W ostatnich tygodniach nasze społeczeństwo skupia się głównie na temacie koronawirusa, który zmienił życie każdego z nas. Skutki choroby, która dotknęła cały świat, widać w każdym aspekcie życia. Zamknięte szkoły, ograniczona praca sklepów i usług, a także coraz wyższe ceny wielu produktów spędzają sen z powiek naszych rodaków. Okazuje się jednak, że w najbliższej przyszłości nie tylko koronawirus może wpływać na ceny produktów spożywczych.
– Kwiecień w regionie grójeckim obfitował w przymrozki. O ile w przypadku jabłoni jeszcze jest potencjał na dobry zbiór, o tyle w przypadku grusz czy owoców pestkowych typu czereśnia zbiory będą zdziesiątkowane – przewiduje Kamil Długowski, doradca rolny i sadownik.
Brakuje rąk do pracy
Koronawirus przyczynił się do znacznego spadku liczby pracowników sezonowych, którzy przyjeżdżali do Polski, głównie z Ukrainy. Już odczuwają to firmy sortujące owoce, których główną kadrą pracowniczą byli sąsiedzi zza wschodniej granicy. Jeżeli sytuacja w najbliższych tygodniach nie poprawi się, to sadowników owoców miękkich, takich jak truskawka czy borówka, czeka klęska.– Borówki, truskawki czy też czereśni nie możemy przetrzymać na drzewie bądź krzewie, ponieważ ulegną zniszczeniu i zgniciu. Inna sytuacja jest w przypadku jabłoni, ponieważ ich zbiór jest zdecydowanie później, a także możemy przeciągnąć go nawet o kilka dni bez szkody dla owoców – mówi Paweł Kazana, właściciel gospodarstwa sadowniczego.
Susza
Głównym problemem wskazywanym jednak przez producentów rolnych jest susza. Brak opadów w ciągu ostatnich kilku tygodni może rzutować na cały sezon owocowo-warzywny. Rolnicy martwią się o wschody upraw jarych, zagrożone są też uprawy paszowe, przez co będzie problem z zapewnieniem paszy dla zwierząt. Sadownicy, którzy nie mają nawodnionych upraw, wożą wodę beczkami pod młode drzewka, żeby je ratować. Jeśli nic się nie zmieni, to sytuacja będzie bardzo trudna dla wszystkich, zarówno producentów jak i konsumentów, którzy będą zmuszeni zapłacić więcej za podstawowe produkty spożywcze. Warto pamiętać, że nic nie zastąpi deszczu, a zasoby wód podziemnych są coraz mniejsze.
Wypalanie traw to mit
Przed suszą ostrzegają również strażacy. Obecnie w Polsce od kilku tygodni mamy bardzo duże zagrożenie pożarowe w lasach spowodowane brakiem
deszczu. Taki stan bardzo sprzyja powstawaniu i szybkiemu rozprzestrzenianiu się pożarów traw, nieużytków, a także lasów. Zdecydowana większość
tych zdarzeń wywołana jest niestety czynnikiem ludzkim.
Michał Maroszek, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Grójcu, wskazuje na znaczący problem, który jest związany z wiosennym wypalaniem traw.
– W większości wszystko zaczyna się od wiosennego wypalania traw. Związane jest to z chęcią usunięcia niezebranego, ostatniego odrostu trawy. Wciąż pokutuje mit, iż wypalanie traw i pozostałości roślinnych niszczy chwasty oraz poprawia żyzność gleby. Nic bardziej mylnego. Wypalenie najżyźniejszej warstwy gleby niesie za sobą znaczące obniżenie jej wartości użytkowej na kilka lat. Wysoka temperatura niszczy roślinność, powoduje degradację gleby i stanowi poważne zagrożenie dla zwierząt oraz ludzi. Co roku w pożarach traw czy też lasów giną ludzie, a także olbrzymie ilości bezbronnych zwierząt, które pod wpływem gęstego dymu i szybko rozprzestrzeniającego się ognia nie mają szans na ucieczkę – przypomina naczelnik Maroszek.
Nawet 5000 zł kary
W gminie Grójec do 24 kwietnia odnotowano łącznie 24 zdarzenia związane z pożarami nieużytków, z którymi walczyli strażacy z gminnych OSP oraz Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Grójcu. Na szczęście nie odnotowano żadnego pożaru lasu. Na podstawie wieloletnich obserwacji można stwierdzić, że najczęściej pożary w lasach wywołane są przez: palone w pobliżu lasu ogniska, niedopałki papierosów porzucone w lesie lub w pobliżu, niedogaszone zapałki wyrzucane z przejeżdżających pojazdów, przerzuty ognia z palących się traw (w wyniku wypalania), iskry z pojazdów szynowych i innych oraz umyślne podpalenia. Dla przypomnienia, kary za wypalanie traw oraz podpalenia łąk czy lasów ustanawia wiele aktów prawnych. Wypalanie traw jest kategorycznie zabronione na podstawie kodeksu wykroczeń, który przewiduje za to karę finansową w kwocie nawet do 5000 zł. Wypalanie traw, które skończy się pożarem okolicznych zabudowań, zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Nielegalny pobór wody
Temat suszy porusza również Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Grójcu. Jedynym zagrożeniem dla odbiorców są niekontrolowane pobory wody dla
celów niezwiązanych ze spożyciem na potrzeby bytowe, które mogą skutkować czasowymi niedoborami. Mogą to być również pobory nielegalne, które ZWiK stara się na bieżąco eliminować. – W najbliższych miesiącach nie spodziewamy się podwyżek, sytuacja może się zmienić w drugiej połowie roku. Taryfy za wodę i ścieki podlegają zatwierdzeniu przez Wody Polskie- organ państwowy, wydający decyzje w tym zakresie, na podstawie wniosków podmiotów odpowiedzialnych za dostawy wody dla ludności. Podobnie jest z taryfami za energię elektryczną, gdzie organem regulacyjnym jest Urząd Regulacji Energetyki. ZWiK Sp. z o. o. analizuje sytuację i będzie podejmował działania odpowiednie do sytuacji – komentuje Paweł Spława-Neyman, prezes ZWiK.
2020 rok jest dużym wyzwaniem dlaspołeczeństwa pod wieloma względami. Zachęcamy do śledzenia komunikatów informacyjnych wszelkich służb, które monitują na bieżąco sytuację w Polsce. Starajmy wzajemnie dbać o nasze zdrowie oraz o stan naszej planety.
Joanna Malinger
WEPiSS UGiM