem zatuszowano
wpadkę z nielegalnymi premiami i
jednocześnie dano prztyczka w nos
samorządowcom? Zapewne opo-
zycja tego tak nie zostawi. Na uli-
ce większych miast już wyjechały
pojazdy z banerami przypominają-
cymi, jak władza się dofinansowu-
je, a często uwłaszcza na państwo-
wych posadkach i spółkach skarbu
państwa.
Większośćwie co robi..?
Afera, jak już zauważyliśmy, ma
jednak swoje konkretne odzwier-
ciedlenie w tzw. terenie, czyli samo-
rządach lokalnych. Ustawa o obniż-
ce uposażeń o 20 proc. wchodzi w
życie na razie jako rozporządzenie
ministra MSWiA. Jak się to odbije
na kompetencji urzędów, sprawno-
ści ich działania? Czy sprawni me-
nedżerowie będą chcieli pracować
w administracji państwowej lub sa-
morządowej? Pytań sporo, ale przy-
szłość trudno przewidzieć. Sonda-
że wskazują, że większość Polaków
popiera zmniejszenie pensji parla-
mentarzystów. Szczególnie osoby
biedne, gorzej wykształcone oraz
zwolennicy PiS i Kukiz'15. Wątpli-
wości mają bogatsi, mieszkańcyme-
tropolii, osoby z wyższymwykształ-
ceniem oraz zwolennicy opozycji.
Propozycja dla powiatu
Złośliwi radni opozycyjni już zapro-
Państwo ma być ubogie
Rzadko się zdarza, aby ktoś dobrowolnie rezygnował z przysługującego mu wynagrodzenia. A jednak są wyjątki...
Nie mamy tu na myśli radnych z gminy Nowinka, którzy kiedyś zrezygnowali z diet całkowicie, ani podobnych
przypadków z Błędowa i Belska Dużego, gdzie jednak tak daleko radni się nie posunęli, aby rezygnować z nich
całkowicie. Chodzi nam o poddanie się woli ludu (vox populi vox Dei, czyli osądowi suwerena i Boga), który
stwierdził, że jego wybrańcy zarabiają ponad miarę.
ponowali (na razie w rozmowach
kuluarowych) zmniejszenie upo-
sażenia władz starostwa w Grójcu.
Zapewne sie stanie to niebawem
zgodnie z nakazem władz central-
nych. Oczywiście opozycja, któ-
ra na tych działaniach nic nie stra-
ci, uważa, że obniżka uposażeń o 20
proc. to mało. Ich zdaniem powia-
towi funkcjonariusze powinni pójść
w ślady swych kolegów z Nowin-
ki i przestali brać jakiekolwiek pie-
niądze. Od jednego z radnych opo-
zycyjnych usłyszeliśmy, że za do-
tychczasową pracę one im się nie
należą! Tak na marginesie uściślij-
my: starosta Marek Ścisłowski po-
biera 11 tys. 340 zł, a jego zastępca
Dariusz Piątkowski zgarnia 10 tys.
360 zł.
Będziemniej...
Powiat grójecki nie odbiega pod
względem stawek obowiązujących
w całym kraju. Jacek Stolarski, go-
spodarujący w Grójcu, znalazł się
dopiero na trzecim miejscu listy
płac. Lepiej od Stolarskiego zara-
biają Sławomir Chmielewski (Mo-
gielnica) oraz Dariusz Gizka (War-
ka). Jedynie Dariusz Dziuba (Nowe
Miasto nad Pilicą) otrzymuje po-
równywalną do niego kwotę.
Nie przypominamy sobie, aby pod-
czas tej, ani w poprzednich kaden-
cjach ktoś z powiatu sam zgłosił
chęć zmniejszenia wysokości upo-
sażenia. Natomiast „zamach” na
wysokość pensji starosty miała już
miejsce.Wiązało się to z przejęciem
władzy przez opozycję i próbą za-
chęcenia Marka Ścisłowskiego do
złożenia dymisji z funkcji starosty
(jak wiemy nieudana, choć zarabiał
wtedy niewiele ponad 4 tys. zł)
Niesubordynacja
Teraz mamy coś wyjątkowego, cze-
go jeszcze w historii naszego kra-
ju nie było – władze zadecydowa-
ły o „dobrowolnym” zrzeczeniu się
części uposażenia. To oczywiście
ruch populistyczny, mający na kilka
miesięcy przed wyborami jeszcze
raz pokazać, że oskarżanie rządzą-
cych o nepotyzm jest totalną bzdu-
rą. Nam jednak trochę przypomina
to słynne powiedzenie: Kowal za-
winił, Cygana powiesili... Najwię-
cej na tym „samobiczowaniu” mają
bowiem stracić Bogu ducha win-
ni samorządowcy, których jest setki
razy więcej niż ministrów, posłów
i senatorów razem wziętych. Choć
docierają do nas informacje, że nie-
które rady gminne i miejskie zade-
cydowały, że o wydatkach ze swego
budżetu będą decydować same. i...
przegłosowały pozostawienie do-
tychczasowego uposażenia swoim
burmistrzom czy wójtom. Ciekawe
jaki zasięg będzie miała ta niesubor-
dynacja..?
Leszek Świder
ARDANOWSKI
ZA JURGIELA
JanKrzysztof Ardanowski (57 lat)
został nowymministremrolnic-
twa. Zastąpił na tymstanowisku
Krzysztofa Jurgiela, którypodał
siędodymisji zewzględówosobi-
stych. Ardanowski od1980 r. na-
leżał doNZSw InstytucieRolni-
czymATRwBydgoszczy. Od1993
r. był członkiemPSLPorozumie-
nie Ludowe. Po1996 r. działał w
IzbieRolniczej. Był radnymz listy
AWS.Wlatach2005do2007peł-
nił funkcjępodsekretarza stanu
wMinisterstwieRolnictwa i Roz-
wojuWsi i doradcyprezydenta Le-
chaKaczyńskiegodo sprawrolnic-
twa i wsi. Jest posłemPrawa i Spra-
wiedliwości i członkiemtej partii
od2001 roku.WSejmieobecnej
kadencji pełnił funkcjęwiceprze-
wodniczącegoKomisji Rolnictwa
i RozwojuWsi. Jest także człon-
kiemsejmowej Komisji ds. Energii
i SkarbuPaństwa.W1985 r. Arda-
nowski ukończył AkademięTech-
niczno-RolnicząwBydgoszczy
naWydzialeRolniczym.W2001 r.
otrzymałmedal ZasłużonydlaRol-
nictwa; w2004 rokuZłotyKrzyż
Zasługi, aw2007 r. został odzna-
czonyOrderemZasługi dlaRolnic-
twaFrancuskiego. Ardanowski de-
klaruje się jakoprzeciwnikGMO,
PSL-u i aborcji eugenicznej. Jest
zaprzyjaźniony z o.TadeuszemRy-
dzykiem.
PosełMirosławMaliszewski:
Krzysztof Jurgiel nie spełnił ocze-
kiwańrolników. Był zbytmałody-
namiczny i niekompetentny. Ar-
danowskiegowitamy zpewnana-
dzieją. O jego skuteczności będą
jednakdecydowaćnie tyle chę-
ci, co raczej politycznemożliwo-
ści. Pierwszymtestembędzie su-
sza i pomocposzkodowanym.My,
sadownicyoczekujemypoprawy
zasadzatrudniania, wzmocnienia
eksportu, wtymdoRosji, zatrzy-
maniewykorzystywania
plantatorówprzezprzemysł prze-
twórczy. (lś)
1...,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11 13,14,15,16
Powered by FlippingBook