6
NASZE SPRAWY/HISTORIA
N
iemiecka ofensywa, któ-
ra pod koniec maja ru-
szyła w kierunku Che-
min des Dames, wywo-
łała politycznie wrzenie we Francji i
niepokój w Paryżu, znajdującym się
już w zasięgu dalekosiężnej artylerii
wroga. IzbaDeputowanych domaga-
ła się pociągnięcia do odpowiedzial-
ności generałów Ferdinanda Focha i
Philippe’a Petaina. Napięcie łagodził
premier Georges Clemenceau, de-
klarując zaufanie do obydwu dowód-
ców. Sam Foch zapewniał: "Fizycz-
nie nie dostrzegam zwycięstwa, mo-
ralnie jednak jestem pewien, że zwy-
ciężymy”.Wiedział, comówi. Już 11
czerwca, w wyniku uderzenia czte-
rech dywizji francuskich, niemiec-
ka ofensywa została przerwana. W
tym czasie nie powiodły się też mi-
litarne działania Austrii, czyli atak
floty na aliancką blokadę w Cieśni-
nie Otranto oraz ofensywa lądowa
we Włoszech (udaremniona m.in.
przez ulewne deszcze). Warto odno-
tować, iż 18 czerwca francuski ge-
nerał Franchet d’Esperey został no-
wym dowódcą Armii Wschodniej w
Macedonii, liczącej 29 dywizji koali-
cyjnych wojsk (Francji, Grecji, Ser-
bii,Wielkiej Brytanii,Włoch i Rosji).
A w Rosji Radzieckiej szalała woj-
na domowa, w której uczestniczyli
też Niemcy, Brytyjczycy, Japończy-
cy, a nawet Czesi. Ci ostatni to żoł-
nierze legionu stworzonego jeszcze
Kalendarium Roku 1918 (czerwiec)
– armata i miłość
za czasów carskich z dezerterów ar-
mii austriackiej i jeńców wojennych.
Gdy rozwiązano go dekretem ludo-
wego komisarza obrony, zbuntowa-
li się przeciwko władzy radzieckiej.
SuszawGrójcu i okolicach
Burmistrz Władysław Kowalski nie
zwołał posiedzenia Rady Miejskiej
Grójca, gdyż czerwcowy skwar dał
się we znaki urzędnikom i samorzą-
dowcom. Podczas pobytu w Małej
Wsi pociła się także księżna Lubo-
mirska. „Susza panująca na wsi ma
wyraz twarzy bezlitosny, upór zapa-
miętania. Wiatr zimny nie niesie zie-
mi żadnej pieszczoty – więdną łany
zbóż, zamierają w ogrodzie spalone
trawniki. Ubolewamnadmymi przy-
jaciółmi drzewami w ogrodzie. Po-
dobne są do istot chorych, niedokar-
mionych, o ubogim ulistnieniu że-
braczym” – pisała księżna, nie prze-
czuwając, że takie upały powtórzą
się sto lat później.
Deklaracjapremierów
Gdy Józef Piłsudski układał pa-
sjanse w Magdeburgu, w Paryżu na
rzecz sprawy polskiej działał Roman
Dmowski, prezes Komitetu Naro-
dowego Polskiego. To on, wspiera-
ny m. in. przez Ignacego Jana Pade-
rewskiego, prowadził politykę zagra-
niczną odradzającej się ojczyzny, za-
biegając z sukcesami o wsparcie En-
tenty. Jednym z nich okazała się de-
klaracja ogłoszona 3 czerwca przez
obradującą w Wersalu Konferen-
cję Międzysojuszniczą premierów
Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch,
głosząca, że „utworzenie Polski
zjednoczonej, niepodległej z dostę-
pem do morza stanowi jeden z wa-
runków trwałego i sprawiedliwego
pokoju oraz przywrócenia prawa w
Europie”.
RadaStanu
Tymczasemw kraju fundamenty nie-
podległości mozolnie budowała Rada
Regencyjna, znajdująca się pod po-
lityczną kontrolą Niemiec i Austrii.
21 czerwca w Warszawie zainaugu-
rowała działalność - powołana przez
nią – Rada Stanu, będąca namiastką
władzy ustawodawczej w Królestwie
Polskim. Składała się z 43 członków
mianowanych przez Radę Regencyj-
ną, 12 członków wchodzących do
niej z urzędu oraz 55 członków wy-
branych przez sejmiki powiatowe i
rady miejskie Warszawy, Łodzi i Lu-
blina. „Otwarcie Rady Stanu odbyło
się bardzo spokojnie. Brak zaintere-
sowania w mieście – apatia, niewiara
wpostęp naszej sprawy, także uwielu
niechęć do składu Rady Stanu” – za-
uważyła księżna Maria Lubomirska,
dumna jednak z faktu, że jej kochany
mąż, książę Zdzisław, najaktywniej-
szy z trójki regentów, podczas uroczy-
stości otwarcia Rady Stanu, odczytał
„mowę tronową”.
