piątek, 22 listopad 2024
Wiejskie muzykowanie w Grójeckim ma przyszłość

Poznałem muzyków z Grójeckiego, Tadeusza Kępkę z Jadwigowa, który z bratem Marianem tworzył kapelę weselną. Harmonistę i akordeonistę Bronisława Sowińskiego z Grójca, który grał w duecie ze skrzypkiem Władysławem Strzygą z Barcic Drwalewskich. W moim filmie uwieczniłem kilka niezwykle cennych utworów zGrójeckiego – mówi autor książki nominowanej do Nagrody Literackiej Nike 2023, „Trzymałem węża w garści. Śladami muzykantów” prof. Andrzej Bieńkowski, etnograf, malarz, pisarz. Swoimi nagraniami dzieli się na stronie www.muzykaodnaleziona.pl. Można tam znaleźć unikalne zdjęcia i nagrania z Grójeckiego.

 

Harmonista Bronisław Sowiński (1905-1990), Grójec, 1983 r.: 

 

Muzykanci z grójeckiego: 

https://archiwummuzykiwiejskiej.pl/index.php?id_regionu=2&cpage=0&typ=15

 

 Profesor Andrzej Bieńkowski fot. T. Plaskota 

 

Tomasz Plaskota: Co miało wspólnego młócenie zboża cepami z grą na skrzypcach?
Młócenie zboża cepami i gra na skrzypcach odbywa się w rytmie. Mazurki i oberki wiejskie mają rytm na trzy, polki na dwa. Jeżeli młóciło się cepami, w sąsieku stodoły dwóch mężczyzn uderzało w zboże: bach-bach, bach-bach. To z grubsza biorąc, rytm polki. Jeśli chciało się uzyskać rytm oberka, wtedy młóciło trzech mężczyzn. Rytm wymuszała praca, bo jeśli ktoś go zgubił, mógł uderzyć sąsiada bijakiem po głowie. Większość prac na wsi nie była wykonywana w polu. Żniwa były krótkim, choć bardzo intensywnym epizodem, ale potem tygodniami czy miesiącami młócono zboże w stodole, darto pierze, łuskano groch.

A co to wszystko ma wspólnego z mazurkami Chopina?
Fryderyk Chopin nie komponował mazurków. On je nazywał mazurkami, ale to w rzeczywistości były walce angielskie. Większe związki z muzyką wiejską miały mazurki Karola Szymanowskiego, który, chociaż był człowiekiem światowym, rzeczywiście je znał.

Jaki obszar geograficzny obejmuje muzyczna Grójecczyzna w Pańskich badaniach etnograficznych nad muzyką wiejską?
Grójec silnie oddziaływał na okolicę. Muzyczna Grójecczyzna obejmowała obszar od Góry Kalwarii po Nowe Miasto nad Pilicą i okolicę, Pilicę i Białą Rawską, która też była dosyć silnym ośrodkiem muzycznym. Im bliżej do Pilicy, tym bardziej muzyka przesiąkała wpływami zza rzeki, czyli Radomszczyzną. Mieszały się radomskie i grójeckie maniery wykonawcze, na przykład typy oberków. Niestety, za późno zabrałem się za badania etnograficzne w Grójeckim.

W jakich latach je Pan prowadził?​
1980-2000. Niestety, wiejskie muzykowanie szybciej tu zanikło, ponieważ okolica jest położona bliżej Warszawy. Wielu muzykantów z okolic Nowego Miasta, z którymi nawet jeśli ich nie nagrywałem, to rozmawiałem, jeździli w okolice Grójca grać na wesela, bo tam lepiej płacili.

Jak wyglądało nagrywanie muzyków?
Szalenie dużo wysiłku kosztowało namówienie muzykantów na nagrania. Nie wierzyli w siebie, byli starzy, schorowani. Jeżeli zagrali są to ogromnie ciekawe etnograficzne materiały. Nie bardzo je mogę wykorzystać w moich audycjach radiowych.

Jakich muzyków z Grójecczyzny zdążył pan poznać i nagrać ?
Poznałem Tadeusza Kępkę z Jadwigowa, który z bratem Marianem tworzył kapelę weselną. Harmonistę i akordeonistę Bronisława Sowińskiego z Grójca, który grał w duecie ze skrzypkiem Władysławem Strzygą z Barcic Drwalewskich. W moim filmie uwieczniłem kilka niezwykle cennych utworów z Grójeckiego, m.in. w wykonaniu duetu Sowiński-Strzyga, którzy później już razem nie występowali. Ciekawie przenieśli tradycję muzykowania. Moje badania wskazują, że na początku XX wieku na tym terenie nie grano na bębnach, tylko na basach i skrzypcach. Potem przyszły harmonie...

Pamiątkowe zdjęcie kapeli braci Kępków: Tadeusza (1920-2001) i Mariana (1929-2017), Jadwigów, 1958:

Harmonista Bronisław Sowiński (ur. 1905) i skrzypek Władysław Strzyga grali w młodości razem po weselach. Na zdjęciu skrzypek pozuje z czarną harmonią. Barcice, 1985 r.

