Z przewodniczącym rady miejskiej w Grójcu, Karolem Biedrzyckim, rozmawia Dominik Górecki.
Zacznijmy naszą rozmowę od spraw bieżących. Jak ocenia Pan budżet gminy Grójec na 2021 rok?
Część postulatów radnych została uwzględniona. Budżet został dobrze przygotowany. Pani skarbnik i burmistrz dołożyli w tym kierunku starań. Wiadomo, że wszystkich pozycji, o które wnioskowali radni, nie można było ująć ze względów finansowych. Ale pamiętajmy, że te postulaty dotyczyły całej gminy, o realizację tych zadań zwracają się do nas mieszkańcy. Możemy, więc powiedzieć, że nasze wnioski są głosem społeczeństwa.
Skoro jesteśmy już przy aktualnych tematach, to porozmawiajmy o utworzeniu Grójeckiej Spółki Komunalnej. Mieliście już okazję nieco zapoznać się z jej działalnością. Czy teraz, gdy w Związku Natura, który niedawno opuściliście, opłaty są niższe, uważacie, że przejęcie przez gminę zadań związanych z gospodarką odpadami było słusznym krokiem?
Myślę, że na razie trudno cokolwiek powiedzieć o spółce, bo jest ona dopiero na samym początku. A początki zawsze są trudne, o czym świadczy fakt, że nie wszyscy na czas dostali pojemniki. Wkrótce okaże się, jak to wszystko będzie wyglądało. Wtedy ocenimy. Jeśli ceny nie wzrosną, to mieszkańcy powinni być zadowoleni. Aczkolwiek przypomnę, że spółkę założono z myślą o obniżeniu opłat. Burmistrz mówił, że rezygnujemy z Natury, by było taniej. W tej chwili tak nie jest, ale trzeba również podkreślić, że w Naturze zostały tylko gminy wiejskie, mające zupełnie inną specyfikę.
Sporo kontrowersji wzbudza też naliczanie opłat zgodnie ze zużyciem wody. Czy to – Pana zdaniem – dobra droga?
Po pierwsze: nie jestem zwolennikiem dzielenia mieszkańców na tych, którzy żyją w blokach i tych, którzy żyją w domkach jednorodzinnych. Uważam, że ta opłata powinna być stała dla wszystkich. Czyli po prostu powinno naliczać się ją od liczby mieszkańców. Jeśli ktoś korzysta ze zmywarki czy częściej bierze prysznic, to zużywa wodę, a w tym czasie śmieci przecież nie przybywa.
Częstym tematem grójeckich rozmów jest też kwestia rozbudowy Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1. Zaangażował się Pan w tę sprawę. Zorganizował Pan spotkanie z projektantem. W końcu stanęło na tym, że do 15 stycznia projektant uzupełni dokumentację potrzebną do uzyskania pozwolenia na budowę.
Ta sprawa ciągnie się już od ponad 2 lat. Pierwszy projekt, stworzony za kadencji poprzedniego burmistrza Jacka Stolarskiego, został odrzucony przez obecnego burmistrza, który podpisał z projektantem nową umowę. Niestety, osoba, która miała sporządzić dokumentację, okazała się opieszała. Obiecywał, że dopełni formalności, ale na tym się kończyło. Zasugerował nawet, że problem tkwi w Wydziale Budownictwa i Architektury Starostwa Powiatowego w Grójcu. W końcu postanowiłem jakoś pomóc, także z racji tego, że pracuję w Starostwie. Zorganizowałem więc spotkanie projektanta z panią naczelnik wspomnianego wydziału. Omówiliśmy punkt po punkcie. Kilka dni temu [rozmowa z Karolem Biedrzyckim odbyła się 22 stycznia – red.] dzwoniłem do projektanta. Zapewnił mnie, że dokumenty wysłał pocztą. Do dnia dzisiejszego nie trafiły one jednak do Starostwa. Czekamy. Może lada chwila dotrą.
Innym istotnym tematem inwestycyjnym jest rewitalizacja dworca kolejki wąskotorowej w Grójcu.
Popieram plany zrewitalizowania tego budynku. W tej chwili obiekt stoi pusty. Na pewno mógłby w nim działać np. młodzieżowy dom kultury. Mogłyby odbywać się tam warsztaty czy zajęcia dla dzieci i młodzieży albo wystawy naszych lokalnych plastyków.
Większość radnych, w tym Pan, macie często diametralnie inne zdanie niż burmistrz. Jak wygląda teraz sytuacja między Wami? Rada sobie, burmistrz sobie?
Nie można powiedzieć, że rada sobie, burmistrz sobie, ponieważ rada podejmuje uchwały, a burmistrz je wykonuje. Nie przypominam sobie przedłożonych przez burmistrza uchwał, które byśmy negowali. W zdecydowanej większości przypadków przychylamy się do nich. Ale oczywiście każdy ma swoje zdanie.
