Kozietuły to gniazdo rodowe rodu Skarbków Kozietulskich herbu Abdank. Jan Kozietulski z Kozietuł herbu Abdank (ok. 1550-po 1632) jest dziedzicem na Kozietułach Wielkich. W 1598 r. razem z bratem dzielą się Wielkimi Kozietułami z braćmi stryjecznymi, Stanisławem i Tomaszem, synami Andrzeja. W roku 1564 Kozietuły były własnością Stanisława Kozietulskiego. W rękach tej rodziny Kozietuły pozostawały jeszcze przez wiele lat.
W 1870 roku dobra kozietulskie przejmuje na własność Feliks Rostworowski herbu Nałęcz, który to na początku lat siedemdziesiątych XIX wieku, wznosi w Kozietułach Nowych murowany dwór. Od roku 1876 majątek kozietulski wraz z pałacem stanowiły własność Waleriana Baczyńskiego, a od roku 1878 – Jana i Marii hr. Łubieńskiej małżonków Górskich. Jan Górski z Falęcina herbu Bożawola przyszedł na świat 8 maja 1827 r. w majątku rodzinnym w Woli Pękoszewskiej.
W roku 1882 dobra, które stanowiły własność Jana Górskiego, składały się z folwarku Kozietuły, Dalboszek i obszaru zwanego Urzut, które obejmowały obszar 2143 mórg.
W 1901 roku Ludwik Górski, syn Jana i Marii Górskich przejął majątek. Urodził się w 1865 roku w Woli Pękoszewskiej. Był człowiekiem inteligentnym, wykształconym, a jednocześnie przyzwoitym rolnikiem. Wkrótce, bo po 4 latach Ludwik Górski sprzedał Kozietuły, lecz do 1910, stale gospodaruje i zarządza tymi terenami.
W 1905 roku dobra przejmuje Jan Górski. W 1910 roku aż 812 ha ziemi, zostaje odsprzedane Marcinowi Janowi Leszczyńskiemu herbu Abdank, potomkowi uczestnika Sejmu Wielkiego, urodzonemu w Gromadzicach ok. 1865 roku.
Kaktusy i egzotyczne kwiaty
Można powiedzieć, że kozietulski majątek rozkwitał, kiedy to Leszczyńscy nim gospodarowali. Z okien dworu można było usłyszeć dźwięk fortepianu. Na tarasie rosły piękne kaktusy i egzotyczne kwiaty. Jak mówiła jego wnuczka: Marcin Jan Leszczyński był gospodarzem pełną gębą, miał setkę krów, własną gorzelnię, stadninę koni, 800 hektarów ziemi oraz pałacyk z piętnastoma pokojami.
Marcin Jan Leszczyński od zawsze używał tylko imienia (Jan), co widać na monogramie nad wejściem do gorzelni w Kozietułach: (J.L 1916r.). Najwierniejszym człowiekiem na jego dworze był karbowy Michał Czarnecki, którego Jan Leszczyński bardzo miłował, a gdy już zapraszał Michała na rozmowę to kazał naszykować wódeczkę i kiełbasę.
Kobieta kapitanem żeglugi
W 1931 roku na świat przychodzi Danuta Kobylińska – Walas. Pierwsza w Polsce kobieta kapitan żeglugi wielkiej. Mała Danusia była tak zwaną panienką z dobrego domu, chociaż sama mówi o siebie: "jestem dziewczyna ze wsi". Dzieciństwo miała szczęśliwe, uczyła się francuskiego, gry na pianinie, dobrych manier. Już w dzieciństwie przylgnął do niej przydomek Żaba (świetnie pływała żabką, miała zielony kostium), który potem dostał dopełnienie - Kapitan Żaba. Marcin Jan Leszczyński po cichu liczył na chłopca, więc może dlatego wychowywał Danutę trochę po męsku. Kiedy miała dwa latka, zabierał ją na objazd po polach, jak małego dziedzica, i pokazywał, co się gdzie znajduje. Jako kilkulatka jeździła już konno. Z lekcji gry na pianinie i z francuskiego uciekała do koni albo chowała się w psiej budzie. To były jej piękne dziecięce lata.
Pogrzeb w Goszczynie i Kozietułach
W 1936 roku we Lwowie umiera żona Marcina, Jadwiga z Muszyńskich. Jej ciało zostaje przywiezione do Goszczyna i pochowane na cmentarzu parafialnym w grobowcu rodu Leszczyńskich. Dwa lata później, 30 października 1938 roku w Warszawie umiera Jan Marcin Leszczyński herbu Abdank. Jego ciało przywiezione zostało do Kozietuł, gdzie jego trumna oblewana jest łzami płaczu, przez mieszkańców, a jego wierne psy myśliwskie siedzą obok niego, aby być jak najbliżej swojego pana. Po modlitwie ciało dziedzica zostaje przewiezione do Goszczyna, gdzie został pochowany w grobowcu rodu Leszczyńskich.
Po śmierci Leszczyńskiego majątek przejmuje Maria Leszczyńska z mężem Bronisławem Kobylińskim. Niestety idylle tej rodziny przerwała wojna. W 1939 roku przyszli Niemcy zajęli ich majątek i przenieśli się do folwarczku nieopodal – kilkudziesięciu warszawiaków do nich uciekło, w tym młodzież AK-owska. Niemcy dali im z majątku dwa kucyki i dwie krowy. U zaufanego chłopca zostały zdeponowane srebra,
- Maria Leszczyńska miała srebrną wyprawę stołową: wazy, półmiski. Były również obrazy, perskie dywany. Ten chłopak uciekł z tym wszystkim. Pod koniec wojny nadeszli Rosjanie, którzy nie patrzyli na zamożne, stare familie przychylnym wzrokiem. Rosjanie zdewastowali dwór, w którym rodzina Leszczyńskich mieszkała. -opowiadała pani Danuta.
Dalej opowiadała mi jeszcze, że z okien leciały antyki, a przed budynkiem płonęły dokumenty i ów meble. Rosjanie podpalili wtedy również salon, którego wnętrze było ozdobione ludwikowskimi lustrami. W takiej atmosferze, w łachmanach, starych szmatach i z workami pod pachą, ich całym dobytkiem, ruszyli na zachód. Rodzice przebrali ją wtedy za chłopca, tak było bezpieczniej. Obcięli włosy, założyli portki, a jej to pasowało. Wreszcie było wygodnie. W tym przebraniu przebyła z rodziną długą drogę - jesienią w 1945 roku zatrzymali się w Kamieniu Pomorskim.
Dziś Kozietuły to spokojna piękna wieś, której krajobraz ubogaca dwór w stylu neorenesansowym, ostatecznie ukształtowany w tej formie po przejęciu Kozietuł przez Leszczyńskich.
Kacper Trzaska