 

 

A co pan określa grójecką manierą muzykowania?
To, że dwaj muzycy siadali na dwóch krzesłach i grali, dlatego nazywano ich krześlakami. Duży wpływ miasta sprawiał, że mazurki, czy raczej trzeba powiedzieć oberki były
komponowane. W XX wieku, kiedy zaczęła się moda na patefony, wytwórnia płyt winylowych Syrena Record wydawała dużo oberków i zatrudniała harmonistów, którzy je ​
komponowali. Też dzięki temu do wiejskiego repertuaru muzykowania wchodziła muzyka z miasta. Na Grójecczyźnie pojawiła się szybciej.

Kiedy skończyło się wiejskie muzykowanie na wsiach Grójecczyzny?
Trzeba podzielić muzykowanie na dwa typy, zabawy w remizach i wesela. Wesela w Grójeckim i w Radomskim były bardziej tradycyjne.

Ile dni trwało wesele na grójeckiej wsi?
Dwa dni, sobota, niedziela. Ludzie nie pracowali na etatach, ale u siebie, więc sami decydowali ile ma trwać wesele. Powojenna migracja do miast sprawiła, że wesela stały się krótsze.

Jeżeli wesele trwało dwa dni przez ile w sumie godzin grali muzycy?

Możemy to policzyć. Przyjeżdżali w sobotę wcześnie rano, grali 2-3 godziny aż młodzi pojechali do kościoła. Muzykantom nie wolno było grać w kościele, więc czekali przed bramą kościelną. Potem luźne granie za stołami i śpiewy. Następnie przechodzono do sali, gdzie tańczono. Na dawnych weselach, wynoszono ławy z izby, żeby zrobić miejsce do tańczenia, ponieważ nie wypadało tańczyć na dworze. Muzykanci grali do 2-3 w nocy. Spali do 7. Ale najgorsze dla muzykantów były tradycyjne oczepiny. Udało mi się je sfilmować. Nie miały nic wspólnego z oczepinami, które znamy.

Jak wyglądały tradycyjne oczepiny ?
Każdy śpiewał i kładł pieniądz, żeby zatańczyć z panną młodą i napić się wódki. A muzykant musiał przygrywać między przyśpiewkami. Od długiego grania skrzypkom krwawiły palce. Kiedyś byłem na weselu, na którym grał wybitny skrzypek Piotr Gaca. Krwawią mu opuszki, więc zwróciłem mu uwagę, a on mówi: palce mi zdelikatniały, bo już nie chodzę po weselach tak często jak kiedyś, ale poproszę gospodarza, by dał mi plaster. Zakleił palce i grał dalej. Proszę sobie wyobrazić jak trudno mu się grało. Ale jego gra była świetna. Kiedyś widziałem, jak z dwoma innymi muzykami grali na podwórku, siedząc na przyczepie od traktora. Piotr był najstarszy z grających, na harmonii znakomicie grał jego syn. W pewnym momencie widzę, że Piotr zmorzony trunkami zasnął, przespał się pół godziny, złapał za skrzypce i dołączył do kompanów.

Uczniowie Jana Bogusza: Tadeusz Jedynak, Józef Papis, Piotr Gaca, Józef Zaraś, Stanisław Zieja:

 

Od razu wszedł w rytm muzyki?
Tak, to świadczy o jego muzycznej wielkości. Niesamowity był również Jan Gaca, który okazał się również świetnym nauczycielem, nauczył grać na skrzypcach co najmniej 20 osób. Był uwielbiany przez młodych. Drobniutki, ale jego muzykowanie miało ogromną siłę. Wesele były wielką próbą dla muzyków. Na ostatnim weselu w Grójeckim, które nagrywałem, to był 1983 albo 1984 r. występowała kapela z Lisewa między Goszczynem a Przybyszewem. Składała się ze skrzypka, akordeonisty i bębnisty. ​

Czy tradycyjne, ludowe muzykowanie można przywrócić w Grójcu i okolicznych wsiach?
Można, jeżeli ktoś zajmie się animacją wiejskiej muzyki i ludzie tym się zainteresują. Najlepiej zacząć od szkoły. Udało się stworzyć taką modę na wsiach w rejonie Kajoków,
położonym na północ od Przysuchy. W organizowanych tam zabawach z wiejską muzyką uczestnicy nawet 200 par. Na ogół to ludzie w średnim wieku, przyjeżdżają z najbliższej okolicy, ale też z Radomia i Warszawy. Jeżeli w Grójeckim będzie zainteresowanie organizacją ludowych zabaw, chętnie podzielę się swoim doświadczeniem zawodowym.

 

 

 

Czyli nie wszystko jeszcze stracone?
Muzyka, w przeciwieństwie do innych sztuk ma wspaniałą zaletę odradzania się. Trudno
współcześnie kontynuować poezję średniowieczną, ale w muzyce jest to możliwe.

Rozmawiał Tomasz Plaskota

„Trzymałem węża w garści” to wirtuozerski obraz realistyczny. Ale malarskość nie oddaje złożoności tej mikstury. Za Bieńkowskim na zmianę śmiejemy się do łez i płaczemy na serio. Autor za dużo wie o polskiej wsi, by popaść w chłopomanię. Jednocześnie to książka kochającego wieś nadwrażliwca, któremu osobiście wiele zawdzięczam. Nie odnoszę się do konkretnych wątków, by nie odbierać Czytelnikom ich woni. Przeczytałem książkę łapczywie, za szybko – i tęsknię. Adam Strug (opis z okładki książki).