Przyzna Pan jednak, że były sytuacje, w których zdecydowaliście inaczej niż chciał burmistrz. Mowa chociażby o środkach na uprzątnięcie terenu przy Grójeckim Ośrodku Kultury (GOK-u) czy stworzeniu muralu?
Gmina kupiła zabudowane działki przy GOK-u, więc zależało nam na uprzątnięciu tego gruntu. Stoją tam dwa budynki, które są niepotrzebne. Oczekujemy, że skoro burmistrz decyduje się na zakup nieruchomości, to jakoś ją wykorzysta. Można byłoby chociażby zasiać tam trawę czy posadzić jakieś drzewa. A przecież to miejsce powinno być wizytówką miasta. Skoro mowa o muralu, to miał on powstać na ścianie budynku, który musi najpierw przejść remont, bo są ubytki w elewacji. Druga sprawa to koszty. Wiązałoby się to z wydatkiem 40 tys. zł. Uważam, że w naszej gminie są pilniejsze potrzeby. Zresztą jeden mural już w Grójcu mamy.
Pracuje Pan w starostwie. Jak Pan ocenia współpracę powiatu z gminą Grójec?
Uważam, że w ciągu ostatniego roku dużo udało się zrealizować przy współpracy obu tych samorządów. Mówię przede wszystkim o modernizacji drogi powiatowej przez Bikówek i Uleniec. Na ten rok pozostało już tylko ułożenie warstwy ścieralnej. Kolejnym ważnym zadaniem było ułożenie nawierzchni na odcinku od ul. Armii Krajowej do wiaduktu w Woli Worowskiej. Trzeba też powiedzieć o przebudowie drogi powiatowej w miejscowości Mięsy. Na 2021 rok w planach jest przebudowa ulicy Poświętne w Grójcu wraz z budową ronda oraz ułożenie nowej nawierzchni na drodze przez Kociszew.
Dodam, że o realizację inwestycji na ulicy Poświętne, budowę ronda oraz przebudowę drogi przez Kociszew wnioskowali radni rady miejskiej. Pan burmistrz przychylił się do naszej prośby i złożył odpowiednią autopoprawkę do budżetu. Dzięki temu w uchwale budżetowej zabezpieczono środki na pomoc finansową dla powiatu. Na ostatniej sesji rady miejskiej w Grójcu podjęta została uchwała o udzieleniu pomocy finansowej powiatowi grójeckiemu na wykonanie tych zadań.
Dużo pomaga nam także radny sejmiku województwa mazowieckiego Leszek Przybytniak, który zabiega o środki finansowe z Urzędu Marszałkowskiego na remonty dróg na terenie powiatu grójeckiego. I są efekty tych działań, ponieważ samorząd województwa udzielił już kilku dofinansowań na inwestycje zarówno w powiecie jak i w gminie Grójec.
Niedawno ogłoszono wyniki II naboru na dofinansowanie w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Wnioski gminy Grójec nie zostały zakwalifikowane. Był Pan tym mocno zawiedziony?
W pierwszym naborze gmina Grójec otrzymała dofinansowanie, ale wtedy po prostu każdy, kto składał wniosek, dostawał środki. Cieszyliśmy się jednak z tych pieniędzy, bo odczuliśmy mocno skutki pandemii. Niestety, już w drugim etapie nie udało się pozyskać dotacji. Szkoda, bo na pewno przydałyby się naszej gminie. Może w następnym podejściu będzie lepiej? Mam taką nadzieję, bo każde dofinansowanie jest mile widziane. Chciałbym, by nasz samorząd korzystał z każdej możliwości pozyskania środków zewnętrznych.
Praca radnego polega też na spotkaniach z ludźmi. Teraz jednak te kontakty są bardzo utrudnione. Jak sobie Pan radzi z tą sytuacją?
Pandemia zmusiła nas do organizacji sesji w trybie zdalnym. Poza tym każdy, kto ma życzenie, może się ze mną skontaktować za pośrednictwem biura rady. Zawsze można zadzwonić i umówić się. Mam dyżury w środy od 15: 30 do 17 i jeśli ktoś chce załatwić jakąś sprawę, to serdecznie zapraszam. Oczywiście jest też możliwość spotkania w innym terminie. Ponadto, część ludzi po prostu do mnie pisze maile, w których opisują swoje problemy.
To, z jakimi sprawami zwracają się do Pana mieszkańcy?
Są one bardzo różne. Czasem chodzi o sprzątanie ulic, czasem o remont drogi czy chodnika, innym razem pytają, jak otrzymać miejsce w lokalu komunalnym. A ostatnio np. mieszkańcy ulicy Zbyszewskiej poprosili mnie o interwencję w sprawie skrzyżowania ulic Zbyszewskiej i Pana Kleksa. Dochodzi tam od czasu do czasu do kolizji. Zaproponowałem, więc, by na ulicy Zbyszewskiej lub na ulicy Orzeszkowej, w obrębie skrzyżowania, zamontować progi zwalniające.