czwartek, 21 listopad 2024
Grójeckie na wakacje

Kurortem turystycznym nie jesteśmy. Plaż, malowniczych jezior ani przełęczy tu u nas nie uświadczysz. To jednak nie oznacza, że na Grójecczyźnie i w okolicach nie masz szans na wakacyjne atrakcje. Śmiem twierdzić – może nieco zbyt odważnie – że na ziemi grójeckiej można spędzić kilka urlopowych dni. I to nie tylko siedząc na działce, paląc grilla i pijąc piwo. 

Kraina dworków

Miłośnicy historii i architektury swoje pierwsze kroki powinni skierować do pięknie odrestaurowanego pałacu w Małej Wsi, gdzie czas swój spędzał książę Zdzisław Lubomirski, jeden z architektów polskiej niepodległości. Cały kompleks, bo w jego skład wchodzi kilka budynków, a także wspaniały park francuski, robi wielkie wrażenie. I co ważne – można go zwiedzić z przewodnikiem (w każdy weekend i święto o godzinie 15:00).


Z Małej Wsi warto udać się do Belska Dużego, gdzie w tutejszym kościele można chwilę podumać nad postacią pochowanego tu pułkownika Jana Kozietulskiego, bohatera walk pod Somosierrą. Z kolei kilkaset metrów dalej, na miejscowym cmentarzu znajduje się kolumbarium, unikat na Mazowszu.


Gdy już nasycimy się dziełem powstałym z inicjatywy Klementyny Walickiej (siostry Kozietulskiego), warto obrać kierunek północny. Jeśli dotrzemy do Woli Boglewskiej, z pewnością zwrócimy uwagę na imponujący pałac Kępalskich. Jest to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych tego typu obiektów na terenie Mazowsza. I choć zabytek niszczeje, to i tak wciąż imponuje. Wyobraźnię każdego, kto odwiedza to miejsce, musi pobudzić także historia o skarbie rzekomo schowanym na terenie pałacu i wciąż czekającym na odkrywcę. Co ciekawe, pałac w Woli Boglewskiej zyskał niemałą sławę w Internecie. Wszystko za sprawą youtuberów, eksploratorów opuszczonych obiektów, którzy sfilmowali swoja wizytę w zabytkowym obiekcie. Rzut kamieniem od Woli Boglewskiej
umiejscowione są Boglewice. Stoi tu inny wspaniały pałac w stylu neorenesansowym. Rezydencja, dzięki temu, iż trafiła w odpowiednie ręce, w ostatnim czasie przeszła gruntowną renowację. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że jest to jedna z perełek ziemi grójeckiej. Obiekt jednak można zwiedzać jedynie w dni otwarte, które są organizowane od czasu do czasu. Znaleźli w nim przystań młodzi artyści, którymi opiekuje się Fundacja Artis Causae. Z Boglewic niedaleko do Warki, której klejnotem koronnym jest park na Winiarach z romantyczną kolumnadą i kapliczką Najświętszej Marii Panny.

Warto oczywiście zajrzeć też do Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, gdzie można nieco więcej dowiedzieć się o tej wybitnej postaci.
Ciekawych pod kątem architektonicznym i historycznym miejsc na terenie Grójecczyzny jest znacznie więcej. Niewiele jednak dworków i pałacyków możemy podziwiać. Zdecydowana większość z nich to własność prywatna i właściciele po prostu nie udostępniają swoich posiadłości zwiedzającym.

