piątek, 22 listopad 2024
Piwo z grójeckich owoców powstaje w browarze Ziemia Obiecana w Pabianicach

Lekkie, orzeźwiające, smaczne. Dobre piwo można zrobić ze wszystkiego. Wszystko zależy od fantazji twórców receptur i zdolności piwowarów. Świetne piwa powstają np. z dodatkiem grójeckich owoców.

 

– Pierwszym piwem, które uwarzyliśmy z grójeckich owoców w browarze Ziemia Obiecana w Pabianicach była Puwiteka owocowa. Powstała w wakacje 2020 r. na dziewiąte urodziny łódzkiego pubu kraftowego Piwoteka Narodowa. Było to piwo z dodatkiem malin i truskawek – mówi w rozmowie z „Życiem Grójca” Damian Bińkiewicz, który od siedmiu lat pracuje jako piwowar. Wcześniej pracował w browarze Jan Olbracht w Piotrkowie Trybunalskim i browarze restauracyjnym Księży Młyn w Łodzi. Przygodę z browarnictwem rozpoczął przed 10 laty od warzenia piwa w domu. Puwiteka owocowa to lekkie piwo o łagodnym, orzeźwiającym smaku. – Dzięki laktozie i owocom powstał fajny, zbalansowany smak, z jednej strony słodki, a z drugiej lekko kwaśny. Ludziom smakują takie piwa, rynek je dosyć dobrze chłonie – ocenia piwowar. Piwo ma 6 procent, ale nie czuć alkoholu.

 

Piwo Benga, czyli malina, czerwona porzeczka i odrobina borówki

Grójeckie owoce trafiły również do piwa Benga, które można nabyć w puszkach i w kegach. W tym piwie znalazła się kompozycja owocowa złożona z maliny, czerwonej porzeczki i odrobiny borówki amerykańskiej. Tajemnica polega na zbilansowaniu smaków. Kompozycja owocowa nie może być przypadkowa, musi być przemyślana. Jak w dobrych potrawach wszystko musi do siebie pasować. Niektórych owoców nie da się ze sobą połączyć, bo np. jeden zdominuje pozostałe, a inny nie będzie wyczuwalny. Np. marakuja jest podstawowym owocem dodawanym do kwaśnych piw, czyli souerów. Ale nie należy jej łączyć z borówką czy porzeczką, bo zostanie zdominowana przez te owoce, a kolor piwa zmieni się z żółtego na czerwony.

Przede wszystkim IPA

Browar Ziemia Obiecana w Pabianicach skupia się na warzeniu piw nowofalowych, szczególnie na IPAch, bo to najpopularniejszy styl wśród miłośników kraftów, czyli piw rzemieślniczych ważonych przez małe, nieprzemysłowe browary. – Ludzie w ciemno je kupują. Ważymy głównie IPY, ale praktycznie każda nasza nowa warka piwna jest inna, różni się ekstraktem, smakiem, mocą. Klienci pozytywnie reagują na kolejne nasze produkcje. Wielu właścicieli nowofalowych browarów wywodzących się z piwowarstwa domowego chciało warzyć piwa w klasycznych stylach, jak np. piwa belgijskie, ale rynek szybko zweryfikował ich marzenia – opowiada Bińkiewicz. Nasz rozmówca uczestniczył  w warzeniu pierwszych warek legendarnego piwa „Kord” dla browaru Jan Olbracht. Podczas pracy w browarze Księży Młyn uwarzył belgijskiego tripla, który cieszył się dużą popularnością.

Piwna rewolucja

Belgijskie piwa górnej fermentacji, szczególnie powstające w klasztorach trapistów to dla wielu wzór smaku i niepowtarzalnych doznań. – Belgowie mają niezwykle bogatą i wielowiekową kulturę piwną, ale nam nie uda się zbudować podobnej. Musimy iść swoją drogą. W zasadzie dopiero budujemy swoją tradycję piwną. W II RP działało wiele browarów i istniała kultura picia piwa. PRL to zniszczył – opowiada Bińkiewicz. Lata 90. nie były dobrem czasem dla krajowych browarów. – Po upadku PRL było wiele browarów regionalnych, które warzyły przeciętne piwa. Niestety, zagraniczne koncerny kupowały polskie browary regionalne, żeby je zniszczyć. Robili wrogie przejęcia. Burzyli stare budynki browarów, a tych których nie dało się zniszczyć, trzymają, nic w nich nie produkują i nie chcą odsprzedać – mówi piwowar z browaru Ziemia Obiecana. Piwo miało zostać zastąpione przemysłowymi namiastkami. – Ale na szczęście przyszedł 2010 r. i pojawiło się Grodziskie a później Atak Chmielu z Pinty. To był początek piwnej rewolucji w Polsce, który przyczynił się do rozwoju całej branży. Wcześniej działały też browary restauracyjne, ale różnie bywało z jakością trunku, bo piwo miało przede wszystkim zwiększyć atrakcyjność restauracji – podkreśla.

 

Koronawirus narobił małym browarom problemów

Obostrzenia związane z koronawirusem utrudniły działalność browarom rzemieślniczym. Szczególnie tym, które jak piwa z browaru Ziemia Obiecana było dostępne w restauracjach i pubach. Przez pandemię browar został zmuszony do puszkowania piwa. – Nie pasteryzujemy piwa, więc ich trwałość w puszkach zależy od wielkości ekstraktu. Nasza IPA może wytrzymać w puszcze do 3 miesięcy, piwo w stylu belgijskim ma dłuższy termin przydatności, rok czasu. Na naszej stronie puszkipiwa.pl, gdzie prowadzimy sprzedaż detaliczną, ciągle pojawiają się nowe produkty – opowiada Damian Bińkiewicz. W browarze Ziemia Obiecana, który działa od czterech lat miesięcznie powstaje 7-8 tysięcy litrów pięciu różnych rodzajów piwa. Nad produkcją czuwa trzech pracowników. – Każdy browar ma swoją filozofię działania, my nastawiamy się na ważenie różnych rodzajów IPY. Większe browary rzemieślnicze mają stałą ofertę i sztandarowe produkty, którą napędzają sprzedaż – podsumowuje piwowar z browaru Ziemia Obiecana w Pabianicach.

 

Tomasz Plaskota

Na zdjęciu: Piwowar Damian Bińkiewicz w browarze Ziemia Obiecana w Pabianicach, fot. TP.

yerz
piwny
mam pytanie czy mozna gdzies nabyć to piwo ? najlepiej w malopolsce