ZastraszonyParyż
„Paris-Geschutz”, „Kaiser-Wilhem-
Geschutz” albo „Lange 21 cm Ka-
none in Schiessgerust” – tak sami
Niemcy nazywali to śmierciono-
śne cacko, ważące 256 ton, wypro-
dukowane przez koncern zbrojenio-
wy Kruppa. Mowa o długolufowej
armacie kalibru 210 mm (na kolejo-
wej platformie), wykorzystywanej
do ostrzału Paryża i ze względu na to
zwanej „działem paryskim”. Mogła
ona posłać pocisk, osiągający w naj-
wyższym punkcie trajektorii wyso-
kość 40 km, nawet na odległość 130
km! Pierwszy wystrzelony z niej po-
cisk spadł na Paryż 21 marca 1918 r.
o godzinie 7.18, nie powodując strat
ludzkich. Celność pozostawiała spo-
ro do życzenia, ale Niemcom uda-
ło się osłabić morale paryżan. Od 29
marca, kiedy to pocisk trafił w ko-
ściół św. Gerwazego i Protazego, za-
bijając około stu osób, mieszkańcy
stolicy Francji żyli w ciągłym stra-
chu. 26 czerwca największa armata I
wojny światowej znów przypomnia-
ła im o swoim istnieniu…
GłodnyWiedeń
W państwach biorących udział
w wojnie reglamentowano żyw-
ność. Niemcy już od dawna wołali:
„Chcemy chleba!!!”. Od 29 czerw-
ca zaczęli im wtórować Austriacy,
którym zmniejszono dzienną rację
chleba do 90 g.Aprzecież już wcze-
śniej obniżono im przydziały: mąki,
ziemniaków, tłuszczu i mięsa. Przy-
wódcy socjaldemokracji austriac-
kiej przepowiadali wzrost niepo-
kojów społecznych, a nawet rewo-
lucję, jeśli nie zmieni się tragiczne
zaopatrzenie Wiednia w żywność.
Klęsce głodu zapobiec miały dosta-
wy ukraińskiego zboża, zagwaran-
towane w traktacie brzeskim, zwa-
nym „traktatem chlebowym”. Ukra-
ińska Republika Ludowa okazała
się jednak tworem zbyt słabym po-
litycznie i militarnie, aby ów punkt
traktatu wypełnić.
Niewinnywierszyk
Pewnej czerwcowej nocy księżna
Maria Lubomirska, zmęczona i sen-
na, nie mając już siły słuchać mężo-
wego gadania o polityce, po prostu
opadła na poduszkę. Urażony ksią-
żę Zdzisław Lubomirski, wstawszy
z łóżka, udał się do sąsiedniego po-
koju. Słyszała, jak chodził nerwowo
– tam i z powrotem. Gdy otworzyła
oczy, leżał już obok niej z czerwoną
książką w ręku.
– Przeczytaj mi wierszyk – poprosiła
sennie i podstępnie.
On tylko na to czekał. Nie prze-
wróciwszy strony, zaczął jej czy-
tać wiersz „Do kobiety”, w którym
Maria Konopnicka przypomina płci
pięknej, co znaczy najświętsze słowo
„kocham”…
Remigiusz Matyjas
Dokończenie ze s. 1
Zaangażował się w sprawę starosta
Marek Ścisłowski (w końcu powiat
jest 22 proc. udziałowcem w PKS
Grójec). Do wójtów i burmistrzów
chyba też dociera, że jeżeli nie
wspomogą transportu publicznego,
wiele z miejscowości na ich terenie
zostanie odciętych od świata, albo
inaczej – dostępnych tylko własnym
transportem. Porozumienia jednak
nadal nie ma, choć wszystko wska-
zuje, że do wiążących decyzji może
dojść jeszcze przed nowym rokiem
szkolnym. Nie ma co ukrywać, gros
przewozów dotyczy bowiem mło-
dzieży szkolnej.
To szczególna firma
– Powiem szczerze, że dla nas naj-
lepszym rozwiązaniem byłoby za-
mknąć linie nierentowne, które
przynoszą straty (kilku pasażerów
przez cały dzień), a zająć się działal-
nością, która przynosi zyski. Tak na-
kazuje ekonomia. Ale my jesteśmy
szczególnym przedsiębiorstwem.
Powinniśmy służyć społeczeństwu,
ułatwiać życie ludziom, zwłaszcza
w mniejszych miejscowościach.
Chcemy to robić, ale bez pomo-
cy samorządów to niewykonalne –
chciałbym to jeszcze raz podkreślić
– mówi Celejewski.
Stoi i szpeci
Trochę zamieszania w naszej roz-
mowie z prezesem Celejewskim o
formie funkcjonowania przedsię-
biorstwa, wprowadza pytanie o bu-
dynek starego dworca PKS. Stoi
i szpeci, a miał być rozebrany za-
raz po wybudowaniu nowego. Pre-
zes wyraźnie ociąga się z odpowie-
dzią. W końcu przyznaje, że spra-
wa od początku była źle załatwia-
na. Wprawdzie w umowie z burmi-
strzemGrójca nie ma zapisu, że bu-
dynek zniknie, ale chyba była umo-
wa dżentelmeńska. Szkoda jednak
domu, który jest w dobrym stanie
technicznym i po niewielkich prze-
róbkach, których część już dokona-
no, mógłby doskonale służyć pasa-
żerom. Firma piekarniczo-cukier-
nicza z Warszawy Putka chciała tu
zorganizować sprzedaż swoich wy-
robów oraz mini bar. Prezes Cele-
jewski ma nadzieję, że już w nie-
długim czasie dojdzie z władzami
miasta do porozumienia...
