Piłkarze grójeckiego Mazowsza do ostatniej kolejki mieli szanse na powrót do IV ligi. O przyzwoitym sezonie mogą mówić drużyny z Głuchowa i Lesznowoli.
Piłkarze ze stadionu przy ulicy Laskowej mają za sobą jedną z najlepszych rund rewanżowych w minionych latach. W piętnastu meczach pod wodzą nowego trenera – Macieja Soroki – zanotowali dwanaście zwycięstw, dwa remisy i tylko jedną porażkę.
Swoje zadanie wykonali
O miejsce premiowane grą w barażach o IV ligę bili się do samego końca rozgrywek. Najpierw po zaciętym boju podzielili się punktami z bezpośrednim rywalem do awansu, a zarazem lokalnym rywalem z Warki. Tydzień później w bardzo dobrym stylu rozbili w Pionkach lidera tabeli. Przed ostatnią kolejką żółto-niebiescy mieli nawet matematyczne szanse na zakończenie sezonu na drugim miejscu, dającym prawo gry w barażu. Musieli wygrać swoje spotkanie z Jodłą Jedlnią-Letnisko i liczyć na porażkę Prochu w Kazanowie. O ile swoje zadanie wykonali z nawiązką, wygrywając aż 5:0, to nie spełnił się drugi warunek. Pionki wygrały z Iłżanką, i Mazowsze zakończyło sezon na trzecim miejscu w tabeli.
Wpływ na postawę grójeckiej drużyny miały z pewnością zmiany personalne, jakie w okresie zimowym zdecydował się przeprowadzić prezes klubu, Jarosław Kostrzewa. Powierzył on trenowanie zespołu 31-letniemu Maciejowi Soroce, który wcześniej z powodzeniem prowadził IV-ligową Ożarowianką Ożarów Mazowiecki. To właśnie z tego klubu do Grójca trafiło aż czterech nowych futbolistów. Odkryciem okazał się defensywny pomocnik Jarosław Tarwacki. Pozyskany z Piasta Piastów 21-latek wraz z Danielem Złochem, Michałem Czerepokiem i Tomaszem Żebrowskim tworzył dobrze funkcjonującą drugą linię, która obsługiwała podaniami Rafała Sobczaka (20 goli w sezonie i tytuł króla strzelców) oraz potrafiącego dobrze dryblować Dawida Skrzyckiego. W środku obrony przeżywającego drugą młodość Mariusza Lisieckiego (aż 7 goli w sezonie) wspomógł dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi Stefan Trawiński. Na boku obrony pewniakiem był wychowanek grójeckiego klubu Arkadiusz Gałka, który błysnął formą strzelecką na trudnym terenie w Wierzbicy, gdzie wbił rywalom aż trzy gole.
Trener Maciej Soroka w rozmowie z „Życiem Grójca” podkreśla, że przez pół roku pracy w Mazowszu udało się stworzyć najlepszy zespół ligi. – Było to możliwe dzięki dużemu zaufaniu zawodników, jakim mnie obdarzyli plus ich determinacji by osiągnąć sukces. Niestety, do końcowego szczęścia zabrakło kilku punktów straconych w poprzedniej rundzie, mimo wszystko drużynie należą się słowa uznania za wykonaną pracę – mówi szkoleniowiec.
Soroka dodaje, że w przerwie zimowej w drużynie dokonało się wiele zmian, jednak jego zdaniem proces tworzenia zespołu jest dopiero we wczesnej fazie. – Na wszystko potrzeba czasu – zaznacza trener.
Prezes klubu Jarosław Kostrzewa, który stoi na czele zarządu od blisko czterech lat przyznaje, że jako swoją największą porażkę traktuje brak awansu do IV ligi. – W tym sezonie była na to największa szansa, natomiast na formie drużyny odbiły się zaległości w przygotowaniu fizycznym z poprzednich lat. Na wiosnę było widać zaangażowanie i chęć awansu, i dlatego dziękuję chłopakom za walkę do końca – mówi „ŻG” Kostrzewa.
Sternik Mazowsza jest zadowolony z faktu, że w klubie trenuje obecnie dużo dzieci. – Uważam, że w takim mieście jak Grójec bez wychowanków nie da się stworzyć solidnej drużyny seniorów. Mam nadzieję, że Mazowsze dalej będzie szło w tym kierunku – liczy Kostrzewa. Jednocześnie prezes uważa, że zarządowi klubu (w tym roku odbędą się wybory do zarządu) potrzebny jest dopływ świeżej krwi. – Jeśli nie pojawią się młodzi ludzie, którzy będą chcieli coś zrobić, to klub umrze śmiercią naturalną, jak to się dzieje obecnie w Nowym Mieście czy Jedlni-Letnisko – przestrzega.
Balonik pękł
Na piątej pozycji w tabeli radomskiej B-klasy rozgrywki ukończył GPSZ Głuchów. – Patrząc na liczbę zdobytych punktów, to był nasz najlepszy sezon od pięciu lat, ale apetyty były większe, szczególnie wiosną – przyznaje prezes klubu, Robert Małek. Przed rundą rewanżową zespół zasili doświadczeni Mariusz Kotański i Tomasz Magierowski, a także wychowanek Mazowsza Grójec, Robert Prokopczyk. Po dobrym starcie zespół mógł nawet myśleć o wdrapaniu się na podium tabeli. – Niestety, od momentu kiedy przegraliśmy w dziwnych okolicznościach z liderem Blaskiem Odrzywół, balonik pękł – przyznaje sternik klubu z Głuchowa. - Kiedy było wiadomo, że nie mamy szansy na awans, to trudno było utrzymać koncentrację – dodaje.
Prezes GPSZ jednak się nie poddaje. – W związku z tym, iż świętujemy 15-lecie założenia naszego klubu podejmiemy kolejną próbę wywalczenia awansu do A-klasy – zapowiada. Małek chce zachować wszystkich dotychczasowych futbolistów, a do tego wzmocnić zespół dwoma nowymi piłkarzami. Liczy też na powrót po kontuzjach podstawowych graczy: Adama Lewandowskiego oraz Adama Długowskiego.
Trenowali ale nie strzelali
Dwie lokaty niżej, tj. na siódmym miejscu w tabeli uplasował się drugi B-klasowicz z terenu naszej gminy, KS Lesznowola. Trener Mariusz Jaskólski chwali swój zespół przede wszystkim za dobrą frekwencję na treningach i meczach. Narzeka z kolei na skuteczność. – W meczach stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać – narzeka w rozmowie z „Życiem Grójca” Jaskólski. Przez to jego zdaniem miejsce w tabeli na koniec sezonu nie odzwierciedla potencjału, jaki ma prowadzona przez niego drużyna.
Mateusz Adamski
fot. Wędrówka z Pasją/Facebook