Kajakiem po Pilicy
Ale Grójec i okolice to nie tylko dworki i pałace. Znajdą tu także coś dla siebie miłośnicy aktywnego wypoczynku. Rowerzyści mogą przede wszystkim skorzystać ze szlaków biegnących wzdłuż Jeziorki. Z kolei ci, którzy nie boją się wody, miło spędzą czas na spływach kajakowych organizowanych właśnie na Jeziorce, a zwłaszcza na Pilicy. Najdłuższy lewy dopływ Wisły oferuje również kilka plaż, gdzie skosztujemy namiastki kurortu i zażyjemy tak lubianych przez nas kąpieli słonecznych. A skoro już jesteśmy przy Pilicy, to warto wspomnieć o Nowym Mieście. Od niedawna funkcjonuje tu tężnia solankowa będąca zbawieniem dla osób cierpiących na choroby układu oddechowego. Podobno 45-minutowy pobyt w tym w tym miejscu zastępuje trzytygodniowy pobyt nad morzem. Na nasze dobre samopoczucie wpłynie zapewne fakt, że atrakcja jest darmowa. A jeśli przy okazji pomyślimy, ile kosztowałyby nas 21-dniowe wczasy w Kołobrzegu albo Jastarni, to nowomiejska alternatywa wydaje się być kusząca. Tym bardziej, że – jak wspomnieliśmy – są tu plaże, są niezłe restauracje, a i całkiem niezła smażalnia ryb się znajdzie.

Mszczonów górą
Naszą grójecką piętą achillesową jest brak miejsc na świeżym powietrzu, w których możemy się bezpiecznie wykąpać. Stawy czy kąpieliska rzeczne nie są strzeżone. A zatem wchodzimy do wody całkowicie na własne ryzyko, bez szans, że ratownik nam pomoże w razie opresji. Pozostają jedynie baseny w Grójcu, Warce i Mogielnicy albo wyjazd na słynne termy do Mszczonowa, gdzie wodnych atrakcji jest już całkiem sporo. Jednak amatorzy wodnych szaleństw z pewnością nie mogą się już doczekać otwarcia Park of Poland,
który powstaje we Wręczy pod Mszczonowem. Będzie to atrakcja przez duże A. Na potwierdzenie niech przemówią liczby: 32 zjeżdżalnie, najdłuższa zjeżdżalnia w Europie (320 metrów długości), 820 m kw. basenu z falą, 10 saun, rzeka przygód o długości 150 metrów. Potężna i efektowna inwestycja na pewno nie będzie narzekać na brak turystów.

Jabłka jako atrakcja?
Samorządy Grójca i okoliczne nieśmiało zaczynają myśleć o promocji swoich walorów turystycznych. Proces ten rozpoczął się już kilka ładnych lat temu, gdy powstały pierwsze gminne mapki i foldery. Większość z nich wyglądało dość przyzwoicie. Bardzo szybko okazało się jednak, że wydawnictwa te niewiele wnoszą, bo Grójecczyzna – w porównaniu do innych regionów– nie ma zbyt wiele do zaoferowania turyście. Jako że natura nie obdarzyła naszej ziemi wspaniałymi krajobrazami szansy na promocję Grójecczyzny
trzeba upatrywać gdzieś indziej. Ostatnio pojawiły się pierwsze pomysły na – nazwijmy to – turystykę jabłkową. Propozycja polega
na wytyczeniu trasy rowerowej, przy której – oprócz zabytków i innych istotnych miejsc – zaznaczono by np. gospodarstwa ekologiczne, agroturystyczne czy grupy producenckie. Chodzi o to, by turysta mógł przy okazji kupić sok albo jabłka, ewentualnie zjeść jakąś regionalną potrawę. Co więcej, w dotarciu do celu mogłaby pomóc mu aplikacja na smartfona.

Blisko Warszawy
Mimo szczerych chęci Grójcowi i okolicom raczej nie grozi masowa turystyka. Możemy liczyć natomiast na odwiedziny człowieka, który w niedzielne popołudnie postanowi pojeździć rowerem wzdłuż Jeziorki albo zechce popływać kajakiem po Pilicy. Może warto byłoby dać mu szansę na poznanie naszego regionu poprzez odwiedzinY w gospodarstwie sadowniczym? Pomarzyć jednak zawsze można. A gdyby tak potężny biznesmen kupił kilkadziesiąt hektarów ziemi pod Grójcem i zbudował u nas wielki park rozrywki? Byłby to prawdziwy impuls dla rozwoju branży turystycznej w naszej okolicy. Rzekłbym, że nie jest to historia niemożliwa. Wszak jesteśmy coraz bliżej Warszawy.

Dominik Górecki