Leszek Świder
PKS na wstecznym biegu
Susza...
Eksperci szacują, żeokoło4z14mlnhauprawrolnych jest
dotkniętychskutkami suszy. Straty– twierdzą rolnicy–wwielu
gospodarstwachmogąsięgaćnawet 100proc. Sytuacji nie
poprawiłynawetopadywystępującewostatnichdniach. Jeżeliw
najbliższymczasienienadejdziepomoc zestronypaństwa–będzie
możnamówićoklęscewrolnictwie.
N
iedobórwodywystępujena
terenie całego kraju. Od 11
kwietnia do 10 czerwca na
przeważającym obszarze
Polski nie spadłakropladeszczu. Susza
objęła połowę gruntów ornych. Ucier-
piały też truskawki, krzewy i drzewa
owocowe. Stratybędąwięc iwsadach.
Najgorsza sytuacja jest w wojewódz-
twach: podlaskim, wielkopolskim, lu-
belskim, pomorskim, mazowieckim,
lubuskim, kujawsko-pomorskim i za-
chodniopomorskim (od 75 do 85 proc.
gruntów ornych tych województw).
Zbiory owoców – przy utrzymującym
się deficyciewody -mogą byćniższeo
co najmniej 20 proc.
Formypomocy
Nowy minister rolnictwa Jan Krzysz-
tof Ardanowski, na pierwszym posie-
dzeniu rządu zapowiedział pakiet roz-
wiązańdlarolnikówdotkniętychsuszą.
Wkażdej gminiemają być powoływa-
ne komisje, które oszacują straty. Obo-
wiązujące przepisy pozwalają na uru-
chomienie pomocy w formie umorze-
nia np. składki do KRUS czy składki
podatku rolnego, ulgi w zapłacie czyn-
szu dzierżawnego za ziemię, prolongat
zaciągniętych zobowiązań. Istnieje też
możliwość uzyskania nisko oprocen-
towanego kredytu na wznowienie pro-
dukcji przez rolników. Aw gospodar-
stwach, gdzie stratywposzczególnych
uprawachwynosząponad70proc., jest
możliwość udzielenie pomocy wprost
z budżetu.
Pamiętająorolnikach?
Premier Mateusz Morawiecki stwier-
dził, że nie będzie zarzucał rolnikom,
że się nie ubezpieczyli, co jednak nie
wszędzie zostało przyjęte ze zrozumie-
niem. Przyrzekł jednak, że państwonie
pozostawi rolników samym sobie. Mi-
mo to o realną pomoc zwróciły się do
rządu Krajowa Rada Izb Rolniczych
i rolnicze OPZZ. Chodzi o zabezpie-
czenie odpowiednich środków finan-
sowych na działania pomocowe dla
producentów dotkniętych klęską suszy
oraz wprowadzenie zmian legislacyj-
nych biorących pod uwagę występo-
wanie suszy rolniczej w użytkach zie-
lonych. W oficjalnych komunikatach
nie wspomina się bowiem o łąkach,
które są podstawąwhodowli bydła.
Naprzyszłość...
Jak bumerang powraca sprawa opra-
cowania systemu ubezpieczeń od róż-
nych zdarzeń pogodowych. W sytu-
acjach klęsk żywiołowych, pomoc dla
rolników musi być natychmiastowa, a
nie, jak do tej pory, czekają oni pół ro-
ku, a nawet dłużej na jakąkolwiek re-
kompensatę strat.
Naszym zdaniem, dobrym pomysłem
byłoby gromadzenie wody na wypa-
dek jej braku. Polska jest bowiem kra-
jem, w którym deficyt wody występu-
je permanentnie i dotyka nie tylko rol-
ników. W sytuacji kryzysowej, gospo-
darstwa rolne i sadownicze powinny
mieć możliwość bezpłatnego korzy-
stania z rezerwowych zasobów wo-
dy. Zdajemy sobie sprawę, że inwesty-
cje wodne są szalenie kosztowne. Ale
dobra sytuacja finansowa państwa po-
zwala chyba na przychylniejsze - niż
wprzeszłości - spojrzenie na naszą go-
spodarkęwodną.
Opr. LŚ
MirosławMaliszewski, poseł:
Ten sezon pokazał, że wiosenne
bardzo wysokie temperatury już
swoje zrobiły. Truskawki dość
szybko się skończyły, a plony
wcale nie były wysokie. Ostatnie
deszcze nie naprawiły sytuacji.
Dla niektórych roślin jest już
zwyczajnie za późno. Jest ocze-
kiwanie na pomoc ze strony
państwa, dlatego komisje sza-
cujące straty powinny jak naj-
szybciej ruszyć w teren. Pomoc
jest wtedy efektywna, kiedy jest
szybka.